Nowe drogi i tramwaje pomagają w interesach, ale dopiero, gdy są gotowe. Kupcy handlujący na trasie ŁTR boją się, że nie doczekają tych czasów. Z tygodnia na tydzień ich zyski topnieją...
Blady strach padł na wszystkich handlujących między Górniakiem a Bałuckim Rynkiem. - Niech pani spojrzy, jest piątek, a prawie nie ma ludzi - denerwuje się sprzedawczyni z bałuckiej budki z pieczywem, której utarg spadł o 30 procent. Stali klienci z torbami pełnymi pomidorów wsiadają do "zetek", ale cały czas narzekają na komunikację.
- Dojazd jest fatalny. Nie rezygnuję z zakupów tylko dlatego, bo i tak jeżdżę tędy do córki - mówi Zofia Dyba, którą spotkaliśmy przy rynku.
Bardziej filozoficznie podchodzą do problemu właściciele sklepu modelarskiego przy ul. Kościuszki. - Jesteśmy zaprawieni w bojach, podczas remontu kamienicy zupełnie nas zasłonili. Jakoś damy radę, a może i hałas będzie później mniejszy - mówi Tadeusz Błaszczyk. Nieco dalej właściciel sklepu ze skarpetami spędza popołudnie na pogaduszkach z panią ze szkoły jazdy. - Nadrabiamy zaległości w rozmowach, bo klientów nie ma - śmieje się mężczyzna.
Jeszcze w gorszej sytuacji jest pobliski sklep z odzieżą ciążową. Jego klientki nie są w stanie pokonywać długich dystansów. - "Zetką" też nie będą się tłukły, przedtem przywozili panie mężowie. Nie wiem, czy będą zwolnienia personelu, na razie analizujemy sytuację - mówi Małgorzata Przewoźniak, sprzedawczyni.
Kupcy chętnie płaciliby niższy czynsz, tymczasem - zgodnie z rozporządzeniem prezydenta Łodzi - jest to możliwe tylko w przypadku całkowitego wyłączenia ulicy z ruchu samochodowego. Takie odcinki są w Łodzi tylko dwa. - Jeżeli kupcy odczuwają konieczność zmniejszenia czynszu, mogą przekonać radnych, by przegłosowali odpowiednią ustawę - wyjaśnia Marzena Korosteńska z biura prasowego Urzędu Miasta Łodzi.
Marcin Małek z łódzkiego MPK zapewnia, że wybrany harmonogram robót jest optymalny.
- Gdybyśmy robili po jednym odcinku, budowa trwałaby kilka lat - tłumaczy.
Niepokój ogarnął także sprzedawców przy rozkopanej przed kilku dniami ul. Narutowicza. Na razie klienci skaczą z ciężkimi torbami po pełnym wyrw torowisku i cieszą się, że po zamkniętej jezdni można przejść na skróty. - Stali klienci dotrą, ale nie będzie przyjezdnych, więc na pewno sprzedam mniej pieczywa - obawia się Wiesław Perydzeński, prowadzący sklepik spożywczy.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?