Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polmos nie płaci ludziom od miesięcy

Włodzimierz Kupisz
Siedemdziesięciu ostatnich pracowników Łódzkich Zakładów Przemysłu Spirytusowego"Polmos" na ul. Wydawniczej 4 na Widzewie od listopada nie dostało ani wynagrodzenia, ani zaliczek, a co najgorsze - pracodawca trzyma ich ...

Siedemdziesięciu ostatnich pracowników Łódzkich Zakładów Przemysłu Spirytusowego"Polmos" na ul. Wydawniczej 4 na Widzewie od listopada nie dostało ani wynagrodzenia, ani zaliczek, a co najgorsze - pracodawca trzyma ich w niepewności i nie deklaruje, jakie będą ich dalsze losy.

- Pożyczamy od znajomych, żeby zwrócić wcześniejsze długi innym znajomym - opowiada brygadzista Jerzy Strzeliński. - Zamiast najbardziej nawet symbolicznej zaliczki, 11 stycznia otrzymaliśmy zaświadczenia do okazania w elektrowni, gazowni, spółdzielni mieszkaniowej, że jesteśmy zatrudnieni na czas nieokreślony. Jednak z uwagi na trudną sytuację finansową przedsiębiorstwa, nie otrzymujemy pensji.

Produkcja w Polmosie ustała 4 maja zeszłego roku. W październiku w sklepie firmowym sprzedano ostatnią butelkę wódki z magazynów. Gdyby zakłady należały do jakiejś podejrzanej spółki... Ale nie. Łódzki Polmos to wciąż własność Skarbu Państwa.

- Znajdujemy się w stanie zawieszenia - uważa Beata Strzelińska, sekretarz NSZZ Pracowników Przemysłu Spirytusowego. - Tymczasowy kierownik namawiał nas do zwalniania się, ale to by oznaczało oczekiwanie na 3-miesięczną odprawę, w dodatku nie wiadomo, jak długo. Iskierką szansy na lepszą przyszłość jest pakiet socjalny zaproponowany przez potencjalnego nabywcę. Gwarantuje on 12-miesięczne wynagrodzenie lub ekwiwalent pieniężny.

Każdy z pracowników jest zadłużony po uszy. Tylko ten pakiet daje im szansą spłacenia rodziny i przyjaciół.

Zdzisław Siewiera, wieloletni pracownik Polmosu, obecnie tymczasowy kierownik, tłumaczy, że ostatnie dni są krytyczne w 105-letniej historii przedsiębiorstwa. Zarządzenie o prywatyzacji leży już na biurku Krzysztofa Żuka, wiceministra Skarbu Państwa. Trudno dziwić się jego wahaniu. Długi łódzkiego przedsiębiorstwa wraz z odsetkami przekroczyły przecież 60 mln złotych. Jednak zgodnie z obowiązującym prawem, nabywca odpowiada przed wierzycielami tylko do rzeczywistej wartości zakładu. A ona po 1989 r. znacznie spadła z powodu wyzbycia się części majątku. W dawnym biurowcu dziś urzęduje Narodowy Fundusz Zdrowia. Część nieruchomości kupił deweloper.

- Gdyby dziś doszło do podpisania zarządzenia o prywatyzacji, za dwa tygodnie próbowalibyśmy wznowić produkcję - marzy Zdzisław Siewiera. - Mam też przygotowany czarny scenariusz wydarzeń. Jeśli do prywatyzacji nie dojdzie, składam kolejny wniosek upadłościowy do sądu. Wtedy ludzie skorzystaliby z wypłat z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych.

Wczoraj po południu doszło w Polmosie do spotkania przedstawicieli potencjalnego nabywcy ze związkowcami i tymczasowym kierownikiem zakładu. Rozmowy odbywały się za zamkniętym drzwiami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto