Potwierdzenie takiego stanu rzeczy mieliśmy podczas spotkania łodzian z Ruchem Chorzów. Pewnie nawet najzagorzalsi sympatycy Widzewa nie zdecydowaliby się powiedzieć o swoich ulubieńcach, że to piłkarze z charakterem. Dużo zatem wskazuje na to, że dla wielu zawodników zakładających koszulki zespołu z al. Piłsudskiego pojęcie to jest wielce abstrakcyjnym terminem.
W sobotę drużyna przypominała zlepek przypadkowych facetów, którym kazano biegać za piłką. Ich serca biły wolno, bez emocji i pewnie żadnemu z nich nie zagotowała się krew. W zespole brakuje wojowników, twardzieli, którzy w trudnych momentach potrafią zmobilizować kolegów, poderwać ich do walki. Można odnieść wrażenie, że jest to pokłosie polityki transferowej prowadzonej przez działaczy. Dla nich, obok umiejętności, ważne jest też usposobienie kandydata do gry w Widzewie. Idealnymi graczami są grzeczni chłopcy, ładnie schylający głowy, unikający brzydkich słów i dalecy od boiskowego awanturnictwa (w dobrym tego słowa znaczeniu). No bo czy ktoś widział w ostatnim czasie, by widzewiacy mieli do siebie wzajemnie pretensje o postawę na boisku? Żaden z nich w ostrych żołnierskich słowach nie skwituje kompromitującego zagrania partnera z drużyny. Na boisku, choć brak zwycięstw, pełna sielanka i poklepywanie się po plecach. Jednym słowem Wersal, a po nieudanym meczu piłkarze spuszczają jedynie głowy i chyłkiem udają się do szatni. Nie od dziś wiadomo, że grzeczni chłopcy potrzebni są w operze. A futbol to gra dla łobuziaków, mających w sercu zadziorność i chęć walki, a takich zawodników w Widzewie wyraźnie brakuje.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?