Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pranie brudów w ŁKS. Wieszczycki i Kłos czują się wykorzystani i oszukani...

(BAP)
Tomasz Wieszczycki (z lewej) i Tomasz Kłos czują się wykorzystani i oszukani przez szefów ŁKS.
Tomasz Wieszczycki (z lewej) i Tomasz Kłos czują się wykorzystani i oszukani przez szefów ŁKS. Paweł Łacheta
W ŁKS nikt nie mówi o sobotnim meczu piłkarzy łódzkiej drużyny z Jagiellonią Białystok, lecz o bardzo złej sytuacji finansowej spółki. Żalu do jej szefów nie ukrywają Tomasz Kłos i Tomasz Wieszczycki.

Obaj działacze, a dawniej świetni piłkarze ŁKS, zdradzili powody swojego odejścia. Bomba wybuchła pod koniec ubiegłego tygodnia, kiedy odpowiedzialni za sprawy sportowe w piłkarskiej drużynie Wieszczycki i Kłos postanowili złożyć wymówienia.

Ich odejście dzień przed meczem z GKS Bełchatów nie było najlepszym terminem rozstania i nie brakowało głosów, że obaj uciekają z tonącego okrętu, czyli wpadającego w spiralę zadłużenia klubu.

– To nie była ucieczka szczurów, co już też słyszeliśmy – podkreślał w telewizyjnym programie podsumowującym14. kolejkę ekstraklasy Tomasz Kłos. – Raczej reakcja na sposób prowadzenia klubu przez obecnych szefów oraz ostatnie wydarzenia, których razem z Tomkiem nie mogliśmy dłużej tolerować. Czujemy się oszukani i wykorzystani.

Obaj podkreślają, że dla piłkarzy, których sprowadzili byli gwarantem otrzymania zaległych pieniędzy, jednak ostatnio mieli na to coraz mniejszy wpływ. Wieszczycki w jednym z wywiadów zdradził, że czarę goryczy przelało ostatnie zdarzenie, kiedy transza pieniędzy z CANAL+ (ok. 1,1 mln zł), zamiast na konta piłkarzy lub innych wierzycieli piłkarskiej spółki, trafiła do firmy akcjonariuszy ŁKS.

– Nie takie były obietnice – mówi rozgoryczony. – Myślałem, że najważniejsze jest dobro klubu, ale akcjonariusze pomyśleli o sobie, a nie o spłacie rosnących długów.

Jak tłumaczą to w klubie? – Kilka miesięcy temu firma Tilia udzieliła pożyczki piłkarskiej spółce. Teraz należało ją zwrócić, bo w przeciwnym razie rada nadzorcza mogła mi zarzucić niegospodarność – mówi Filip Kenig, właściciel firmy, która jest głównym udziałowcem ŁKS. – Chodzi dokładnie o 400 tysięcy złotych. Te pieniądze nie trafiły na prywatne konta Keniga i Urbanowicza (prezes ŁKS – przyp. red.), tylko wróciły do Tilii. Pożyczka nie była oprocentowana i nikt z nas nie doliczył sobie procentów z jej tytułu. Wieszczycki i Kłos doskonale znali sytuację klubu. Wspólnymi siłami razem z firmą Colorit i Marcinem Gortatem w ŁKS zainwestowaliśmy ponad 8milionow złotych. Czy tak postępują ludzie, których sekcja piłkarska wcale nie interesuje?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto