W związku z przesunięciem o pięć miesięcy – do 1 marca przyszłego roku – terminu obowiązkowego zainstalowania kas fiskalnych w taksówkach, korporacje taksówkarskie odwołały zapowiadany na poniedziałek protest i blokadę centrum Łodzi. Z protestu nie zrezygnowali jednak ich koledzy w Warszawie.
– Posunięcie ministra finansów nie załatwia sprawy – uważa większość taksówkarzy z naszego regionu. – To jedynie odroczenie egzekucji. Jeśli rozporządzenie nie zostanie zmienione, to czekają nas ogromne wydatki, na które po prostu nas nie stać!
Zbigniew Czarnecki, prezes Radia Taxi „Metro” w Sieradzu, nie kryje rozgoryczenia.
– No i co z tego, że odroczyli. My nawet bez kas dogorywamy. Po Sieradzu jeździ 100 taksówek, a miasto jest biedne, panuje bezrobocie. Aby zachęcić ludzi do taksówek, co któryś kurs jeździmy za darmo. Jak mamy utrzymać rodziny i jeszcze zarobić na kasy? Jesteśmy pewni, że gdy rząd nas do tego zakupu zmusi, w przyszłym roku 70 procent taksówkarzy z Sieradza splajtuje!
– Trudno powiedzieć, czy przesunięcie terminu to efekt naszych protestów, czy zbliżających się wyborów do samorządu – zastanawia się Andrzej Cieślicki, prezes zarządu Zrzeszenia Transportu Prywatnego w Łodzi.
– Właściwie to ministerstwo nie miało wyjścia. Musiało odroczyć termin, gdyż nie ma dotąd na rynku kas z homologacją. Nie zgadzamy się na wprowadzanie kas do chwili wejścia do Unii Europejskiej. Wszystko wskazuje więc na to, że wrócimy do protestów i blokad w lutym.
Sławomir Rutka, prezes Radia Taxi „919” w Łodzi, powiedział nam, że taksówkarze w całej Polsce zbierają 100 tysięcy podpisów, by rozporządzenie ministra finansów w sprawie kas zostało cofnięte.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?