Porażki nie wchodzą w rachubę

Ćwiczebny bój Polfy Koszykarki pabianickiej PZU Polfy są również w tym sezonie jednym z głównych, obok gdyńskiego Lotosu, kandydatem do tytułu mistrza Polski. Ale oprócz ligi pabianiczanki czekają jeszcze tym razem boje o Puchar Europy.

Pierwsza potyczka o ligowe punkty, rozegrana w pabianickiej hali, przeciwko krakowskiej Wiśle zakończyła się, jak wiadomo, pewnym zwycięstwem Polfy. Dzisiaj o godz.18 pabianiczanki podejmują w drugim meczu mistrzowskim Ślęzę Wrocław.

∂ Co pan powie o tym spotkaniu - pytamy trenera Mirosława Trześniewskiego.

– Proszę nie posądzać mnie o zarozumiałość ale dzisiejsze spotkanie będzie dla mego zespołu tylko „meczem ćwiczebnym” - odpowiada trener. Mój optymizm wynika z bardzo realnych przesłanek: po prostu jesteśmy kadrowo znacznie silniejsi od Ślęzy. Gramy ponadto we własnej hali, gdzie zawsze towarzyszy nam serdeczny doping publiczności.

Oczywiście, w sporcie zdarzają się niespodzianki, ale nasze dzisiejsze rywalki mają za małą siłę przebicia, aby były nas w stanie pokonać. Żadna z koszykarek Polfy nie choruje, nie doznała kontuzji, a więc przystąpimy do pojedynku w najsilniejszym zestawieniu. Co prawda obciążenie treningowe naszych koszykarek jest w tej fazie duże, zajęcia odbywają się dwa razy dziennie, ale to nie wpłynie ujemnie na ich dyspozycję.

∂ Nie powinna też mieć Polfa kłopotów w odniesieniu zwycięstwa w następnym, tym razem wyjazdowym, meczu ligowym z Eureką Toruń?

– I ja tak sądzę. Z toruniankami rozegramy dwumecz ligowy: w nadchodzącą sobotę i w środę (u siebie) awansem. W ten sposób wygospodarujemy czas na mecze o Puchar Europy.

∂ Czy nie uważa pan, że spotkania o Puchar Europy drużyna Polfy powinna rozgrywać w znacznie większej hali?

– Jestem jak najbardziej za tym, ale w Pabianicach większej hali do koszykówki nie mamy. Nasza „staruszka” została dopuszczona do europejskich rozgrywek, tak więc służyć nam będzie nadal w zmaganiach międzynarodowych.

Zagrać lepiej w obronie

Dziś o godz. 17.30 we własnej hali koszykarki ŁKS podejmują AZS Toruń. Po udanej inauguracji, kiedy to łodzianki wygrały ze Ślęzą we Wrocławiu 79:65, liczymy na kolejne zwycięstwo.

Liczymy na to, że hala przy al. Unii wypełni się po brzegi. Wiele się będzie działo. Mecz poprzedzi pożegnanie dwóch bardzo zasłużonych dla ŁKS koszykarek Eleny Agafonikowej i Marzeny Laskowskiej. Obie drużyny wprowadzą na plac młode zawodniczki (rocznik 1992), wychowanki kapitan ŁKS – Daivy Jodeikaite.

∂ Miał pan trochę pretensji do swoich zawodniczek za mecz ze Ślęzą.

Trener Andrzej Nowakowski: Nasze dziewczyny nie zagrały w obronie tego co ćwiczymy na zajęciach i to, co sobie wcześniej zaplanowaliśmy. Dlatego wczoraj odbyliśmy sesję magnetowidową przygotowaną przez trenera Dariusza Raczyńskiego, podczas której analizowaliśmy popełnione błędy. Wierzę, że właściwe wnioski zostaną przez koszykarki wyciągnięte.

∂ Co pan wie o najbliższym rywalu?

– Podczas turnieju w Solcu Kujawskim pokonaliśmy torunianki różnicą 16 punktów. To był tylko sparing, teraz czeka nas ligowy mecz. Na pewno o zwycięstwo nie będzie łatwo. Ja jednak wierzę, że moje zawodniczki wyjdą z tej konfrontacji zwycięsko.

∂ Czy wszystkie zawodniczki są zdolne do gry?

– Asia Szymańska wraca do pełnej sprawności. Na razie trenuje indywidualnie.

∂ Kto w dzisiejszym meczu wyjdzie na parkiet w podstawowym składzie?

– Wybierzemy podstawową piątkę z szóstki zawodniczek: Jodekaite, Owczarek, Toma, Perlińska, Dominauskaite, Iwlijewa.