On - rodowity łodzianin, mieszkający na Złotnie, ona - przyjeżdżała na Złotno z rodzicami w odwiedziny do cioci. Śmieją się dziś, że poznali się i zakochali, kiedy oboje byli jeszcze brzdącami w wózkach dziecięcych. Był wtedy rok 1933. Pani Urszula miała... pół roczku.
W następnych latach nadal widywaliśmy się regularnie na Złotnie. Rozdzieliła nas dopiero wojna. Ula spędziła ją w Łodzi, a ja zostałem wywieziony w Kieleckie. Po wojnie szybko wróciłem do niej. Ślub cywilny wzięliśmy w lutym w 1951 r., w tajemnicy przed rodzicami, bo moi wybrali mi już inną narzeczoną. Dla mnie tymczasem było nie do pomyślenia, bym miał spędzić życie u boku innej kobiety. Ślub kościelny odbył się w styczniu 1952 r., kiedy rodzice pogodzili się już z naszym wyborem.
Również 60-letni staż małżeński mają Halina i Józef Blusowie.
- Trzeba umieć ze sobą rozmawiać - mówią. - Jak byliśmy młodsi, to sprzeczaliśmy się rzadko. Teraz zdarza się to częściej, ale tylko dlatego, że słuch nas czasem zawodzi i jedno nie zrozumie do końca drugiego...
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?