Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łapał detektyw, złapali detektywa - nieoczekiwany finał akcji Rutkowskiego w Szwecji

(hod., pas.)
Sceny jak w filmie gangsterskim rozegrały się w nocy ze środy na czwartek w Sztokholmie, gdy ekipa znanego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego wdarła się do prywatnego mieszkania, by rozprawić się z gangiem polskich ...

Sceny jak w filmie gangsterskim rozegrały się w nocy ze środy na czwartek w Sztokholmie, gdy ekipa znanego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego wdarła się do prywatnego mieszkania, by rozprawić się z gangiem polskich szantażystów. Trzej mężczyźni zostali skuci i zmuszeni do położenia się na ziemi. Świadkowie powiadomili policję, która zatrzymała Polaków, w tym filmującą zdarzenie ekipę telewizji TVN.

- Policja zatrzymała jedenaście osób. Krzysztofa Rutkowskiego, który powołał się na swój immunitet dyplomatyczny, i trzech dziennikarzy TVN, wkrótce po przesłuchaniu zwolniono - powiedział nam Artur Habant, attaché prasowy ambasady polskiej w Sztokholmie. W areszcie pozostało czterech współpracowników Rutkowskiego.

W przesłuchaniu detektywa uczestniczył Paweł Sokołowski, polski konsul w Sztokholmie: - Rutkowski opowiedział policji o tym, co się wydarzyło i wyjaśnił Szwedom, czym zajmuje się jego firma.

Jak zapowiedział inspektor policji Christer Sjobloem, taśmy z nagraniem zostaną dokładnie przeanalizowane w celu sprawdzenia, czy zatrzymanie domniemanych bandytów nie nastąpiło z naruszeniem szwedzkiego prawa. Wątpliwości prokuratury wzbudziło zwłaszcza chwilowe pozbawienie wolności mężczyzn, którzy dopiero później zostali przekazani do dyspozycji policji. W Szwecji obowiązują surowe przepisy, które dopuszczają zatrzymanie podejrzanego przez osobę prywatną tylko w wyjątkowych i ściśle określonych okolicznościach.

Według Rutkowskiego, zatrzymani przez niego gangsterzy dali się już we znaki niejednemu bogatemu Polakowi w Szwecji.

35-letniego Krzysztofa Szerszeniewicza, przedsiębiorcę budowlanego, mieli rzekomo zmuszać do zakupu kradzionych maszyn budowlanych. Przywódca gangu to Artur W., pseudonim Woda. Pochodzi z Ciechanowa, był poszukiwany na terenie Polski listem gończym. Wielokrotnie zatrzymywała go wcześniej szwedzka policja, a niedawno odbywał w Szwecji karę więzienia.

Rutkowski twierdzi, że przed akcją zgłosił się na policję z prośbą o wzmocnienie jego sił, ale ta odmówiła, bo - jak podaje - nie była tym zainteresowana. Skargi rodaków, zdaniem detektywa, policja zwykle lekceważy, uważając je za "wewnętrzne porachunki Polaków".

Rutkowski powiedział nam, że szwedzka policja, zatrzymując jego pracowników, "zachowała się jak zazdrosna, biedna narzeczona, która rozwścieczona, w desperacji rzuca się na silnego, bogatego kochanka". Możliwe, że nawiązał w ten sposób do wypowiedzi inspektora Sjobloema, który opisał ekipę Rutkowskiego jako "prawdziwe siły specjalne w pełnym rynsztunku, w kominiarkach i kamizelkach kuloodpornych".

* * * *

Rutkowski miał już kłopoty podczas podobnej akcji w Czechach. W 2002 r. podpadł czeskim organom ścigania, które uznały, iż uprowadził, a nie wywiózł z Czech 23-letniego Polaka, podejrzanego o morderstwo. Skończyło się na wymianie not dyplomatycznych między ministerstwami spraw zagranicznych.

Zawodowa pasja detektywa odrywa go od poselskich obowiązków. Sporadycznie bywa na posiedzeniach Sejmu i na obradach komisji sejmowych. Na przykład w marcu miał osiem nieusprawiedliwionych nieobecności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto