Miejsce 1: Alone in the Dark: Wyspa Cienia
Oto i zwieńczenie naszego rankingu Top 10 najgorszych ekranizacji gier. Na miejsce pierwsze zasłużył nie kto inny, jak oczywiści Uwe Boll i to z filmem, który jest absolutnym liderem w większości rankingów na najgorsze adaptacje gier komputeroeych. Chodzi oczywiście o Alone in The Dark i można by napisać pracę doktorską na temat tego, dlaczego ten film jest wprost tragiczny.
Zacznijmy od tego, że gra Alone in the Dark to produkcja o rozbudowanej, ciekawej i wciągającej historii. Natomiast wylewający się z niej mroczny klimat, od razu przywodzi na myśl dzieła H.P. Lovectrafta, na których fabuła produkcji bazowała. Głównym bohaterem gry jest detektyw Edward Carnby, wyruszający do nawiedzonej i pełnej potworów posiadłości, a także otaczającego ją, tajemniczego miasteczka. To kultowy już survival horror, film natomiast…
W filmie nie zgadza się nic, poza nazwiskiem głównego bohatera (w tej roli Christian Slayter) i jego profesji. Nie ma tu absolutnie żadnego klimatu, a już na pewno nie grozy. W dodatku, zamiast Lovecrafta film przypomina słabą wersję Obcego. Przeintelektualizowane wypowiedzi oraz dialogi wprawiają w zażenowanie, a poziom głupoty i nieścisłości fabularne sprawiają, że ciężko zrozumieć, o co właściwie chodzi w tym filmie. Do tego gra aktorska wygląda, jakby obsada nie chciała grać w tym filmie (co niespecjalnie mnie dziwi). Podsumowując, film Alone in the Dark jest beznadziejny i to jedna z najsłabszych ekranizacji, jakie można znaleźć. Nie oglądajcie tego, szkoda czasu.