MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

PGE GKS Bełchatów - ŁKS 1:0 - GKS królem jest!

Paweł Hochstim
Piłkarze PGE GKS Bełchatów są najlepszym zespołem w naszym województwie. Po bezbramkowych meczach GKS z Widze-wem i derbach Łodzi, wynik wczorajszego meczu PGE GKS - ŁKS decydował o zwycięstwie w nieoficjalnej, ale ...

Piłkarze PGE GKS Bełchatów są najlepszym zespołem w naszym województwie. Po bezbramkowych meczach GKS z Widze-wem i derbach Łodzi, wynik wczorajszego meczu PGE GKS - ŁKS decydował o zwycięstwie w nieoficjalnej, ale prestiżowej rywalizacji w Łódzkiem.

Sytuacja ełkasiaków robi się coraz trudniejsza, a trzeba pamiętać, że przedostatnia drużyna ekstraklasy w następny week-end będzie podejmować lidera rozgrywek, Wisłę Kraków. Choć łodzianie zagrali wczoraj dobrze, to jednak na PGE GKS, a tym bardziej na Wisłę, to za mało. Wczorajsze zwycięstwo z pewnością wlało więcej optymizmu w serca kibiców w Bełchatowie. Jeśli za tydzień podopieczni trenera Oresta Lenczyka wygrają w Zabrzu, mogą jeszcze włączyć się do walki o czołowe miejsca w tabeli.

ŁKS od dawien dawna grał w ustawieniu z dwoma napastnikami. Trener Mirosław Jabłoński zaraz po przyjściu do łódzkiego klubu zapowiadał, że chce grać z dwoma napastnikami, ale kontuzja Ensara Arifovicia uniemożliwiła mu takie ustawienie zespołu w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Na szczęście w tym tygodniu Bośniak wyzdrowiał, a szkoleniowiec mógł spełnić swoje marzenie. Ustawienie z dwoma napastnikami nie oznaczało jednak, że ŁKS grał ofensywnie.

Kierowana przez Tomasza Kłosa defensywa ze wspomagającymi ją Mladenem Kascelanem i Zdzisławem Leszczyńskim radziła sobie bardzo dobrze.

Szkoleniowiec gospodarzy też starał się zaskoczyć rywala i zdecydował się na posadzenie na ławce rezerwowych Macieja Stolarczyka. Miejsce po lewej stronie obrony zajął ofensywnie grający Jacek Popek, a w środku Dariuszowi Pietrasiakowi partnerował Rafał Grodzicki. Na ławce rezerwowych tym razem usiadł Carlo Costly, a pauzujący za żółte kartki Mariusz Ujek musiał oglądać mecz z trybuny honorowej.

Łodzianie niespodziewanie chyba nawet dla siebie zaczęli od mocnego uderzenia i już w pierwszej minucie mogli objąć prowadzenie. Piłka po dobrym podaniu Arifovicia trafiła pod nogi Marcina Klatta, który jednak nie potrafił wykorzystać sytuacji sam na sam z Łukaszem Sapelą.

Bełchatowianie z pewnością byli zaskoczeni dobrą grą ełkaesiaków, bo przez ponad 20 minut nie byli w stanie przeprowadzić groźnej akcji. Dopiero w 22 minucie w ostatniej chwili w polu karnym Łukasza Gargułę zablokował Robert Łakomy. Kilkanaście sekund później znów ciekawie działo się na przedpolu bramki Bogusława Wyparły, gdy po centrze z rożnego minimalnie niecelnie strzelał Pietrasiak.

Wczorajszy mecz najlepiej udowodnił, ile znaczy dla drużyny z al. Unii Tomasz Kłos. To właśnie były reprezentant Polski uratował ełkaesiaków przed stratą gola w 26 minucie, gdy zablokował strzał Dawida Nowaka. Młody napastnik bełchatowskiej drużyny, wokół którego było ostatnio głośno z powodu jego zarobków, za wszelką cenę chciał udowodnić, że na nie zasługuje. W 29 minucie był bliski szczęścia, gdy piłka po wybiciu Adriana Woźniczki odbiła się od jego nogi, ale nie trafiła do bramki. Kolejną okazję miał chwilę potem, gdy odważnym wybiegiem piłkę zabrał mu spod nóg Wyparło. Łódzki bramkarz, jak zwykle zresztą, grał bezbłędnie, broniąc mocniejsze i słabsze strzały bełchatowian.

Ale najgroźniejsze sytuacje mieli ełkaesiacy. W 32 minucie Miroslav Opsenica świetnie zagrał z klepki z Arifoviciem, ale chyba przestraszył się wybiegającego Sapeli, bo strzelił bardzo niecelnie. Po chwili tuż nad bramką uderzał Zdzisław Leszczyński, a w 42 minucie kapitalną akcją popisał się Łukasz Madej, którego strzał z trudem obronił bełchatowski bramkarz.

W 57 min dzielnie walczący ełkaesiacy stracili gola i znów, tak jak w poprzednich meczach, zadecydował indywidualny błąd jednego piłkarza. Adrian Woźniczka, wybijając piłkę, podał ją wprost do Tomasza Wróbla, któremu fakt, że był najniższym zawodnikiem na boisku, nie przeszkodził w celnym strzale głową. Trzy minuty później aktywny Wróbel mógł dobić łodzian, ale tym razem Bodzio W. obronił jego uderzenie głową.

Woźniczka szybko próbował się zrehabilitować, ale chciał do tego użyć... oszustwa. W 67 minucie nie mógł sięgnąć piłki głową, więc wbił ją do bramki ręką. Sędzia Marcin Borski to zauważył, więc Woźniczka zamiast cieszyć się z gola, martwił się z powodu żółtej kartki.

Dwadzieścia minut przed końcem spotkania swoją szansę miał wprowadzony po przerwie Mieczysław Sikora. Żywiołowy, szybki, ambitny - te cechy Sikory są doskonale znane kibicom ŁKS, ale niestety jest jeszcze jedna cecha - nieskuteczność - która zdecydowała o tej sytuacji.

Ale ełkaesiacy atakowali z pasją. W 78 minucie po centrze Arifovicia ładnie z woleja strzelił Arkadiusz Mysona, ale Sapela obronił. Chwilę później bramkarza PGE GKS próbował zaskoczyć Arifović, ale i tym razem Sapela był górą. Mimo agresywnych ataków łodzian wynik nie uległ już zmianie. To czwarta wygrana bełchatowian w tym sezonie, a łodzianie wciąż mają na koncie tylko zwycięstwo nad Zagłębiem Sosnowiec.

PGE GKS Bełchatów - ŁKS 1:0
Gol 1:0 Tomasz Wróbel (57)
Widzów 4.000
Sędziował Marcin Borski (Warszawa)
PGE GKS: Sapela - Kowalczyk (69, Stolarczyk), Pietrasiak I, Grodzicki, Popek - Wróbel, Strąk, Rachwał I, Jarzębowski I, Garguła (90, Cecot) - Nowak (88, Costly). Trener: Orest Lenczyk.
ŁKS: Wyparło - Łakomy, Kłos, WoźniczkaI, Komorowski - Kascelan, Leszczyński (79. Trałka), Madej, Opsenica (63. Mysona) - Klatt (46. Sikora), Arifović. Trener: Mirosław Jabłoński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Roland Garros - czy Świątek uźwignie presję?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto