Lokatorzy kamienicy przy Słowackiego 22 boją się epidemii

- Z tego mieszkania wydobywa się nieznośny fetor. Podejrzewamy, że w środku pełno jest fekaliów i odpadków. Smród roznosi się na całą klatkę schodową. Pojawiły się robaki. Jesteśmy u kresu wytrzymałości - mówią mieszkańcy kamienicy przy ul. Słowackiego 22, którzy dosyć mają obecności uciążliwego sąsiada z drugiego piętra. - Nikt nie chce nam pomóc.

Mężczyzna ma toaletę na korytarzu, ale nigdy z niej nie korzysta. Nie wyrzuca też śmieci. W jego mieszkaniu nie ma światła, wody ani gazu. Właściciel przesiaduje przy zapalonych świeczkach. Sąsiedzi boją się, że spowoduje pożar.

- Przede wszystkim obawiamy się jednak zagrożenia epidemiologicznego - mówią.

Koszmar lokatorów trwa już od dawna. Wcześniej mężczyzna mieszkał z chorą psychicznie matką. Kobieta załatwiała się na podłogę. Wybijała szyby w oknach i wyrzucała fekalia na ulicę. Nigdy nie wpuszczali nikogo do domu.

- Raz kobietę przygniotły drzwi. Strasznie krzyczała. Wezwaliśmy więc pomoc - opowiada pan Krzysztof, najbliższy sąsiad. - Przyjechali strażacy, którzy weszli przez okno. Otworzyli drzwi od środka. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy. Na podłodze leżały góry odchodów i śmieci. To było odrażające.

Kobietę zabrano z mieszkania. Zmarła w szpitalu. Po jej śmierci syn zachowuje się tak samo jak ona. Nie płaci też czynszu. Mieszkanie jest zadłużone na ponad 14 tys. zł. Status prawny lokalu jest nieuregulowany (syn nie zdeklarował się jako spadkobierca).

- Nie możemy wejść do środka. Dopóki nie zostanie przyznany kurator spadku, nie można usunąć uciążliwego lokatora - mówi Marek Kądzielewski z administracji "Ancora". - Prosiliśmy o interwencję straż miejską i sanepid. Nikt jednak nie zareagował.

Z lokatorem mieszkania nie udało nam się porozmawiać.