Dwadzieścia tysięcy złotych na organizację piątkowego meczu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, ponad pięć tysięcy złotych na wyjazd na następne ligowe spotkanie z Lechią w Gdańsku i ponad 150 tysięcy złotych na pensje dla piłkarzy, to pieniądze, które ŁKS powinien już mieć, a nie tylko znaleźć w najbliższych dniach.
Przy al. Unii liczą, że 25 tysięcy złotych uda się zarobić w piątek. Wejściówki kosztują 11 i 16 złotych. Trzeba ich więc sprzedać około dwóch tysięcy. Organizatorzy (stowarzyszenie ŁKS) liczą, że sprzedadzą nawet cztery tysiące biletów, mimo że kobiety i dzieci do lat siedmiu zostaną w piątek wpuszczone za darmo.
Roman Stępień, prezes ŁKS, uważa, że na stadion przedostaje się bezprawnie bez biletów tylu kibiców, ilu kupuje wejściówki. Przedstawiciele stowarzyszenia kibiców ŁKS są odmiennego zdania. Osób bez wejściówek na każdym spotkaniu może być nie więcej jak niż sto albo dwieście.
Dziennikarze chodzący na mecze ŁKS oceniają (na oko) w tym sezonie frekwencję na stadionie przy al. Unii na 3-4 tys. widzów. Działacze i kibice ŁKS też sądzą, że właśnie taka jest frekwencja.
Dlaczego przeciętna liczba sprzedanych biletów w tym sezonie oscyluje w granicach półtora tysiąca nikt nie potrafił wyjaśnić.
A właśnie sprzedaż wejściówek na przyzwoitym poziomie ma teraz kluczowe znaczenia dla przyszłości ŁKS: aby zdobyć pieniądze na bieżącą działalność i zachęcić biznesmenów czy firmy do zastąpienia Daniela Goszczyńskiego. Przypominamy, że w poniedziałek Goszczyński ogłosił decyzję o zakończeniu sponsorowania drugoligowej drużyny ŁKS.
Prezes Stępień liczy, że 10 października pensje piłkarzom wypłaci Goszczyński. – To są pensje za wrzesień, a wtedy Goszczyński był jeszcze oficjalnym sponsorem zespołu ŁKS – powiedział.
Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?