Gdy bandyta uciekał, kasjerka uruchomiła tzw. napadówkę (alarm informujący o napadzie ochronę i policję). Ochroniarze, podobnie jak funkcjonariusze, przybyli szybko. Po bandycie nie było już jednak śladu.
Jeszcze dwie godziny po zdarzeniu pracownice banku nie mogły dojść do siebie. Chodziły zapłakane, nie chciały rozmawiać o tym, co się stało.
–Kasjerki były w szoku, mocno wystraszone – mówią ochroniarze. – Napad trwał bardzo krótko. Napastnik pobiegł w kierunku przejścia podziemnego i tam zniknął.
– Gdyby nie to, że zjechało się tutaj kilka wozów policyjnych, to nie wiedziałabym, że był napad na bank – mówi Daria Kalina z sąsiadującego z bankiem sklepu AGD. – My tutaj nic nie słyszeliśmy. Okolica jest raczej spokojna.
Policja szuka bandyty. Technicy pobrali ślady daktyloskopijne. Był też pies tropiący.
Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?