MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - GKS BOT 1:1 - Grali jak lider ekstraklasy

Dariusz Kuczmera
Piotr Klepczarek w Poznaniu ogrywał byłych kadrowiczów. W głębi sędzia, który był w dużo gorszej formie od pomocnika GKS BOT Bełchatów fot. Grzegorz Gałasiński
Piotr Klepczarek w Poznaniu ogrywał byłych kadrowiczów. W głębi sędzia, który był w dużo gorszej formie od pomocnika GKS BOT Bełchatów fot. Grzegorz Gałasiński
Skoro Lech Poznań przystępował do gry w glorii wicelidera tabeli pierwszej ligi, to w trakcie spotkania można było odnieść wrażenie, że GKS BOT Bełchatów jest liderem! Bo właśnie podopieczni trenera Oresta Lenczyka ...

Skoro Lech Poznań przystępował do gry w glorii wicelidera tabeli pierwszej ligi, to w trakcie spotkania można było odnieść wrażenie, że GKS BOT Bełchatów jest liderem! Bo właśnie podopieczni trenera Oresta Lenczyka dominowali na boisku i powinni zwyciężyć.

Faworytem spotkania byli poznaniacy, ale wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy patrzyli na rozwój wydarzeń na boisku. Ton grze nadawali bowiem bełchatowianie. Rozważnie w środku pola grali Goran Janković i Łukasz Garguła, a kombinacyjnymi akcjami popisywali się Radosław Matusiak i Piotr Klepczarek. Przy lewym pomocniku bełchatowian byli reprezentanci Polski Piotr Świerczewski i Tomasz Iwan sprawiali wrażenie bezradnych. Nic dziwnego, że Iwan opuścił boisko przed upływem półgodziny gry.

Efektem odważnej gry bełchatowian były okazje do zdobycia gola. W 6 minucie Matusiak uderzył nieczysto i zbyt słabo, w 8 spóźnił się z oddaniem strzału Jacek Popek, w 9 Garguła dośrodkował z rogu na poprzeczkę, a w 12 Matusiak został zablokowany przed polem karnym. Kibice gospodarzy zamarli, kiedy w 18 minucie po dośrodkowaniu Klepczarka tuż obok główkował Matusiak.

Następna akcja podopiecznych trenera Oresta Lenczyka przyniosła im zasłużonego gola. W 25 minucie Świerczewski sfaulował przy bocznej linii Klepczarka. Z wolnego dośrodkował Garguła, najwyżej wyskoczył Popek i głową wpakował piłkę do siatki. Zapanowała radość w gronie licznej delegacji bełchatowskiego klubu. Na trybunach zasiedli bowiem prezes Jerzy Ożóg, członkowie zarządu klubu i rady nadzorczej. Zadowolony był trener koordynator GKS BOT Jan Złomańczuk.

Zdenerwowany szkoleniowiec Lecha Czesław Michniewicz prawie natychmiast zdjął z boiska Iwana. Jego zastępca Zbigniew Zakrzewski w pierwszej akcji trafił w słupek. Gra się wyrównała. Dwa kolejne błędy popełnił Jano Froehlich. W 33 minucie kiks naprawił Jacek Banaszyński, ale i tak do strzeleckiej pozycji doszedł Świerczewski. Na szczęście z 5 metrów przestrzelił. Trzy minuty później Froehlich nie trafił w piłkę. Prostopadłe podanie trafiło do Krzysztofa Gajtkowskiego, który wyrównał w sytuacji sam na sam z Banaszyńskim.

Zamiast 1:1 powinno być 2:0 dla GKS. Minutę przed stratą gola Matusiak zdobył, naszym zdaniem (niestety odmiennym od sędziego), prawidłową bramkę. Garguła prostopadle zagrał do aktywnego Matusiaka, który niekiedy był nie do upilnowania dla gospodarzy. Tym razem także uwolnił się spod opieki i będąc oko w oko z bramkarzem Lecha strzelił do siatki. Sędzia dopatrzył się spalonego.

Wynik 1:1 nie załamał bełchatowian i nie uskrzydlił lechitów. Podopieczni trenera Oresta Lenczyka grali „swoje” i byli bliscy zdobycia drugiej, czyli właściwie trzeciej, bramki. Kolejny wolny, po kolejnym faulu gospodarzy sprawił, że w zamieszaniu podbramkowym piłka trafiła w Janusza Dziedzica, a następnie w poprzeczkę bramki Lecha.

Po przerwie pierwsi groźniej zaatakowali piłkarze Lecha. Szczęście sprzyjało Banaszyńskiemu w 54 minucie. Wówczas po szybkiej akcji Piotr Reiss strzelił w słupek, a piłkę po ponownym strzale Gajtkowskiego złapał bełchatowski bramkarz.

Piłkarze GKS rozważnie bronili wyniku, a w przodzie pozostał tylko Matusiak. Wciąż po dalekich podaniach bełchatowski napastnik niepokoił obrońców gospodarzy. Blisko strzelenia gola był Matusiak w 60 minucie, kiedy to otrzymał piłkę od Mariusza Ujka i uderzył silnie po ziemi. Niestety, piłka minęła słupek bramki Lecha.

Piłkarze trenera Oresta Lenczyka sprawili ogromną niespodziankę nie tylko uzyskanym wynikiem, ale i postawą na boisku. Przy odrobinie szczęścia i lepszej sytuacji kadrowej (na ławce rezerwowych było tylko trzech piłkarzy), GKS BOT Bełchatów mógł pokonać wicelidera.

W końcówce dużą przewagę osiągnęli gospodarze. Dwukrotnie w doskonałych sytuacjach był Gajtkowski, ale pudłował, doprowadzając do rozpaczy swych kibiców.
Sporo ożywienia wprowadził na boisko Senegalczyk w poznańskich barwach Pape Samba Ba. Na boisku jednak królowała bełchatowska samba.

•••

Gole

0:1 – Jacek Popek (25, głową), 1:1 – Krzysztof Gajtkowski (36)

Składy

• Lech: Kotorowski – Sasin, Wójcik, Anderson, Telichowski – Świerczewski, Iwan (29, Zakrzewski), Scherfchen (82, Nawrocik), Topolski (68, Samba Ba) – Gajtkowski, Reiss. Trener: Czesław Michniewicz.

• GKS BOT: Banaszyński – Joldić (58, Górski), Froehlich, Cecot, Popek – Dziedzic, Garguła, Janković, Klepczarek (81, Berliński) – Ujek (90+2, Kmiecik), Matusiak. Trener: Orest Lenczyk.

Kartki

Żółte: Zakrzewski, Świerczewski, Scherfchen, Anderson (Lech), Matusiak, Dziedzic (GKS BOT, obie za – zdaniem sędziego – próby wymuszania wolnych).

Sędzia

Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 6.000, w tym ok. 100 z Bełchatowa.

•••

Matusiak i Gajtkowski w jednej superdrużynie

Gdyby w jednej drużynie grali Radosław Matusiak i Krzysztof Gajtkowski, to ja chciałbym być trenerem tego zespołu – powiedział na pomeczowej konferencji szkoleniowiec GKS BOT Bełchatów Orest Lenczyk. To chyba najlepsza ocena gry w Poznaniu zdolnego bełchatowskiego napastnika, który przez 90 minut był wielkim zagrożeniem dla bramki Lecha.

Trener Lenczyk wyróżnił jeszcze za boiskową mądrość Edwarda Cecota, Janusza Dziedzica i Gorana Jankovicia. Nie omieszkał mocno skrytykować Omera Joldicia, który miał słaby dzień.

– Powinienem zmienić go po kwadransie gry, bo zawsze podawał do rywala – tak Lenczyk ocenił grę Joldicia.

Dyplomatycznie szkoleniowiec GKS opowiadał o nieuznanej przez sędziego bramce. – Okaże się, czy jego decyzja była sprawiedliwa – stwierdził Lenczyk. – Byliśmy groźni.

W superlatywach o grze bełchatowian wypowiadał się także strzelec wyrównującej bramki dla Lecha Krzysztof Gajtkowski. – Jeśli piłkarze beniaminka ekstraklasy jeszcze bardziej w niej okrzepną, będą groźni dla najlepszych – stwierdził.

Trener Lecha Czesław Michniewicz ubolewał, że jego zespół stracił gola po wolnym, choć na stałe fragmenty uczulał swych podopiecznych. – Wolne i rożne to silna broń bełchatowian – powiedział Michniewicz. – Goście długo utrzymywali się przy piłce, a my nie mieliśmy pomysłu, jak im w takiej grze przeszkodzić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mbappe nie zagra z Polską?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto