Pan Tomasz mieszka i pracuje w Anglii, ale w Łodzi, przy ul. Łagiewnickiej, ma mieszkanie własnościowe. Żeby uniknąć kłopotów z rozliczaniem energii elektrycznej, założył sobie licznik przedpłatowy (prąd płynie, gdy wstuka się kod, który otrzymuje się w energomacie po włożeniu specjalnej karty i uiszczeniu opłaty). Gdy w sylwestrowe popołudnie pan Tomasz pojawił się w swoim mieszkaniu z zakupami na całonocny bal, na który zaprosił gości, okazało się, że prądu nie wystarczy.
– Podjechałem taksówką do jedynego całodobowego energomatu przy ul. Tuwima – opowiada. – Okazało się, że jest zepsuty, a wszystkie inne są czynne tylko do godz. 16. Odwołałem bal, noc spędziłem zaś w hotelu, podobnie jak dwie następne, bo zakład energetyczny świętował aż trzy dni i energomatu nie naprawiono.
Mężczyzna zażądał odszkodowania: 390 złotych – na tyle opiewa rachunek za hotel. Ponieważ pan Tomasz wrócił do Anglii, jego interesy reprezentuje w Łodzi siostra Małgorzata. – Jest dla nas niepojęte, że za prąd nie można zapłacić kartą, przelewem, przez internet, telefonicznie, bo w Anglii to normalna procedura – denerwuje się Małgorzata Trochanowska.
Urszula Pietrzak, kierownik Wydziału Zarządzania Relacjami z Klientami Polskiej Grupy Energetycznej, oddział w Łodzi, uważa, że zakład energetyczny nie ponosi winy.
– Brak energii elektrycznej spowodowany był wyczerpaniem kredytu na liczniku, a nie wstrzymaniem dostawy energii elektrycznej przez sprzedawcę – odpowiada na żądania łodzianina.
Tomasz Trochanowski skierował sprawę do Rzecznika Odbiorców Paliw i Energii. Rzecznik czeka na wyjaśnienia energetyków, a pan Tomasz zapowiada wystąpienie z pozwem cywilnym.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?