Nasz komentarz: Bez instrukcji obsługi

Minister sportu przypomina mi dużego dzieciaka, który wziął w swojej ręce atrakcyjną zabawkę, ale nie dostał do niej instrukcji obsługi. Nie bardzo więc wie, jak się nią posługiwać. Ucząc się, metodą prób i błędów, może jednak narobić wielkie szkody na podwórku.

Wydaje się, że minister chce wywołać swoim zaproszeniem tylko efekt medialny. FIFA nie kwestionuje przecież polskiej drogi w walce z korupcją. Podważa tylko prawo rządu do naruszania niezależności związku. To są dwa różne zagadnienia.

Ciekawe, w jakim trybie FIFA miałaby otrzymać wgląd w akta śledztwa i czy minister sportu ma legitymację, aby składać taką ofertę? Trudno też wyobrazić sobie, że przedstawiciel światowej federacji będzie oceniał materiał dowodowy, po czym zaakceptuje naruszenie autonomii PZPN. Przecież taka decyzja zburzyłaby fundament, na którym stoi FIFA. Tylko bardzo i to bardzo naiwni mogą uwierzyć w taki scenariusz.

Ten fundament to zasada, że porządki w futbolu można robić wyłącznie w oparciu o procedury piłkarskiej centrali - jednolite dla całego świata, dla krajów o różnych ustrojach politycznych i systemach prawnych.

Lipiec porusza się po podwórku nieporadnie. Nie zauważył nawet, jak mocno nadepnął na odcisk dżentelmenom z FIFA i UEFA. Nie po to przecież zaangażowali się w sprawy polskie, uczestnicząc w tworzeniu nowego, w pełni demokratycznego statutu PZPN, żeby teraz polityczny urzędnik zakłócił pokojową drogę do wyboru nowych władz związku.

Lipiec dostał już raz lekcję pokory. Jechał do FIFA z szabelką w górze, a wrócił z podkulonym ogonem. Niczego go to nie nauczyło i nie stępiło jego arogancji. Zapłaci za to futbol. Prawdopodobnie jedynym dokonaniem kuratora będzie zwołanie zjazdu, który... już został zwołany. Tylko Polski nie będzie jakiś czas w piłkarskiej rodzinie.