Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pobici na urodzinach

magdalena grochowalska
Od prawej - Edmond, Paul, ojciec Edmonda Nuchu Akawu-Irmiya i matka Paula - Elżbieta Romanowska
Od prawej - Edmond, Paul, ojciec Edmonda Nuchu Akawu-Irmiya i matka Paula - Elżbieta Romanowska
Dwaj czarnoskórzy chłopcy: Paul Ceesay i Edmond Akawu-Irmiya twierdzą, że zostali pobici przez ochroniarzy lokalu przy al. Piłsudskiego, gdzie bawili się na urodzinach kolegi. Utrzymują, że bili ich też policjanci.

Dwaj czarnoskórzy chłopcy: Paul Ceesay i Edmond Akawu-Irmiya twierdzą, że zostali pobici przez ochroniarzy lokalu przy al. Piłsudskiego, gdzie bawili się na urodzinach kolegi. Utrzymują, że bili ich też policjanci.
Wymyślano nam od czarnuchów. Krzyczano: „Na bambus”! – twierdzą chłopcy.

Wszystko zaczęło się w nocy, kiedy piętnaścioro nastolatków bawiło się w lokalu przy al. Piłsudskiego na 19. urodzinach kolegi: dwóch o ciemnej karnacji, reszta biali.

– Któryś z chłopaków przewrócił i potłukł stolik – opowiadają Paul i Edmond. – Pracownicy lokalu kazali zapłacić za szkody 400 zł. Chłopak nie miał tyle, więc powiedział, że zostawi swoje dokumenty, telefon i ureguluje rachunek potem, ale ochroniarze zaczęli wywlekać nas kolejno na zaplecze i tam bili, rzucali na ziemię, skuli kajdankami. Cały czas wyzywali nas od czarnuchów i bambusów.

– Syn błagał, żeby wezwano do niego pogotowie, ale odmówiono – rozpacza matka Paula Elżbieta Romanowska.

– Ucieszyliśmy się, kiedy przyjechała policja – mówi Paul. – Tymczasem funkcjonariusze kopami wrzucili nas do radiowozu. Najpierw zawieźli nas na Izbę Wytrzeźwień, ale że nie byliśmy pijani przewieźli na komisariat na al. Kościuszki. Tam założyli mi kosz ze śmieciami na głowę, bili. To był koszmar!

Paul ma ranę na głowie, stan zapalny prawego i lewego ucha, stłuczoną kość ogonową i żebra. Edmond – m.in. złamany nos. Obaj trafili do szpitala im. Pirogowa z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu.

Menedżer dyskoteki zaprzecza, żeby ktokolwiek z pracowników dyskoteki bił chłopców.

– Ja tego nie widziałem – zastrzega. – Istotnie, cała sprawa zaczęła się od potłuczonego stolika, ale nie o to poszło. Sprawca zgodził się pokryć koszty i kiedy spisywaliśmy z nim umowę na zapleczu, jego koledzy okradli naszych pracowników. Weszli na teren szatni dla personelu, zabrali dokumenty, pieniądze, klucze, panel od radia. Widział to jeden z kierowników dyskoteki i wezwał ochronę.

Wersję pracowników dyskoteki potwierdzają policjanci, ale... nie do końca.

– Zatrzymaliśmy trzy osoby: jednego ciemnoskórego (Paula), jednego białego i dziewczynę. Ten drugi jest nam dobrze znany: funkcjonariusze prowadzili już wobec niego postępowanie w sprawie posiadania narkotyków – mówi Janusz Muszyński, komendant komisariatu przy al. Kościuszki.

– U wszystkich stwierdziliśmy obrażenia. Są one opisane w dokumentacji lekarskiej w Izbie Wytrzeźwień oraz w naszych protokołach zatrzymań. Młodzi jednak nie zgłaszali pobicia.

Policjantów wezwali na miejsce zajścia pracownicy dyskoteki.

– W torebce dziewczyny znaleźliśmy rzeczy barmanki, skradzione z szatni dla personelu: panel radioodtwarzacza, dokumenty, kluczyki od samochodu – wylicza komendant J. Muszyński.

– Przeszukaliśmy też mieszkania całej trójki. W sumie znaleźliśmy m.in. pudełko z pastylkami extasy, dilerki z białym proszkiem (zostały wysłane do ekspertyzy), a u Paula także cudzą legitymację studencką (sam jest w klasie maturalnej) z wklejonym jego zdjęciem, skradzione dowody osobiste oraz prawa jazdy.

– Wszystko to zostało nam podrzucone – twierdzi chłopak. – Ktoś chce nas wrobić, żeby zatuszować sprawę pobicia.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto