Patrzeć na ich radość w naszej hali będzie dla nas największą karą - mówi skrzydłowy ŁKS, Bartłomiej Szczepaniak. Na razie to jednak koszykarze z Dąbrowy Górniczej są znacznie bliżej występów w ekstraklasie. Po dwóch wygranych u siebie (73:62 i 89:82) do osiągnięcia celu potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa. Jak podkreślają wszyscy w łódzkiej ekpie, wcale nie oznacza to, że gra jest już skończona. - Gdyby była, to oddalibyśmy najbliższy mecz walkowerem. W najbliższy weekend wychodzimy na parkiet i walczymy dalej - zapewnia szkoleniowiec łodzian, Piotr Zych.
Szczepaniak dodaje, że jego głowa oraz kolegów nie jest spuszczona.
- Kluczowy będzie sobotni mecz - podkreśla. - Jesteśmy na niego bardzo nastawieni i będziemy walczyć z całych sił. Wiadomo, że każdy błąd może oznaczać koniec emocji, a tego nie chcemy. Nie ważne, czy wygramy ładnie, czy brzydko. Nie ma co kalkulować, po prostu trzeba wyrwać zwycięstwo. Jeśli uda się w sobotę, to w niedzielę powinno pójść łatwiej.
Pod koszami hali przy al. Unii zapowiada się więc prawdziwa wojna. Tym bardziej że obie drużyny znają się jak łyse konie. W tym sezonie grały już ze sobą czterokrotnie i w każdym górą był MKS. - Ale na pewno nie czujemy się słabsi. W każdym ze spotkań mogliśmy wygrać - przypomina Szczepaniak. - Wykorzystaliśmy w nich limit słabszych momentów i teraz to się nie powtórzy. U siebie pomogą nam też kibice, na których doping bardzo liczymy.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?