Mieszkańcy bloku przy ulicy Krzemienieckiej złożyli skargę w spółdzielni na sąsiadkę, w której mieszkaniu działa... agencja towarzyska. Nie chcą takiego sąsiedztwa, nocnych libacji, awantur i obcych osobników na klatce schodowej.
- Dosyć mamy pijanych klientów agencji, którzy mylą numery na domofonie i wydzwaniają w środku nocy do naszych mieszkań - mówią mieszkańcy bloku. - Jeśli ktoś chce mieć burdel, to niech go sobie wybuduje. Tu mieszkają osoby starsze i dzieci. Blok przy ul. Krzemienieckiej niczym szczególnym nie wyróżnia się spośród pozostałych budynków należących do spółdzielni "Polesie". Tylko wieczorem "rzuca" się w oczy pokój na parterze, gdzie przez czerwone zasłony przebija równie czerwone światło nocnej lampki.
- To znak rozpoznawczy dla klientów, by łatwiej było tu trafić - dodają lokatorzy. - Ale gdy ktoś jest pijany, czerwone światło niewiele pomaga. Najgorzej jest w weekendy. Pijani nawet kilka razy w nocy potrafią człowieka zbudzić. Awanturują się i nie dociera do nich, że dzwonią pod niewłaściwy adres. Zdarzało się, że interweniowała nawet policja.
- Lokatorzy zebrali podpisy i złożyli do nas skargę - usłyszeliśmy od Grażyny Wawrzyniak, prezesa spółdzielni "Polesie". - Wysłaliśmy powiadomienie do właścicielki mieszkania, by stawiła się na rozmowę. Jeśli nie przestanie wynajmować mieszkania agencji, zgodnie z przepisami naszego statutu, rozwiążemy umowę i wystąpimy do sądu o eksmisję.
Problem lokatorów z bloku przy ulicy Krzemienieckiej nie jest odosobniony. Większość agencji towarzyskich mieści się bowiem w blokach i wieżowcach na łódzkich osiedlach. Wystarczy zadzwonić pod numery z ogłoszeń towarzyskich.
- Mieszkanko prywatne, przyjmuje kilka dziewcząt w wieku od 19 do 30 lat. Biuściki od 2 do 5 - zachęca kobieta, której numer telefonu widnieje przy haśle "Landrynki". - Zapraszamy na ul. Murarską, pierwsze piętro...
- Przyjmujemy codziennie na miejscu, a także wyjeżdżamy do klienta. Teraz jesteśmy we trójkę. Zapraszam - mówi towarzyska "Barbie" z wieżowca przy ul. Czackiego. Czy tak uciążliwego sąsiedztwa można się pozbyć?
- Już raz skutecznie walczyliśmy z agencją towarzyską na naszym osiedlu - przyznaje Grażyna Wawrzyniak, prezes spółdzielni "Polesie". - Wystarczyła rozmowa z właścicielem mieszkania. Poinformowaliśmy go, że jeśli nie przestanie wynajmować mieszkania na takie cele, wystąpimy o wykluczenie go z członkostwa spółdzielni, a następnie pozbawienie mieszkania na drodze sądowej. Poskutkowało.
Najłatwiej pozbyć się agencji towarzyskiej, która działa w lokalu spółdzielczym. Skargi należy kierować do spółdzielni. Jeśli uda się dowieść, że w lokalu dochodzi do zakłócania porządku i niemoralnych zachowań, wówczas prawo spółdzielcze pozwala wykluczyć właściciela mieszkania z członkostwa w spółdzielni.
Wcześniej zbiera się Rada Nadzorcza i podejmuje stosowną uchwałę. Następnie spółdzielnia kieruje sprawę do sądu, który podejmuje decyzję o eksmisji.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?