MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mama wraca do dzieci - Koniec koszmaru rodziny B.

Marzena Maciejczyk
Po trzech latach spędzonych w więzieniu w Peru wyszła na wolność łodzianka Katarzyna B., matka Pauliny i Bartka. Dzieci przetrwały ten trudny czas dzięki opiece 72-letniej sąsiadki i bezinteresownej pomocy Czytelników ...

Po trzech latach spędzonych w więzieniu w Peru wyszła na wolność łodzianka Katarzyna B., matka Pauliny i Bartka. Dzieci przetrwały ten trudny czas dzięki opiece 72-letniej sąsiadki i bezinteresownej pomocy Czytelników "Expressu".

Już niedługo Paulina i Bartek będą oglądać mamę nie tylko na zdjęciu.

Po trzech latach spędzonych w więzieniu w Limie - stolicy Peru, wyszła na wolność Katarzyna B., mama Pauliny i Bartka, o których dramatycznym losie niejednokrotnie pisaliśmy w "Expresie Ilustrowanym" począwszy od grudnia 2001 roku.

Ich rodzice - Katarzyna i Bogdan B. podczas pobytu w Ameryce Południowej zostali aresztowani pod zarzutem przemytu narkotyków. Paulina i Bartek zostali sami. Opiekowała się nimi 72-letnia sąsiadka. Utrzymywała ich z 400 zł emerytury.

Po naszych publikacjach łodzianie zaczęli pomagać dzieciom i ich opiekunce. Przekazywali w darze pieniądze, ubrania, regulowali rachunki za światło, leczyli za darmo i przede wszystkim wspierali ich duchowo. Dzięki temu Paulina i Bartek mogli zostać w swoim mieszkaniu. Teraz już są spokojniejsi. Czekają na dzień, w którym ich mama stanie w drzwiach.

Dowiedzieli się od nas...

O tym, że Katarzyna B. jest już na wolności Paulina i Bartek dowiedzieli się od nas. Oboje płakali ze szczęścia.
- Cieszę się tak bardzo, że brakuje mi słów - mówi Bartek. - Tyle razy słyszeliśmy już, że mama wyjdzie z więzienia i zawsze coś stawało jej na drodze. Aż nie mogę uwierzyć, że to już się stało.
- Niech mamusia już jak najszybciej wróci, bo tak strasznie za nią tęsknię - mówi dziewczynka - Teraz, gdy wiem, że nie jest już tam zamknięta nie będę mogła doczekać się jej powrotu. Prawie nie pamiętam jak wyglądała tuż przed wyjazdem.

Łez szczęścia nie mogła ukryć również opiekunka dzieci.
- Nareszcie będą znów miały matkę - mówi Teresa G. - Mnie już coraz trudniej było opiekować się nimi. Jestem coraz starsza, mam coraz mniej sił.

To był koszmar

Wczoraj wieczorem udało nam się skontaktować z przebywającą jeszcze w Limie Katarzyną B.
- Nie mogę uwierzyć, że mój koszmar już się skończył - mówi pani Katarzyna. - Spędziłam w zamknięciu prawie trzy lata. Trafiłam tam tylko dlatego, że ktoś inny włożył do mojego bagażu narkotyki. Mimo że ten, kto mi je podrzucił przyznał się do winy, ja też zostałam skazana. Świadomość, że nic złego nie zrobiłam, a jestem traktowana jak najgorszy przestępca często wpędzała mnie w straszną depresję. Nie raz myślałam, że oszaleję. Do tego przez cały czas bardzo martwiłam się o dzieci. Zwłaszcza od chwili, gdy dowiedziałam się, że mój mąż również jest w więzieniu w Brazylii. Wyjazd do Peru był pierwszą w życiu zagraniczną podróżą Katarzyny B. Miała jechać do pracy na plantacji. Została przyłapana z narkotykami na lotnisku w stolicy Peru, tuż po wylądowaniu samolotu. Dostała wyrok 8 lat więzienia. Zwolniono ją wcześniej za dobre zachowanie.

- To było straszne - wspomina. - Policjanci założyli mi na ręce i nogi kajdanki i zabrali prosto do więzienia. Mieszkałam w sali z Peruwianką. Żyłam w okropnych warunkach. Przez cały czas musiałam ciężko pracować, bo to była jedyna możliwość starania się o wcześniejsze wyjście. Często chorowałam i bałam się, że nie przeżyję. Nie raz resztkami sił wstawałam z łóżka. Gdyby nie ambasada umarłabym z głodu, bo dawali nam do jedzenia surową kaszę, warzywa i zimną wodę. Schudłam ponad 26 kilogramów. Do ostatniego dnia nie wierzyłam, że odzyskam wolność. Gdy znalazłam się za bramą więzienia płakałam jak dziecko. Chciałam przytulać się do ziemi. Wciąż jestem w szoku. Cały czas mam wrażenie jakbym nagle znalazła się na innej planecie. Wszystko jest takie inne niż w Polsce. Nie mogę się już doczekać, kiedy zobaczę dzieci. Chciałabym im powiedzieć, że bardzo je kocham i zrobię wszystko, żeby jak najszybciej je przytulić.

Dziękuję za pomoc

Katarzyna B. mówi, że gdy tylko wróci do Łodzi zrobi wszystko, by podziękować ludziom, którzy okazali serce jej dzieciom. - Zanim przyjadę, już teraz chcę podziękować przede wszystkim Czytelnikom "Expressu", bo wiem, że właśnie oni pierwsi pospieszyli z pomocą i uratowali moją rodzinę.

Katarzyna B. jest na wolności od środy. Przebywa w misji polskich księży w Limie.
- W tej chwili trudno jeszcze powiedzieć, kiedy pani Katarzyna będzie mogła wrócić do Polski - mówi Tomasz Pyrcz, radca z polskiego konsulatu w Peru. - Najpierw musi wystąpić do władz Peru o zwrot paszportu, a taka procedura trwa zwykle około 3 tygodni. Potem jeszcze czeka ją zorganizowanie wyjazdu. W przypadku byłych więźniów niestety nie jest to proste. Pani Kasia musi znaleźć ludzi, którzy pomogą załatwić jej podróż do Polski i zapłacić za bilety z własnej kieszeni.

Dzięki "EI" Katarzyna B. ma na koncie pieniądze na bilet lotniczy z Peru do Polski. Po ukazaniu się w gazecie prośby o pieniądze na jej powrót anonimowy przedsiębiorca z podłódzkiej miejscowości podarował jej całą potrzebną sumę. Niestety, Bogdan B., ojciec Pauliny i Bartka, który wyjechał do Ameryki Południowej pół roku później od żony nieprędko wróci do domu. Brazylijski sąd skazał go na 12 lat więzienia.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto