Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Morfina zabija nawet po śmierci - Weronika zmarła, bo połknęła lek z narkotykiem?

Magdalena Hodak
Mama Weroniki dostała lek od ciotki, która kupiła specyfik na bazarze
Mama Weroniki dostała lek od ciotki, która kupiła specyfik na bazarze
Półtoraroczna Weronika zmarła, bo najprawdopodobniej połknęła tabletkę z morfiną, którą jej matka chciała uśmierzyć ból zęba. Mama Weroniki dostała lek od ciotki, która kupiła specyfik na bazarze.

Półtoraroczna Weronika zmarła, bo najprawdopodobniej połknęła tabletkę z morfiną, którą jej matka chciała uśmierzyć ból zęba. Mama Weroniki dostała lek od ciotki, która kupiła specyfik na bazarze. Matka Weroniki bezskutecznie szukała w domu zaginionej pigułki. Nie przyszło jej do głowy, że mogło ją zjeść dziecko.

W Polsce nikt nie kontroluje obiegu narkotycznych leków, które pozostają po osobach zmarłych na nowotwory. Silne i bardzo drogie leki przeciwbólowe, których nie zdążyli zużyć chorzy, często trafiają na targowiska. Nawet jeśli rodzina wyrzuci je na śmietnik, odnaleźć je tam może, a potem sprzedać na bazarze, śmietnikowy "nurek".

Silne leki narkotyczne przepisywane są na tzw. różowych receptach. Wydają je tylko te apteki, które mają sejfy. Tyle teoria. W praktyce kupno leków z morfiną jest dziecinnie proste. Wystarczy zapytać na targowisku, albo licytować na aukcjach internetowych. Jak to możliwe?

Wszystko dlatego, że środków przeciwbólowych pozostałych po zmarłych nie można oddać ani do apteki, ani lekarzowi w szpitalu.

- Zabrania tego prawo farmaceutyczne. Nie ma procedur postępowania z nieprzeterminowanymi lekami po zmarłych. Nie wiem, jak wypełnić tę lukę. Przyznaję, że taka sytuacja może być przyczyną tragedii - potwierdza nasze ustalenia Marcin Kołakowski, dyrektor departamentu nadzoru w Głównym Inspektoracie Farmaceutycznym.

W województwie łódzkim na raka umiera rocznie ok. 7 tys. pacjentów, szacuje się, że z nowotworami zmaga się nawet 28 tys. osób. Nękani przez bóle otrzymują recepty wypisane tak, że leków wystarcza nawet na miesiąc. Zdarza się, że chorzy umierają tuż po wykupieniu kolejnej recepty.

- W rękach rodziny zostaje wtedy sporo leków na bazie morfiny, która wraca do łask jako skuteczny oręż w walce z bólem nowotworowym - martwi się dr Zbigniew Morawiec, ordynator oddziału chirurgii onkologicznej w szpitalu im. Kopernika w Łodzi.

Pielęgniarki przyznają, że obdarowują narkotycznymi lekami zaufanych lekarzy. - Szkoda, żeby drogie leki trafiały na śmietniki. Służba zdrowia ledwie zipie, a ze śmietników leki może zabrać każdy - mówi jedna z sióstr, opiekująca się chorymi na nowotwory.

Elżbieta Ruta, szefowa hospicjum w podłódzkich Pabianicach, nie wie, co radzić, kiedy rodziny zmarłych pytają, co zrobić z lekami. Dlatego krewni zmarłych robią to, co podpowiada im intuicja.

- Leki po mężu dałam sąsiadce, bo ona też ma raka. Nie będzie musiała wędrować do apteki - przyznaje pani Władysława z Pabianic.

Właściciele aptek nie chcą, by ludzie wrzucali narkotyczne leki do pojemników na przeterminowane medykamenty. - Wtedy pojemnik byłby oblężony przez osoby uzależnione, wciąż by w nim grzebały. A przepisy mówią, że narkotyki nie mogą być utylizowane razem z innymi lekami - usłyszeliśmy od pracownicy łódzkiej apteki Brassica.

Od ofert z "narkotycznymi lekami" roi się na forach internetowych. Na przykład Karolcia oferuje tramal po okazyjnej cenie 30 zł za 50 tabletek. W aptece lek kosztuje ponad dwa razy więcej. Sprzedaż leków z narkotykami kwitnie też na łódzkich bazarach.

- Babcia umarła i nie wykorzystała opakowania - tłumaczy nam młody człowiek, spotkany na łódzkim Bałuckim Rynku.

Ampułki, tabletki, krople i czopki są ukryte w kołdrach i stertach ręczników albo, jak w przypadku naszego rozmówcy - w kartonie ustawionym na siodełku roweru.

Policjanci nie słyszeli o takim procederze. - Nie przypominam sobie, abyśmy zatrzymali kogoś z lekami narkotycznymi - mówi podinsp. Mirosław Micor z KMP w Łodzi.

Wicemarszałek województwa Stanisław Olas, który odpowiada w woj. łódzkim za służbę zdrowia, oburzył się, kiedy przedstawiliśmy mu problem.

- To nie do pomyślenia! Niezwłocznie zwołam naradę specjalistów, którzy ustalą, jak bezpiecznie pozbywać się leków narkotycznych po zmarłych. Nawet nie chcę myśleć, że ta półtoraroczna dziewczynka mogła umrzeć, bo zjadła tabletkę, którą ktoś wcześniej wyrzucił na śmietnik - deklaruje wicemarszałek Olas.

Weronikę pochowano wczoraj na łódzkim cmentarzu Mania.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto