Łódź wykreowała liderów ekstraklasy

Główne wydarzenia czwartej kolejki piłkarskiej Orange Ekstraklasy odbyły się w Łodzi. Oba łódzkie kluby stały się mięsem armatnim w pierwszej lidze, i tylko one są nadal bez zwycięstwa. Goście łodzian rozpoczynali mecze jako wiceliderzy tabeli, a kończyli jako liderzy. Najpierw przy al. Unii Legia pokonała ŁKS 1:0. Gol były dziełem byłych widzewiaków Łukasza Wawrzyniaka, który zaliczył asystę i Bartosza Grzelaka, który w drugim kolejnym spotkaniu przesądził o wygranej warszawiaków. Wiosną Grzelak zdobył prowadzenie w meczu z Widzewem w stolicy.

Podobnie jak w meczach z Cracovią i Dyskobolią, legioniści rozpaczliwie bronili wyniku i także przy pomocy arbitra im się to udało. Sędzia Paweł Gil z Lublina nie odgwizdał ewidentnej jedenastki za zagranie ręką Edsona w polu karnym. Tym samym Legia wygrała po raz pierwszy od 12 lat na stadionie przy al. Unii i warszawiacy wyjechali z Łodzi jako nowi liderzy. Pod wodzą nowego trenera Jana Urbana mają komplet punktów i nie stracili jeszcze gola.

Następnego dnia fotel lidera odzyskała Wisła. Krakowianie wygrali na stadionie przy al. Piłsudskiego w Łodzi z Widzewem 3:1. Goście wykorzystali rażący błąd Josepha Oshadogana i prowadzili, ale kiedy widzewski stranieri Stefano Napoleoni wyrównał, to zrobiło się ciekawie. Był to pierwszy gol stracony przez drużynę trenera Michała Skorży. Po karnym Clebera dziesiątka gospodarzy próbowała znowu wyrównać, ale została skontrowana i Paweł Brożek odebrał im złudzenia. To napastnik, który strzela gole w każdej kolejce i prowadzi na liście najskuteczniejszych (5 goli). Wisła prezentuje teraz najsolidniej, a jej mecz w następnej kolejce w Bełchatowie zapowiada się szlagierowo. Ma wrócić do gry rekonwalescent Kamil Kosowski, bo kontuzja Andrzeja Niedzielana jest poważniejsza.

Kolejkę kończył mecz klubów, które mają szanse awansu w Pucharze UEFA. W Grodzisku Dyskobolia bezbramkowo zremisowała z PGE GKS. Wicemistrzowie z Bełchatowa stracili dotąd tylko jednego gola, choć grają bez kilku kluczowych zawodników. To cieszy przed rewanżem z Dnipro.

Ciekawy był mecz w Lubinie, gdzie mistrzowskie Zagłębie zremisowało 1:1 z Lechem. Mecz miał podteksty, bo Franciszek Smuda trenował wcześniej Zagłębie, a Czesław Michniewicz pracował w Lechu i obaj szkoleniowcy traktowali mecz wyjątkowo prestiżowo. W poznańskiej ekipie nie wystąpił Piotr Reiss, a jest to spore osłabienie.

Pierwsze zwycięstwo odnotowało Zagłębie Sosnowiec, które pokonało 1:0 innnego beniaminka Polonię Bytom. Mimo to zajmuje ostatnią lokatę, bo wystartowało z karą minus 4 punkty, nałożoną przez PZPN za udział w aferze korupcyjnej.

Po trzech porażkach wreszcie wygrał Górnik. Wobec 15 tysięcy widzów w Zabrzu wygrał 1:0 z Ruchem. Zadecydował karny, który sędzia Leszek Gawron z Mielca podarował gospodarzom. Wykonawcą był Tomasz Hajto. Ten były reprezentant Polski w każdym meczu jest karany żółtą kartką.

Cracovia i Kolporter realizują konsekwentnie zasadę zwycięstw u siebie bez straty gola i porażek na boiskach rywali bez zdobytego gola. Krakowianie wygrali z Jagiellonią 2:0, a kielczanie z Odrą 2:0 (pierwsza porażka drużyny z Wodzisławia).