Łódzka dziennikarka przepadła bez wieści. Czy kiedyś poznamy prawdę o tajemniczym zaginięciu Iwony Mogiły-Lisowskiej?
Dom, w którym przed zaginięciem mieszkała Iwona, dalej stoi pusty. Ojciec dziennikarki urządził w nim magazyn. Kiedyś najmłodsza córka przyznała, że od chwili zaginięcia Iwonki, rodzina nie funkcjonuje normalnie. Nie raz prokuratorzy pytali pana Adama, dlaczego nie da sobie spokoju z tą sprawą. Wtedy to on zadawał im pytanie. Czy widzieli w telewizji płaczących ludzi, którym zaginęły dzieci?
- Zaginięcie jest gorsze od śmierci dziecka - mówił.
Jego sąsiedzi też stracili dzieci. Ale mają grób, gdzie idą się wypłakać, porozmawiać, wracają do domu i normalnie funkcjonują. Jemu została tylko pusta mogiła. Kilka lat temu kupił grób na cmentarzu w Łagiewnikach. Wcześniej dwa razy ktoś we śnie kazał mu to zrobić. Grób ogrodził, postawił krzyż. Umieścił tabliczkę z nazwiskiem Iwonki.
- Ale żona z córką ją zdarły - tłumaczył.
On nadzieję stracił, choć gdy kiedyś zobaczył w telewizji dziewczynę, która odnalazła się po dziesięciu latach, zabiło mu mocniej serce.
Morderstwo w kamienicy przy Wólczańskiej w Łodzi. Poćwiartowane ciało w walizce na torach.