Łódź. Ktoś rozłożył nieznaną toksyczną substancję na Bałutach? Poparzyły się psy. Kto za to odpowiada?
Co mogło podrażnić łapy Trufli i Chałki (obie na zdjęciu) oraz Luny? Ich opiekunki do dziś nie wiedzą. Zastanawiały się np., czy personel szpitala im. Biegańskiego nie dezynfekuje chodników wokół tej placówki w związku z epidemią koronawirusa. W środę Ewa Papiernik, jego rzeczniczka, oświadczyła, że wyklucza taką możliwość – bo w szpitalu jest tak silny rygor sanitarny, iż dezynfekcja jego okolic nie jest potrzebna. Trzy łodzianki zastanawiają się także nad ewentualną odpowiedzialnością którejś z firm zajmujących się utrzymaniem chodników na zlecenie władz Łodzi. Czekamy na komentarz magistratu po pytaniach od naszej redakcji, czy w tym celu mogło dojść do zastosowania jakieś silnej substancji czyszczącej, szkodzącej psim łapom. Opiekunki Luny, Trufli i Chałki nie wykluczają także celowego użycia niebezpiecznej substancji przez kogoś, kto psów po prostu nie znosi... W środę o komentarz do sprawy poprosiliśmy Amandę Chudek z Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami: „Nie słyszałam dotąd o tegorocznych przypadkach podrażnień łap u psów z Bałut, ale w 2020 roku było kilka podobnych w różnych częściach Łodzi. Łodzianie informują np. o zatruciach u swoich zwierząt domowych, do których miało dojść po tym, jak spółdzielnia mieszkaniowa albo administracja nieruchomości zastosowała środki deratyzacyjne albo chwastobójcze – bez ostrzegania mieszkańców okolicy. Jeden z tych przypadków skończył się utratą zwierzęcia, część pozostałych: kosztownym leczeniem u weterynarza.”