Klienci nabici w kredyty

Nawet kilka lat można czekać na kredyt z Europejskiego Funduszu Budowlanego, który oferuje tanie pożyczki w wielu miastach naszego regionu. Osoby, które już podpisały umowę z EFB, dowiadują się, że dostaną pieniądze, jeśli zwyciężą wÉ loterii. Wrocławska spółka EFB udziela pożyczek w tzw. systemie argentyńskim. Kredyty finansowane są ze składek wpłacanych przez klientów funduszu i dlatego oczekiwanie na pieniądze może zająć wiele lat. Tego jednak klienci spółki na początku nie wiedzą. Na zerwanie kontraktu z funduszem prawie nikt się nie decyduje, bo oznacza to stratę kilku tysięcy złotych kaucji (4 proc. pożyczki). Mało kto wie, że fundusz prowadzi nielegalną działalność bankową.

- Umowa była skonstruowana w niezrozumiały sposób. Dopiero od prawnika dowiedziałam się, że dostanę pieniądze, jeśli wygram je na loterii - skarży się w Internecie jedna z łódzkich klientek EFB. - Okazało się, że przedmiotem umowy w ogóle nie była pożyczka, tylko członkostwo w jakimś klubie - dodaje klientka EFB.

Z umowy z EFB chciała się wycofać po miesiącu także mieszanka Wielunia. - Nikt nie robił mi problemów, powiedziano jednak, że stracę cztery tysiące złotych kaucji. Elżbieta Anders, rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, mówi, że już w sierpniu ubiegłego roku Sąd Antymonopolowy w Warszawie stwierdził, że szereg sformułowań w umowie, którą podpisują klienci EFB, jest niezgodnych z prawem.

Spółka jednak działa nadal. Przedstawicielstwa EFB pojawiają się w wielu miastach i po miesiącu znikają. Numerów ich telefonów nie ma w książkach telefonicznych. Nie sposób też skontaktować się z wrocławską centralą firmy - numer podany na drukach EFB jest wciąż zajęty. Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy, gdzie trafiły akta, dotyczące działalności funduszu w całej Polsce. Spółce postawiono zarzut prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia.

- Prawdopodobnie prokuratura uzna też, że EFB dopuścił się oszustwa wobec swoich klientów - mówi Jan Bednarek, rzecznik bydgoskiej prokuratury.