MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polska - Hiszpania 3:1!

Marek Kondraciuk
Łódzka publiczność i w tym roku nie zawiodła, a jej wspaniały doping poniósł do zwycięstwa naszą reprezentację. Polacy zrewanżowali się Hiszpanom, z którymi przegrali na wyjeździe dwukrotnie 2:3.

Łódzka publiczność i w tym roku nie zawiodła, a jej wspaniały doping poniósł do zwycięstwa naszą reprezentację. Polacy zrewanżowali się Hiszpanom, z którymi przegrali na wyjeździe dwukrotnie 2:3. Dzięki tej wygranej zespół trenera Waldemara Wspaniałego przybliżył się do celu, jakim jest zajęcie drugiego miejsca i awans do finałów Ligi Światowej. Polska - Hiszpania 3:1 (25:22, 33:31, 15:25, 25:14) Sędziowali Hobor (Węgry) i Karampetsos (Grecja). Widzów komplet: 9 tysięcy!

Polska: Gruszka, Zagumny, Nowak, Murek, Prygiel, Gołaś, libero Ignaczak oraz Stelmach, Michalczyk, Siezieniewski, Kadziewicz. Trener: Waldemar Wspaniały.

Hiszpania: Prenafeta, Carreno, Suela, Salvador, de la Fuente, Falasca, libero Valido oraz Gens, Saucedo, Sevillano. Trener: Francisco Hervas. Polacy przystąpili do gry skoncentrowani i świetnie umotywowani. Hasło "ten mecz musimy wygrać" było nie tylko popularnym zawołaniem kibiców, ale padało z ust samych siatkarzy w licznych wypowiedziach przedmeczowych. Nasi reprezentanci wzięli sobie mocno do serca wstydliwą porażkę z Wenezuelą w Bydgoszczy (0:3) i przeciw Hiszpanom zagrali z determinacją. Ciekawi byliśmy, czy rywale Polaków, grający bez swojego asa Rafaela Pascuala i z drugą wielką indywidualnością - leworęcznym Gustavo Saucedo na ławce rezerwowych, podejmą walkę. Jak zapowiadali, tak zrobili i pierwsze dwie partie były niezwykle wyrównane. Prowadzenie zmieniało się, ale obie drużyny długo nie potrafiły odskoczyć na więcej niż trzy punkty.

Udało się to Polakom dopiero pod koniec drugiego seta, kiedy z głośników popłynęły rytmy zorby. Skojarzenie z olimpiadą w Atenach 2004 jest tu jak najbardziej na miejscu. Grecki arbiter Karampetsos zareagował uśmiechem, a nasi siatkarze szybszą i skuteczniejszą grą. Zrobiło się 22:18, za chwilę 23:19 i wydawało się, że set jest praktycznie wygrany.

Hiszpanie też jednak lubią szybkie rytmy i długo nasz zespół nie potrafił złamać ich oporu. Gra "punkt za punkt" rozpalila widownię, która jeszcze raz pokazała, jak świetnie potrafi się bawić podczas meczów Ligi Światowej. Niektórzy zawodnicy wyraźnie lubią grać w Łodzi i np. Piotr Gruszka zwykle ma tu udane występy. Tak było i wczoraj. Zawodnik włoskiego Triestu był najskuteczniejszy w naszym zespole, w pierwszych dwóch partiach zdobywając 12 punktów.

O miano najlepszego w polskiej drużynie rywalizował z nim atakujący bełchatowskiej Skry Robert Prygiel i właśnie zbicia tego duetu sprawiały najwięcej kłopotów Hiszpanom. W końcówce pierwszego seta, zakończonego atakiem Gruszki, nie było emocji. Wręcz odwrotnie w drugim, w którym oba zespoły miały po kilka setboli. Zwycięstwo w tej partii, po morderczej wymianie "ciosów", miało kluczowe znaczenie dla losów spotkania. W trzecim secie Polacy chcieli złapać głębszy oddech i zanim się zorientowali, było już 0:4. Przy stanie 4:9 rzadkim wyczynem popisał się Hiszpan Luis Pedro Suela, który zagrał siedem asów serwisowych z rzędu! Było więc 4:16 i Polacy spasowali, a trener Waldemar Wspaniały dał pograć zmiennikom. Sytuacja odwróciła się w czwartej partii. Polacy odzyskali koncentrację i zaskoczyli rywala skuteczną grą. Prowadzili 4:0, 11:4, 22:12 i set nie miał historii. Cieszy zwycięstwo i zwyżka formy naszej drużyny przed dzisiejszym rewanżem (godz. 14.45).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto