Łódzkie kanały: Podziemne miasto kusi domorosłych odkrywców. Wchodzenie do łódzkich kanałów jest śmiertelnie niebezpieczne
Pracujący w kanałach są wyposażeni w osobiste czujniki gazu. Na podorędziu mają również tzw. aparaty ucieczkowe – maskę i niewielką butlę z tlenem.
Wpuszczona przed z górą stu laty w kanał o swoim istnieniu Łódka przypomina tylko dolinnym obniżeniem terenu między ul. Drewnowską a pałacem Poznańskiego, a jej ciurkający ledwo, ledwo bieg podejrzeć można przez ażurowe włazy w parku Śledzia. Podobny los nieco później, bo po 1925 roku spotkał i inne łódzkie rzeki, choćby Jasień, Bałutkę, Stoczankę, Dąbrówkę czy Karolewkę. Zamienione w cuchnące ścieki trafiły na swych wielkomiejskich odcinkach pod ziemię, stając się istotnym elementem systemu kanalizacji Lindleya i zabierając ze swym nurtem nieczystości z gęsto zabudowanych obszarów.
Na powierzchnię wychynęły z powrotem na ówczesnych peryferiach, płynąc dalej w wybetonowanych korytach.
WIĘCEJ ZDJĘĆ I INFORMACJI NA KOLEJNYCH SLAJDACH