Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze głodują, ale chcą operować

Magda Szrejner, Adam Socha
Głodujący w łódzkim szpitalu im. Kopernika
Głodujący w łódzkim szpitalu im. Kopernika
W regionie łódzkim około 60 lekarzy rozpoczęło wczoraj strajk głodowy. To wyraz desperacji środowiska medycznego, które postanowiło zaostrzyć protest w obliczu patowej sytuacji, w jakiej znalazła się służba zdrowia i ...

W regionie łódzkim około 60 lekarzy rozpoczęło wczoraj strajk głodowy. To wyraz desperacji środowiska medycznego, które postanowiło zaostrzyć protest w obliczu patowej sytuacji, w jakiej znalazła się służba zdrowia i braku porozumienia z rządem.

Wczoraj do rozpoczęcia głodówki zgłosiło się 40 lekarzy ze szpitala im. Kopernika w Łodzi, niemal 20 ze szpitala wojewódzkiego w Bełchatowie i 9 z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. W poniedziałek dołączą do nich koledzy z Sieradza. Doktor Agnieszka Kosztowny z sieradzkiego OZZL mówi, że do końca tygodnia lekarze będą się zgłaszać na listę głodujących, a w poniedziałek dołączą do głodówki. W piątek strajkujący lekarze pojadą protestować do Warszawy. Podobnie na zaostrzenie protestu zareagowali związkowcy ze szpitala w Zgierzu. O przystąpieniu do strajku głodowego będą decydować w najbliższych dniach. Doktor Dariusz Królikowski ze zgierskiego OZZL mówi, że i tak najsilniejszą kartą lekarzy jest złożenie wymówień z pracy. A taką deklarację złożyło 86 proc. pracujących w szpitalu lekarzy. Jeśli w stanowisku rządu nic się nie zmieni, z początkiem lipca rozpocznie się dla lekarzy trzymiesięczny okres wypowiedzenia. - To oznacza, że w październiku w szpitalu nie będzie miał kto leczyć - ostrzega doktor Królikowski.

Podobna sytuacja jest w szpitalu im. Kopernika w Łodzi. Tu wypowiedzenia z pracy chce złożyć 80 procent lekarzy. Medycy mówią, że są w stanie wyjechać z kraju, choćby w ciągu kilku miesięcy.

- Nie mogę dłużej tłumaczyć dzieciom, że nie stać nas na kupienie takiej czy innej książeczki czy zabawki - mówi dr Agnieszka Jakubik ze szpitala Kopernika. - Oboje z mężem jesteśmy lekarzami, mamy trójkę dzieci i kiedy przychodzi zima kupienie im trzech par butów i ciepłych kurtek do dla nas ogromny wydatek - mówi lekarka.

Do listy skarg dołączają się inni lekarze.

- Zarabiamy od 800 do 1600 złotych na rękę. To ubliżające, żeby osoby z wyższym wykształceniem musiały siedzieć na kocach i pić jedynie wodę, ale to już ostatni krzyk desperacji, bo od wielu lat nikt nas nie słucha - mówi dr Łukasz Pryt. - Mam dwójkę dzieci, bliźniaki. Nie widzę jak rosną, bo w szpitalu jestem na dwóch dyżurach z rzędu, a następnego dnia operuję. Wracam do domu o takiej porze, że dzieci dawno śpią. W tym szpitalu jest tak mało lekarzy, że mamy nawet dwadzieścia kilka dyżurów w miesiącu. Tak lekarze nie pracują nigdzie. Medycy nie martwią się, że nie znajdą pracy za granicą. Jak zapowiadają, chcą i będą wyjeżdżać. A kto ich zastąpi w Polsce?

- Na pewno nie lekarze ze Wschodu - mówi dr Mariusz Łochowski. - Oni słysząc co się tu dzieje i ile zarabiamy, mówią, że nawet nie będą rozważali pracy w Polsce.

Lekarze mówią, że będą głodować do skutku. Dopóki nie skończy się akcja protestacyjna będą też okupowali szpitalne świetlice lub sale konferencyjne, o korzystanie z których zwrócili się do dyrektorów. Do końca akcji będą przyjmowali jedynie wodę mineralną i soki.

Dr Marcin Kasprzyk, lekarz internista, który wczoraj czuwał nad strajkującymi w szpitalu im. Kopernika twierdzi, że zdrowy człowiek bez pożywienia może wytrzymać kilka dni. - Gorzej, jeśli strajk się zaostrzy i koledzy przestaną przyjmować płyny - mówi. - Wtedy trzeba ich będzie hospitalizować nawet po 24 godzinach.

Co na to dyrektorzy szpitali.

- Czekam na rozwój wypadków - mówi Czesław Beda, dyrektor szpitala w Bełchatowie. - Lekarze są w trakcie sporu zbiorowego, poprosili mnie o salę, w której będą prowadzić głodówkę, i dyżurującego internistę, który będzie czuwał nad ich zdrowiem. Te warunki spełniłem a jak dalej potoczy się proces, zobaczymy.

* * * * *

Podlewanie Sahary
Biada nam, pacjentom, biada. Lekarze i pielęgniarki chcą podwyżek, ale my, pacjenci, doskonale wiemy, że wpompowywanie kolejnych miliardów złotych w chory system to podlewanie Sahary. Nic nie wyrośnie. Jeśli budżet NFZ w 2003 r. wynosił 22,3 mld zł, to w tym roku wynosi 41,5 mld zł. Dwa razy więcej! A jest coraz gorzej. Po jednym z poprzednim strajków jego przywódcę, lekarza z Zielonej Góry, zapytano, czy podjąłby się naprawy służba zdrowia? Odpowiedział: jeśli dacie mi do końca życia uzbrojoną po zęby ochronę i (tu padła astronomiczna kwota), to wtedy się podejmę. Podjął się tego niebezpiecznego zadania Jerzy Buzek. I system kas chorych zaczął działać. Przekonałem się o tym sam, gdy przyjęto moją mamę do renomowanego oddziału kardiologii. Bez protekcji, bez łapówki, bez czekania w kolejce. Niestety, każde szczęście krótko trwa, jak śpiewa Cohen. Władzę przejęli "przyjaciele ludu" (a wrogowie pacjentów) i zmasakrowali kasy chorych. Jakoś wówczas pielęgniarki nie kwapiły się do okupowania kancelarii premiera Millera czy ministra Łapińskiego. Dzisiaj nieszczęście polega na tym, że czoło białemu strajkowi stawia premier etatysta, który woli spełnić żądania płacowe (podnosząc podatki), niż skończyć z systemem Łapińskiego w służbie zdrowia. Czyli dalej czeka nas podlewanie Sahary.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto