Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsza igła archidiecezji

Zygmunt Chabowski
Szycie mantoletu czy mucety (amarantowych narzutek) dla hierarchów wymaga cierpliwości
Szycie mantoletu czy mucety (amarantowych narzutek) dla hierarchów wymaga cierpliwości
W całej Polsce jest ich zaledwie kilku, sześciu lub siedmiu. Należą do elitarnej grupy krawców, którzy posiedli umiejętność szycia sutann. To najwyższe wtajemniczenie, porównywalne ze sztuką tworzenia fraka czy surduta.

W całej Polsce jest ich zaledwie kilku, sześciu lub siedmiu. Należą do elitarnej grupy krawców, którzy posiedli umiejętność szycia sutann. To najwyższe wtajemniczenie, porównywalne ze sztuką tworzenia fraka czy surduta.

Łodzianin Grzegorz Łuczyński przez blisko dwa lata terminował we Włoszech i podpatrywał rzymskich mistrzów. Dziś jest pierwszą igłą w archidiecezji. Jego sutanny noszą biskupi i kilkuset księży.

Moda stara jak Kościół

Podstawowy krój stroju duchownego nie zmienił się od wieków. Cyzelowane były tylko dodatki, urozmaicano ozdoby, rezygnowano z jednych dostawców tkanin na rzecz innych. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu krepa z przedwojennych polskich fabryk była najbardziej pożądanym materiałem. Dwadzieścia lat później furorę robiły tkaniny z Bielska-Białej, grube wełny o wysokiej gramaturze surowca.

Teraz faworyzowane są tkaniny lekkie, przewiewne, typu tropik. Eleganci wybierają alpagę. Moda na nią przyszła z Włoch. Stamtąd przywiało i inne nowinki.

– Korpus był niegdyś konstruowany jak męska marynarka – dużo płótna, włosie. Teraz mało który kapłan żąda jeszcze usztywnienia płótnem przodu. Wkładamy jedynie niewielkie kawałki przy stójce i ramionach. To uprzystajnia ksiądza, przyczynia się do należytego ułożenia sutanny – mówi Grzegorz Łuczyński.

– Tkaniny kupuję z zaprzyjaźnionych hurtowni, ale z reguły krajowe, chyba że klient ma specjalne życzenie. Jego spełnienie sporo jednak kosztuje, bo metr dobrej tkaniny z Unii kosztuje w złotówkowym przeliczniku i dwieście złotych. To dużo. Podobnie jest z dodatkami. Taśmy, kordonek, tkaniny na wyłogi, nici – są w cenie. Ich plusem jest właściwa kolorystyka. Biskupi amarant polskiej tkaniny odstaje in minus od wyrobu włoskiego – dodaje mistrz.

Odpowiednia barwa sutanny nabiera znaczenia, gdy prałat czy biskup udaje się z wizytą do Watykanu. Kościelni urzędnicy zwracają uwagę na wszystkie drobiazgi, bo pozwalają im odróżnić rangę osobistości i nie popełnić pomyłki. Wtedy istotne staje się, czy fioletowa sutanna odszyta jest nićmi w tym samym kolorze, czy czerwonymi. Jedne przysługują kanonikom, drugie tylko biskupom. Gdy czas nie pozwala im uszyć sutanny w Polsce, robią to w Wiecznym Mieście. Ale tam kosztuje to od tysiąca do dwóch tysięcy euro.

Guziki z końskiego włosia

Tradycja nakazywała, by sutanna była zapinana na trzydzieści trzy guziki – tyle, ile lat żył Chrystus.

– To była zwyczajowa norma, którą trudno przestrzegać. Wszystko uzależnione jest od wysokości księdza. Gdy mierzy sto sześćdziesiąt centymetrów, nie sposób zamontować trzydziestu trzech guzików. Gdy jest o dwadzieścia pięć centymetrów wyższy, potrzeba i trzydziestu sześciu. Średnio sutanna zapinana jest na dwadzieścia siedem – dwadzieścia dziewięć guzików. Przyszywane są też, podobnie jak w męskiej marynarce, na rękawach – opowiada krawiec.

Guziki powinny być zrobione z końskiego włosia farbowanego na czarno.

– Taki guzik to majstersztyk. Drewniany kołeczek oplatany jest misternie włosem, by tworzył pączek kwiatu. Guziki spinane są pod spodem, co stwarza problemy z ich przymocowaniem. Przyszywam je na okrągło, bo inaczej nie sposób tego zrobić. Do niedawna robił je rzemieślnik spod Zduńskiej Woli. Umiejętność wyplatania nabył w niemieckim oflagu. Jego palce były jednym wielkim odciskiem. Jeden taki guzik kosztuje półtora złotego, ale coraz trudniej je zdobyć. Dlatego coraz częściej stosuje się guziki pokryte tkaniną – kontynuuje swoją opowieść pan Grzegorz.

Męska sukienka

Strój duchownego składa się z wyraźnie wyodrębnionej obcisłej części górnej i przypominającej spódnicę części dolnej. – Rozkloszowanie rozpoczyna się trzy centymetry powyżej talii. Trzy kontrafałdy – dwie po bokach i jedna z tyłu – dają lekkość i elegację. Dawniej były zaprasowywane, teraz za Włochami, zrezygnowano z tego.

W bocznych załomach umieszczane są kieszenie. Wbrew pozorom, to jeden z najtrudniejszych do wykonania elementów sutanny. Muszą być duże – nosi się w nich brewiarz, a jednocześnie nieodznaczające się w całości stroju. Również mankiety na rękawach służą do schowania chusteczki czy kartki z notatkami.

Sutanna jest długa – kończy się pięć – osiem centymetrów od ziemi i praktycznie dotyka butów. Między innymi dlatego dół wykańczany jest taśmą lub tzw. szczotką.

– Dzięki temu duchowni mają czyste buty – śmieje się Grzegorz Łuczyński.

Żywot sutanny zależy od jakości tkanin, krawieckich umiejętności i troski kapłana o strój. Z reguły jednak po trzech, czterech latach sutanna jest powycierana i trzeba szyć nową. – Mówiąc szczerze, nie martwię się tym – śmieje się Łuczyński.

Na pytanie, czy rozróżnia swój wyrób, odpowiada twierdząco. Po pierwsze, pomięta swoich klientów, po drugie, rozróżnia własny krój i igłę. Twierdzi, że gdy widzi w telewizji dobrze prezentującego się hierarchę w „jego” sutannie, jest mu miło.

Włoskie doświadczenie

Grzegorz Łuczyński krawcem stał się przypadkiem, chociaż jego tata był wziętym fachowcem od igły.

– Brakowało mi pieniędzy na wakacje i poprosiłem o nie ojca. Zaproponował, abym mu pomagał. I tak to się zaczęło. Zrobiłem tzw. papiery i zacząłem żyć z igły. Jednak po zmianie systemu, krawiectwo podupadło zupełnie. W 1990 roku zdecydowałem się wyjechać do Włoch. Znajomy poznał mnie z rzymianinem, który z kolei znał właściciela firmy krawieckiej, parającej się szyciem sutann. Dostałem się pod opiekę starszego krawca, który wtajemniczył mnie w arkana zawodu. Doskonale mi się z nim pracowało i wiele mu zawdzięczam. Z przerwami nauka i praktyka trwały półtora roku. Nauczyłem się włoskiego, lekkiego szycia – swoistej finezji.

– Gdy wróciłem do Łodzi, zacząłem od wydrukowania wizytówek i odwiedzin w parafiach. Cisza była aż za długa, ale wreszcie zadzwonił telefon z kurii. Zakonnica pytała, czy podejmę się uszycia sutanny dla biskupa Ziółka. Ordynariusz był zadowolony, informacja poszła w stan duchowny. Dziś ledwo nadążam z realizacją zamówień – ocenia pan Grzegorz.

Szycie sutanny zajmuje Grzegorzowi Łuczyńskiemu średnio trzy dni. Konieczna jest też jedna przymiarka. Mistrz pamięta jednak zamówienie od jednego z biskupów poznańskich. Rano wzięta była miara, na następny dzień sutanna musiała być gotowa.

– I była. Siedziałem przy maszynie całą noc – wspomina.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto