Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oskarżenia w cieniu hali Gałkiewiczów

Magdalena Hodak
Włodzimierz Tomaszewski i Karol Chądzyński, obecny wiceprezydent i były wiceprezydent Łodzi, zostali oskarżeni o przywłaszczenie 10 tysięcy złotych. Bracia Gałkiewiczowie, biznesmeni ze Rzgowa, mieli przekazać im tę ...

Włodzimierz Tomaszewski i Karol Chądzyński, obecny wiceprezydent i były wiceprezydent Łodzi, zostali oskarżeni o przywłaszczenie 10 tysięcy złotych. Bracia Gałkiewiczowie, biznesmeni ze Rzgowa, mieli przekazać im tę sumę na kampanię wyborczą Jerzego Kropiwnickiego w listopadzie 2002 roku. Za takie przestępstwo grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

Sprawa jest wyjątkowa, bo sam "pokrzywdzony" Jerzy Kropiwnicki, obecny prezydent Łodzi, najpierw żądał od prokuratury umorzenia sprawy, a teraz nie tylko nie zawiesza w obowiązkach swojego pierwszego zastępcy, ale przekonuje o jego uczciwości i zarzuca prokuraturze powielanie absurdów.

Prezydent posunął się do tego, że zaapelował do radnych, aby nie naciskali na odsunięcie Tomaszewskiego od rządzenia, bo i tak się nie ugnie. Na koniec zostawił polityczny akcent: - Gdyby to się działo w dawnych czasach, nie miałbym żadnych wątpliwości, że prokurator zajmuje się tą sprawą na zlecenie postkomunistów.

Dopadła ich sfora
Dziwna jest także reakcja Gałkiewiczów, bo przecież powinni teraz czuć choć odrobinę satysfakcji. Zamiast tego jest gorycz, podejrzliwość i wrażenie - jak to ujmują - "utknięcia w labiryncie dróżek pomiędzy kupieckimi boksami w ich halach targowych". Grażyna Gałkiewicz, żona Zbigniewa, także jest rozżalona. Narzeka na swój wizerunek ukształtowany przez media. To dziennikarze mają być winni temu, że do rodziny przylgnęła etykietka donosicieli, że nie stali się bohaterami, przełamującymi w poczuciu misji zmowę milczenia.

Ludzie jakoś nie zachłysnęli się postawą Gałkiewiczów. Wyszło na to, że dawali, bo coś chcieli w zamian uzyskać, a jak nic nie wskórali, poszukali zemsty.

Kiedy Grażyna Gałkiewicz postanowiła wystartować w ostatnich wyborach na prezydenta Łodzi, sromotnie przegrała z Jerzym Kropiwnickim. Jakby tego było mało, status prawny dwóch wielkich hal wciąż jest nieuregulowany. Biznesmeni są przekonani, że informacje, jakie przekazali funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nie tylko nie pomogły w legalizacji hal, ale stało się odwrotnie: wywołały pragnienie zemsty i ustawiczną chęć rzucania im kłód pod nogi.

Właśnie dlatego każdemu przedsiębiorcy odradzaliby teraz szukania pomocy w ABW. - Dopadła nas sfora psów. Żałuję, że złożyłam zeznania, bo prawda i tak nie ujrzy światła dziennego - mówi Grażyna Gałkiewicz. - Zbyt wiele osób jest zamieszanych w korupcję, zbyt wielu polityków i posłów nie miałoby środków do życia. Nie wiedziałam, że osaczy nas taka pajęczyna. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wokół firmy można utkać pajęczynę takich powiązań, które działają przeciwko jej rozwojowi. Chciałabym teraz zmienić twarz, nazwisko i wyjechać stąd daleko...

Dlaczego mieliby brać?
Andrzej i Zbigniew Gałkiewiczowie trzy lata temu poinformowali ABW, że w zamian za pomoc w legalizacji hal targowych dawali łapówki wielu wpływowym osobom. Poczuli się bezpiecznie, bo nowelizacja kodeksu karnego z lipca 2003 r. zakłada, że dającego łapówkę nie spotka żadna kara, jeśli wyrazi "czynny żal", to jest opowie organom ścigania o wszystkich okolicznościach przestępstwa, zanim one same wpadną na jego trop. Dlatego skruszeni łapówkarze (to ulubiony epitet oskarżonego Karola Chądzyńskiego) wśród wyłudzających pieniądze za obietnicę legalizacji hal wymienili m.in.: Mieczysława Wachowskiego, byłego szefa gabinetu Lecha Wałęsy, Andrzeja Pęczaka, byłego posła i barona SLD w Łódzkiem, Marka K., byłego wiceprezydenta Łodzi, i Tomasza R., byłego łódzkiego radnego. Dziś wszystkim siedzą na karku prokuratorzy.

Włodzimierz Tomaszewski i Karol Chądzyński są kolejnym elementem tej układanki, chociaż pieniądze mieli przywłaszczyć nie za obietnicę, ale za bliżej nieokreślone nadzieje na przyszłość.

Andrzej Gałkiewicz zeznał: "Chodziło o to, aby mieć życzliwsze spojrzenie w przyszłości. Chyba wszyscy tak robią, którzy na kampanię dają pieniądze. Zresztą zawsze wspieranie kampanii musi się z czymś łączyć. Przy każdej kampanii wszyscy mówią, że jak dojdą do władzy i będzie jakiś problem, to pomogą go rozwiązać. Takie słowa padły".

Ordynacja wyborcza nie mówi nic o nadziejach, ale zezwala na wpłaty na rzecz kampanii wyborczej. Włodzimierz Tomaszewski właśnie z tego powodu uważa oskarżenie Gałkiewiczów za nielogiczne. Dlaczego miałby przywłaszczać, skoro sam wpłacił na kampanię ponad 27 tys. złotych? Dlaczego mieli dawać bez pokwitowania, skoro mogli przekazać środki na szeroko propagowane konto wyborcze? Ustawowy limit wyborczy nie został przecież przekroczony...

Atakują prokuraturę
Ale może chciał pieniędzmi Gałkiewiczów wyrównać sobie lukę w budżecie, powstałą po wpłacie własnych pieniędzy? Tomaszewski zdecydowanie protestuje przeciwko takiej hipotezie i atakuje prokuratorów. Zarzuca śledczym, że oparli się tylko na zeznaniach Gałkiewiczów, w których są rozbieżności. Podkreśla, że prokuratorzy odrzucili opinię biegłego grafologa, który uznał nazwisko w raporcie kasowym za niemożliwe do rozszyfrowania. Zdaniem Tomaszewskiego, postępowanie prokuratorskie to swoisty parasol dla nielegalnych hal, zaś próba "podczepiania polityków prawicy pod hale" ma wszystko wydłużyć i rozmyć.

- Oskarżenie przeciwko panu Pęczakowi zostało oparte na zeznaniach przedsiębiorców ze Rzgowa. Gdyby w naszej sprawie uznano Gałkiewiczów za niewiarygodnych, runęłaby cała wielowątkowa konstrukcja, misternie tkana przez prokuratorów - dodaje Karol Chądzyński.

Włodzimierz Tomaszewski podkreśla, że ma wprawę w walce z pomówieniami i jednocześnie eksponuje swój zadawniony żal do prokuratury. Mianowicie kiedy w ubiegłej kadencji został pomówiony przez powiązanych z SLD administratorów targowisk o żądanie łapówki w zamian za wydanie zezwolenia na budowę dużego sklepu, po umorzeniu sprawy prokurator nie zaczął ścigać osób stojących za prowokacją.

Karol Chądzyński nazywa prokuraturę bezduszną machiną do niszczenia ludzi. - Prowadząca postępowanie pani prokurator powiedziała, że mnie przebada od dziada pradziada. Przesłuchanie zaczynała od słów "Czy ma pan coś do dodania?".

Były wiceprezydent ma swoją teorię na temat motywacji prokuratury w stosunku do własnej osoby.

- Powiedziałem na konferencji prasowej jakieś cztery lata temu: "Oskarżam łódzką prokuraturę o popieranie nielegalnego handlu na ulicach miasta". Prokuratorzy mają więc powód, by mnie nie lubić.

Najbardziej boli dziś Chądzyńskiego to, że jest traktowany na równi ze skompromitowanym Andrzejem Pęczakiem.

Śledczy są odporni
Prokuratura Apelacyjna w Łodzi twierdzi, że prokuratorzy dołożyli wszelkich starań, aby dokładnie rozpoznać wątek Gałkiewiczowie - Tomaszewski - Chądzyński.

- Śledczy nadzwyczaj starannie zweryfikowali materiał dowodowy, dogłębnie zbadali wszelkie tropy i doszli do wniosku, że należy wystosować do sądu akt oskarżenia - mówi Wojciech Górski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. - Oskarżeni wprowadzają opinię publiczną w błąd, mówiąc, że oparliśmy się tylko na zeznaniach biznesmenów, a obiektywne traktowanie w sprawie Gałkiewiczów polityków prawicy i lewicy to dowód na niezależność prokuratury.

Dariusz Barski, zastępca prokuratora generalnego, który nadzoruje śledztwo, ma zaufanie do swoich podwładnych. Wcześniej jako łódzki prokurator apelacyjny miał wątki śledztwa w jednym palcu.

Włodzimierz Tomaszewski zapowiedział, że wystosuje skargę na postępowanie łódzkich śledczych do rzecznika praw obywatelskich, a nawet do Trybunału w Strasburgu. Nie zrobiło to na śledczych najmniejszego wrażenia. Określają zachowanie Tomaszewskiego jako "odruch Matusewicza". Były marszałek województwa i były prezydent Piotrkowa już jako prawomocnie skazany za korupcję w aferze WFOŚiGW w Łodzi, tuż przed przekroczeniem bramy więzienia zwołał dziennikarzy i oskarżył prokuratorów o naciski na świadków. Niczego nie wskórał, Sąd Najwyższy ostatecznie oddalił jego kasację.

Dajmy szansę sądowi
Włodzimierz Tomaszewski też zorganizował konferencję prasową. Rozdał na niej blisko 150 stron akt prokuratorskich, z zeznaniami świadków, z ich numerami telefonów, PESEL-ami, numerami dowodów. Załączył raport kasowy Gałkiewiczów z wpisem "Kropi kampania 10 000" (reszta nie do przeczytania). Zaatakował prokuraturę i obudził mocno już zniechęconą Grażynę Gałkiewicz.

- To skandaliczne naruszenie ustawy o danych osobowych i zamach na tajemnicę śledztwa - zagrzmiała biznesmenka i natychmiast pobiegła do prokuratury złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Skutecznie: prokurator Krzysztof Kopania w minioną środę przekazał informację o wszczęciu postępowania w sprawie ujawnienia materiałów ze śledztwa przez wiceprezydenta. Zaznaczył, że nawet gdyby Grażyna Gałkiewicz nie wniosła o zajęcie się sprawą, prokuratura zajęłaby się nią z urzędu, ponieważ "Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publiczne wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie karze lub ograniczenia wolności do lat 2".

Tomaszewski twierdzi, że przekazanie materiałów dziennikarzom nie może być przestępstwem, ponieważ wiedzą oni, w jaki sposób je wykorzystać. Nastroje stara się łagodzić wiceprezydent Hanna Zdanowska. - Sprawa przywłaszczenia pieniędzy nie jest jednoznaczna, ale dajmy szansę niezawisłemu sądowi - apeluje.

* * * * *

Kim są
51-letni Włodzimierz Tomaszewski i 63-letni Karol Chądzyński, obaj po pedagogice na Uniwersytecie Łódzkim, tworzyli zręby łódzkiej samorządności. Są działaczami Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego.

Włodzimierz Tomaszewski jako wiceminister rozwoju regionalnego odpowiadał m.in. za przygotowania polskich samorządów do członkostwa w Unii Europejskiej. Karol Chądzyński, będąc prezesem stowarzyszenia "Wspólnota Mieszkaniowa", przeforsował w Radzie Miejskiej uchwałę korzystną dla właścicieli lokali. Jest prezesem miejskiej spółki Łódzkie Przedsiębiorstwo Ogrodnicze.

Andrzej i Zbigniew Gałkiewiczowie (54, 55 lat) gospodarują na tysiącu hektarach gruntu. Mają siedem firm o różnych profilach: od uprawy roślin po usługi developerskie. Wątpliwą sławę przyniosły rodzinie hale targowe. Jedna z nich została uznana za samowolę budowlaną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto