MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

PGE GKS Bełchatów - ŁKS 1:0 - Kosztowny błąd obrońcy

Jan Hofman, (bap)
Po serii niepowodzeń kibice obydwu zespołów liczyli, że to ich drużyna zwycięży. Sztuka ta udała się bełchatowianom, którzy wygrali po raz pierwszy od ósmej kolejki mistrzowskiej.

Po serii niepowodzeń kibice obydwu zespołów liczyli, że to ich drużyna zwycięży. Sztuka ta udała się bełchatowianom, którzy wygrali po raz pierwszy od ósmej kolejki mistrzowskiej. Odetchnął trener Orest Lenczyk, którego posada była mocno zagrożona. Łodzianie nadal w odwrocie. Choć zaprezentowali się przyzwoicie, to przegrali drugi mecz z rzędu. Drogo zapłacili za błąd obrońcy.

Trener łodzian Mirosław Jabłoński zdecydował się na kilka roszad w ustawieniu drużyny. W środku pomocy wystąpił Łukasz Madej. Rolę defensywnego pomocnika wypełniał Zdzisław Leszczyński, na prawej stronie operował Mladen Kascelan, a na lewej Miroslav Opsenica.

Ełkaesiacy zaczęli spotkanie dwoma napastnikami. To nowość w tym sezonie, bo do tej pory zespół z al. Unii wystawiał tylko jednego zawodnika w pierwszej linii. Niestety, kolejny raz zawiódł Marcin Klatt, toteż na boisku przebywał tylko w pierwszej części meczu. Zapewne szkoleniowiec liczył, że napastnik przypomni sobie dobre czasy. Przed dwoma laty, występując jeszcze w barwach Legii, strzelił w Bełchatowie trzy gole. Cudu nie było i od tamtego czasu nie zdobył bramki w ekstraklasie.

Już w pierwszej akcji ŁKS mógł objąć prowadzenie. Klatt znalazł się przed Łukaszem Sapelą, ale bramkarz GKS zdołał odbić silnie uderzoną piłkę.

Sześć minut później znów łodzianie groźnie zaatakowali. Akcję rozpoczął Miroslav Opsenica. Piłka trafiła na lewą stronę do Ensara Arifovicia. Bośniak zauważył dobrze ustawionego Łukasza Madeja i natychmiast zagrał do niego. Pomocnik ŁKS wpadł w pole karne, lecz jego strzał nie miał odpowiedniej siły, toteż Sapela bez problemu złapał piłkę.

W tym okresie bełchatowianie starali się prowadzić atak pozycyjny, jednak nie potrafili sforsować pewnie grającej defensywy łodzian. W jedenastej minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Tomasz Jarzębowski, ale nie zrobiło ono większego wrażenia na Bogusławie Wyparło.

Pierwszą okazję do zmiany rezultatu bełchatowianie stworzyli dopiero w 23 minucie. Rzut różny wykonywał Łukasz Garguła. Silnie bita piłka trafiła na głowę Dariusza Pietrasiaka. Ten sprytnie uderzył, lecz o centymetry obok słupka. Chwilę później po kolejnym kornerze znów Pietrasiak próbował szczęścia, jednak i tym razem strzał nie był precyzyjny. Gospodarze atakowali z pasją, toteż na przedpolu Wyparły często dochodziło do groźnych sytuacji. Bełchatowianom brakowało jednak kropki nad i dlatego ełkaesiacy zachowywali czyste konto.

Łodzianie starali się wyprowadzać kontry i mało brakowało, aby jedna z nich zakończyła się zdobyciem gola. Opsenica, stojąc na linii pola bramkowego miał przed sobą tylko bramkarza GKS. Pomocnik ŁKS nie zdołał jednak wykorzystać wyśmienitej okazji, posyłając piłkę na aut wzdłuż linii bramkowej.

W 41 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Madej. Ełkaesiak przebiegł z piłką blisko trzydzieści metrów i oddał silny strzał z dystansu, Sapela z wielkim trudem, ale zdołał odbić piłkę na rzut rożny.

Pierwsze dziewięć minut drugiej połowy nie zapowiadało zmiany wyniku. Brakowało płynnych akcji, a piłka znajdowała się głównie w środkowej strefie boiska. Wreszcie w 57 minucie bełchatowianie unieśli ręce w geście triumfu. Pewnie po meczu dziękowali Adrianowi Woźniczce, który... wypracował im sytuację bramkową. Stoper ŁKS, stojąc na piątym metrze, niefrasobliwie próbował wybijać piłkę. Uczynił to tak beznadziejnie, że będący trzy metry od niego Tomasz Wróbel skwapliwie skorzystał z prezentu i strzałem głową zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Trzy minuty później ten sam piłkarz stanął przed szansą zdobycia drugiej bramki, ale tym razem górą był Wyparło i skończyło się na rzucie rożnym dla gospodarzy.

W kolejnej akcji piłka wylądowała w siatce GKS. Sędzia nie uznał gola, bo Woźniczka zagrał ręką. Ełkaesiak ujrzał jeszcze żółtą kartkę, za próbę oszustwa na boisku.

W 78 min Arkadiusz Mysona zdecydował się na uderzenie z dystansu. Na posterunku był jednak Sapela. Później jeszcze Arifović próbował zaskoczyć technicznym strzałem bramkarza GKS, niestety dla gości, bez powodzenia.

PGE GKS Bełchatów - ŁKS 1:0
1:0 - Wróbel (57)
Żółte kartki: Rachwał, Pietrasiak (PGE GKS), Woźniczka (ŁKS).
Sędziował Marcin Borski (Warszawa).
Widzów 4000
PGE GKS Bełchatów: Sapela - Kowalczyk (69, Stolarczyk), Pietrasiak, Grodzicki, Popek - Wróbel, Rachwał, Garguła (90, Cecot), Strąk, Jarzębowski - Nowak (88, Costly).
ŁKS Łódź: Wyparło 3 - Łakomy 3, Kłos 4, Woźniczka 1, Komorowski 3 - Kascelan 3, Leszczyński 2 (79, Trałka), Madej 3, Opsenica 2 (64, Mysona 1) - Arifović 3, Klatt 1 (46, Sikora 1).

* * * * *

Matusiak tu nie wróci
Jedna z gazet doniosła o rychłym powrocie do Polski z nieudanych zagranicznych wojaży Radosława Matusiaka. Napastnik miałby oczywiście wrócić do klubu z Bełchatowa, z którego odszedł zimą do włoskiego Palermo. Kibice już przypominali sobie rundę jesienną sprzed roku, w której Matusiak był postrachem bramkarzy rywali, a drużyna prowadziła w ekstraklasie. Jednak ich nadzieje szybko rozwiali szefowie bełchatowskiego klubu.
- Na pewno Radek bardzo by nam się teraz przydał, ale o jego powrocie dowiedzieliśmy się z artykułu w prasie - tłumaczy rzecznik PGE GKS Bełchatów, Michał Antczak. - Żadnych ruchów ze strony klubu w tej sprawie nie było.

Mariusz Ujek w roli kibica
Z kartkowych powodów nie mógł zagrać w spotkaniu przeciwko ŁKS napastnik Bełchatowa - Mariusz Ujek. Piłkarz tym razem wystąpił w roli kibica, oglądając mecz w towarzystwie swojej życiowej partnerki.

Polecą do Turcji
Daniel Goszczyński, właściciel piłkarskiej drużyny ŁKS, wrócił wczoraj z Turcji, gdzie obok biznesowych spraw załatwiał również zimowe zgrupowanie dla swojej drużyny. - Wizytowałem kilka ośrodków z menedżerem drużyny Zdzisławem Kapką - mówi. - Wszystko wskazuje na to, że najlepsze warunki piłkarze będą mieli w Antalyi. Drużyna pojedzie tam pod koniec lutego. Trenerzy chcieli, aby przed startem rundy wiosennej drużyna mogła pracować w dobrych warunkach, także klimatycznych. Myślę, że ten ośrodek spełnia wszystkie wymogi. Sponsor nie oglądał wczorajszego meczu z GKS Bełchatów.

Gorące spotkanie
Dzień przed meczem w klubowej kawiarni ŁKS odbyło się spotkanie piłkarzy i działaczy ŁKS z kibicami tego klubu. Doszło do ostrej wymiany zdań. Fani drużyny z al. Unii nie szczędzili krytycznych uwag pod adresem zawodników swojej ukochanej drużyny. Honoru piłkarzy najdzielniej bronił, prawie jak lew, Łukasz Madej. Nie obyło się bez wielu pyskówek, ale obserwatorzy spotkania ocenili je jako remisowe. Każda ze stron została przy swoim zdaniu.

Wygrali po 11 latach
To było dopiero trzecie zwycięstwo PGE GKS Bełchatów w pojedynkach derbowych naszego województwa z ŁKS, rozgrywanych w ekstraklasie. Ostatni mecz gospodarze przy ul. Sportowej wygrali aż 11 lat temu. Wtedy zrobili to w efektowniejszym stylu, pokonując łodzian 3:0. Zawodnicy ŁKS triumfowali pięciokrotnie.

Co usłyszy boss?
Derby regionu łódzkiego obserwował asystent trenera reprezentacji Polski Leo Beenhakkera - Adam Nawałka. Co prawda gra Łukasza Garguły wciąż daleka jest od tej z poprzedniego sezonu, ale Nawałka mógł wreszcie powiedzieć bossowi kilka cieplejszych słów o grze reprezentacyjnego pomocnika.

Mogą się uczyć
W Bełchatowie jeszcze nie dorobiono się podgrzewanej trybuny dla VIP-ów, ale działacze klubu znaleźli na to inny sposób. Pewne części ciała, od zimnych krzesełek, chronią poduszki, które można wypożyczyć przed meczem. Szkoda, że na łódzkich stadionach organizatorów nie stać nawet na taki gest.

Gdybyśmy tak grali w innych meczach...
Mirosław Jabłoński (ŁKS): - Myślę, że gdybyśmy tak grali w poprzednich meczach, to byśmy mieli zdecydowanie więcej punktów niż dziś i nie bylibyśmy teraz w strefie spa- dkowej. Ale żeby tak się stało musiałyby zostać spełnione jeszcze dwa warunki. Po pierwsze musimy wykorzystywać sytuacje, które stwarzamy. A po drugie, żebyśmy nie dawali rywalom prezentów, takich jak dzisiaj. Jak tracimy gola, przegrywamy mecz. Niestety, nie mamy zawodnika, który potrafiłby odmienić losy spotkania.

Orest Lenczyk (PGE GKS Bełchatów): - Mógłby ktoś powiedzieć, że w zasadzie nic się nie stało, bo wygrał faworyt. Ale po tym meczu muszę przyznać, że był to pod względem fizycznym i psychicznym bardzo trudny pojedynek. Bardzo jestem ciekaw, ile ta drużyna by zyskała, gdybym był specjalistą od układu nerwowego. Przecież ja i moi zawodnicy tego ciężaru porażek i nieszczęść nie dźwigamy bez trudu. To się absolutnie przenosi na grę. Wiem, że ten mecz nie był dużym krokiem do ładniejszej gry. Jesteśmy w sytuacji, w której musimy odrzucić piękno gry, a zrobić wszystko, by zdobywać punkty. Zwycięzców się nie sądzi. Dlatego nie będę nikogo krytykował, nawet Pawła Strąka, bo przypominam, że w meczach, w których nie grał traciliśmy po trzy, cztery bramki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto