W niedzielę podopieczni trenera Piotra Zycha przegrali 62:73, a w poniedziałek 82:89 (po dogrywce).
Szczególnie to drugie starcie na długo pozostanie w pamięci szkoleniowca i samych zawodników. Nie może być inaczej, skoro po trzech kwartach prowadzi się 57:43, a jeszcze w ostatniej sekundzie 74:71 i schodzi się z parkietu z niczym.
Otrząsnęliście się już po starciach z MKS?
Piotr Zych: - Nie sposób dojść do siebie tak szybko, zwłaszcza że pełnia szczęścia była naprawdę na wyciągnięcie ręki. Chciałbym przypomnieć, że jechaliśmy do Dąbrowy z pełną świadomością, że tam się łatwo nie wygrywa. Ta drużyna w sezonie zasadniczym uległa u siebie tylko raz (Sokołowi Łańcut). Nie zmienia to faktu, że drugi mecz długo był w naszym wykonaniu bliski ideału. Zapomnieliśmy, że trzeba walczyć z pełną koncentracją przez czterdzieści minut, a nawet dłużej. Jeszcze w ostatniej akcji regulaminowego czasu gry popełniliśmy błąd taktyczny. Niestety, nie miałem już możliwości poproszenia o czas.
Czy macie kompleks Dąbrowy? W końcu przegraliście z nią cztery ostatnie spotkania...
- Zapewniam, że nie ma mowy o jakimkolwiek kompleksie. W każdym z tych starć toczyliśmy z nimi zaciętą walkę, decydowały niuanse. Nadal wierzę, że awansujemy do ekstraklasy. Teraz rywalizacja przenosi się do naszej specyficznej hali, w której czujemy się jak ryba w wodzie. Z pewnością pomogą nam wierni kibice, więc powrót do Dąbrowy na decydujące starcie jest w pełni realny.
Święta nie przeszkodzą?
- Dałem chłopakom dzień wolnego. Ale potem już tylko ciężko pracujemy.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?