Mieszkańcy DPS "Włókniarz" czują się zaniedbani

32 pensjonariuszy z Domu Pomocy Społecznej "Włókniarz" przy ul. Krzemienieckiej 7/9 skarży się na warunki i atmosferę panujące w placówce. Zarzucają dyrekcji i pracownikom (których, jak stwierdziła ostatnia kontrola NIK, jest stanowczo za mało) obojętność wobec problemów mieszkańców i brak wystarczającej opieki.

Podopieczni domu powołali tzw. Grupę Starszych, która zasypuje różne instytucje skargami na pracę placówki.

- Nasze potrzeby są lekceważone, a nawet wręcz wyśmiewane - twierdzą pensjonariusze. - Miesiącami musimy prosić o najprostsze rzeczy, np. o posprzątanie korytarzy. Nie przestrzega się diet u chorych. Nie ma wystarczającej opieki zdrowotnej, bo personelu jest za mało. Najgorzej traktowane są osoby samotne, bo o ich los już nikt się nie upomni. A my tu przyszliśmy spokojnie doczekać swoich dni. Nie chcemy się denerwować.

Ostatnio konflikt w domu się nasilił, a Grupa Starszych zażądała od dyrekcji natychmiastowego zwolnienia ze stanowiska jednej z pracownic socjalnych.

- Czujemy się przez nią zaszczuci - denerwują się pensjonariusze. - Ta pani nas skłóca i upokarza. Wielu z nas ma też wrażenie, że przeszukuje pokoje podczas naszej nieobecności. Doszło do kilku kradzieży.

Bogusław Ściborski, szef placówki, twierdzi, że dokładanie zbadał sprawę, ale jego zdaniem zarzuty mieszkańców nie znajdują potwierdzenia.

W DPS przy ul. Krzemienieckiej mieszka 120 pensjonariuszy, z czego około 40 osób to przewlekle chorzy. Instytucja zatrudnia 7 pielęgniarek.

Ostatnia inspekcja Najwyższej Izby Kontroli wykazała, iż w DPS brakuje aż 18 etatów dla pracowników zespołu terapeutyczno-opiekuńczego. Dyrektor "Włókniarza", przyznaje, że pracowników jest mało.

- Takie mamy jednak zarządzenia - mówi. - Jesteśmy zobowiązani zapewnić opiekę i bezpieczeństwo podopiecznym i staramy się to robić. Nie wszystko jest idealnie, ale reagujemy na skargi i żale mieszkańców. Niektórzy jednak przesadzają.