MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na drodze był ofiarą, w sądzie winnym - Kierowcy wściekają się na praktyki policjantów

Jolanta Sobczyńska, Adam Socha
Jan Kasiński pokazuje notatkę policjanta drogówki, spisaną na miejscu kolizji. W notatce jest poszkodowanym, w sądzie policja zmieniła zdanie.
Jan Kasiński pokazuje notatkę policjanta drogówki, spisaną na miejscu kolizji. W notatce jest poszkodowanym, w sądzie policja zmieniła zdanie.
Jan Kasiński z Kutna z poszkodowanego w kolizji stał się - jak orzekł sąd - sprawcą. Został skazany. Jak się okazuje, w podobnej sytuacji jak pan Jan są dziesiątki polskich kierowców.

Jan Kasiński z Kutna z poszkodowanego w kolizji stał się - jak orzekł sąd - sprawcą. Został skazany. Jak się okazuje, w podobnej sytuacji jak pan Jan są dziesiątki polskich kierowców. Ich sprzymierzeńcem jest Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter Ego", które interweniuje średnio kilkanaście razy w tygodniu.

9 sierpnia 2006 roku Kasiński jechał krajową "dwójką" w kierunku Warszawy. Chciał skręcić w lewo, w kierunku miejscowości Piwki. Włączył kierunkowskaz, rozpoczął manewr skręcania i wtedy uderzył w niego polonez. Policjant z drogówki w kutnowskiej Komendzie Powiatowej Policji spisał protokół. Jasno z niego wynika, że kierowca, który wjechał w pana Kasińskiego, nieprawidłowo wykonał manewr wyprzedzania.

- Policjant wypisał temu drugiemu kierowcy, który we mnie uderzył, mandat - opowiada Jan Kasiński. - Jednak sprawca nie chciał go zapłacić. Policja skierowała sprawę do Wydziału Grodzkiego Sądu Rejonowego w Kutnie. Podczas rozprawy nie korzystałem z pomocy prawnika. Wiedziałem, że jestem niewinny. Złożyłem zeznania i, za zgodą sądu, wyszedłem z sali. Nie słyszałem tego co mówił policjant wezwany przez sąd ani sprawca kolizji.

Tymczasem sąd wymierzył panu Kasińskiemu... karę w wysokości 300 zł.

- Okazało się, że podczas rozprawy zostałem obwiniony przez policję o to, że nie zachowałem należytej ostrożności podczas wykonywania manewru... zawracania i doprowadziłem do zderzenia z innym samochodem - na samo wspomnienie Janowi Kasińskiemu drży ze zdenerwowania głos. - Według ustaleń policjanta, który był na drodze tuż po zdarzeniu, to nie ja spowodowałem kolizję. Dlaczego nagle policja wnioskuje o ukaranie mnie, jeśli na drodze chciano ukarać inną osobę? Ja nie czuję się winny.

Policja jednak tłumaczy, że po analizie materiałów uznała, iż to pan Jan jest winny spowodowania kolizji.

- Nasz funkcjonariusz stwierdził, że sytuacja na drodze wyglądała inaczej, niż opisał ją policjant z drogówki, który przybył na miejsce kolizji. Stąd wniosek o ukaranie innej osoby, a nie tej, która wskazywana była jako winna tuż po zdarzeniu. Niewiele więcej mogę powiedzieć na temat tej sprawy, ponieważ dokument trafiły już do sądu. - mówi Mirosław Pawłowski, rzecznik prasowy KPP w Kutnie.

Do Sądu Rejonowego w Kutnie trafiło już odwołanie Jana Kasińskiego. Okazało się, że w aktach sprawy brakuje protokołu, który został spisany przez policję na miejscu kolizji, a z którego wynika, że Jan Kasiński jest niewinny. Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia "Alter Ego", Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych, ma poważne wątpliwości co do postępowania policji. Gotów jest pomóc Kasińskiemu.

- W sprawie Jana K. wydany został wyrok skazujący. Obwiniony złożył sprzeciw, a sprawa zostanie rozpoznana na zasadach tzw. ogólnych w Wydziale Grodzkim w Kutnie. W tej chwili sprawa oczekuje na wyznaczenie terminu - mówi Maria Blanka Korowajska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Kutnie.

Sam Jan Kasiński ma już serdecznie dosyć kłopotów z wymiarem sprawiedliwości, ale postanowił nie odpuszczać.

- Mógłbym zapłacić te 300 zł i mieć już spokój, ale wiem, że jestem niewinny. Złożyłem wniosek o apelację dla zasady - mówi.

* * * * *

Do "Alter Ego", Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych, każdego roku zgłaszają się setki osób, które czują się pokrzywdzone przez wymiar sprawiedliwości. W ciągu tygodnia "Alter Ego" reaguje średnio kilkanaście razy.

- Wyroki sądu są niezbadane. W Polsce każdego roku setki poszkodowanych w wypadkach są uznawane przez sąd za winnych, a z kolei setki winnych unikają odpowiedzialności. Dlaczego tak się dzieje? Nierzadko mamy do czynienia z próbami przekupstwa. Teraz zajmujemy się sprawą w Kole, gdzie przed sądem stanęli policjanci. Są oskarżeni m.in. za pomoc w wyłudzeniu odszkodowania w wypadku drogowym. Często dowody biegłych są, jak my to nazywamy, "spod dużego palca", czyli tak źle przygotowane, że żaden sąd nie byłby w stanie wydać na ich podstawie wyroku. Na przykład w jednej z opinii biegły starał się przekonać, że ktoś jadący 65 km/h, wyprzedzał osobę jadącą 80 km/h. Sędziowie często też nie analizują materiału dowodowego. Biegły sporządza jakąś opinię, a sędzia wydaje wyrok tylko na tej podstawie. Nie bierze pod uwagę innych zeznań czy dowodów - mówi Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia.

Co ma zrobić osoba, która uczestniczyła w kolizji lub wypadku?
- Wiele osób ma teraz telefony komórkowe z aparatem fotograficznym. Koniecznie trzeba zrobić zdjęcia miejsca wypadku - radzi Janusz Popiel. Mnie samemu bardzo to pomogło w sądzie. Jechałem drogą jednokierunkową. Nagle pod prąd wjechał samochód. Wpadł na mnie. Sprawczyni wypadku podpisała oświadczenie, że to była jej wina. Ale przed sądem zaczęła się z tego wycofywać. Wtedy pokazałem zdjęcia. Jeśli więc uczestniczymy w kolizji, wypadku, a nas na to stać - powinniśmy wziąć prawnika. Zawsze też można zwrócić się o pomoc do nas. Mamy prawników. Możemy pomóc. Telefon do stowarzyszenia "Alter Ego": (0-22) 877 38 10 i (0-22) 877 38 11.

* * * * *

Strzeżmy się wypadków i policjantów
Zawodowy kierowca Jan Kasiński z Kutna, bohater naszego artykułu, przeżył szok, gdy sąd uznał go za winnego kolizji drogowej. Przybyła na miejsce wypadku policja drogowa nie miała wątpliwości, iż pan Jan był ofiarą. Dowodem na to jest notatka służbowa policjanta. Ale na sali rozpraw inny policjant jako winnego wskazał pana Jana. Okazuje się, że w skali kraju przypadek pana Jana nie jest odosobniony. A dzieje się tak, gdyż "nierzadko mamy do czynienia z próbami przekupstwa", powiedział nam prezes stowarzyszenia "Alter Ego", zajmującego się m.in. takimi sprawami. Prezes nie mówi, kto kogo przekupuje, ale wiadomo, o co chodzi. To co spotkało pana Kasińskiego, to nic, w porównaniu z tym, jakie sprawy idzie załatwić. Sam przypadkowo usłyszałem, będąc na wiejskim weselu, jak kierowca, który poprzedniego dnia spowodował wypadek po pijanemu i któremu pobrano krew, załatwił z milicjantem, gościem weselnym i szwagrem pana młodego, podmianę próbówki z krwią. Było to dawno temu, w PRL. Niewiele się od tego czasu, w tej materii, zmieniło. Dowodzi tego głośny przykład byłej zastępczyni komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi, Aldony K. Policjantka jest oskarżona o zatuszowanie sprawy kolizji drogowej, którą spowodował Jan K., dyrektor szpitala w Brzezinach i jednocześnie radny. Według policyjnych raportów, badania alkotestem wykazały, że był trzeźwy. Ale zdaniem prokuratury, zamiast dyrektora, w alkomat dmuchał ktoś inny. Biegły medycyny sądowej ocenił, iż dyrektor miał dwa promile alkoholu. Żeby taki numer wykręcić, pani Aldona, zdaniem prokuratury, musiała wciągnąć do tego przekrętu dwóch policjantów wysokiego szczebla. Najświeższy kwiatek to policjanci, który dawali kierowcom do dmuchania alkomat ustawiony na 0,34 promille. Strzeżmy się wypadków i policjantów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja radzi jak zaplanować podróż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto