Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kilka słów o 60. Derbach Łodzi

Redakcja
Rekordowa porażka, dużo goli i walki zobaczyli kibice zgromadzeni w niedzielny, mroźny wieczór na stadionie przy al. Unii.

Najwyższa wygrana Widzewa

60. Derby Łodzi zakończyły się zwycięstwem Widzewa 4:1. Jak się okazuje, to najwyższa wygrana "Widzewiaków" na stadionie lokalnego rywala. Do tej pory Widzew wygrywał z ŁKS-em 4:1 (1985 r.) i 5:0 (1999 r.), ale te mecze odbywały się przy al. Piłsudskiego. Z kolei najwyższe zwycięstwa "Ełkaesiaków" to 6:1 na własnym stadionie i 6:2 na stadionie rywali. Te pogromy derbowych przeciwników pamiętać mogą jednak tylko najstarsi kibice biało-czerwono-białych, bowiem oba spotkania były rozegrane w 1948 roku.

Są Derby, musi być walka

A jeśli chodzi o wczorajszy mecz, to - jak przystało na Derby - na pewno nie brakowało walki. Zawodnicy obu drużyn nie oszczędzali swoich kości i często sędzia musiał przerywać spotkanie. Mimo wielu przewinień, arbiter pokazał tylko 3 żółte kartki, co pokazuje że ostra gra była, ale nie było brutalności.

Oprócz walki, były też bramki. Pięć goli kibice w Derbach Łodzi ostatni raz oglądali przeszło 10 lat temu, kiedy to Widzew również przy al. Unii wygrał 3:2 (1999 r.). Gdyby piłkarze - szczególnie gości - byli bardziej skuteczni, to tych bramek mogło być jeszcze ze dwie więcej. Wszak sytuacji sam na sam nie wykorzystali Marcin Robak i Darvydas Sernas.

Bez niespodzianek

Zgromadzeni na trybunach kibice ŁKS-u (przyp. fani Widzewa nie mogli oglądać spotkania na stadionie) widzieli zatem gole - chociaż im wystarczyła zapewne tylko pierwsza bramka - i zażartą walkę. Mało było natomiast ładnego piłkarskiego widowiska. Gospodarze starali się konstruować akcje głównie przez długie podania do przodu, na które tylko czekali rośli obrońcy rywala. - Byliśmy przygotowani na to, że ŁKS będzie grał twardo i konstruował akcje długimi podaniami do napastników. - powiedział po spotkaniu kapitan Widzewa, Jarosław Bieniuk.

Gracze Widzewa nastawili się natomiast na kontrataki i tak "dobili" rywali w 2. połowie. Widać było też lepsze przygotowanie fizyczne gości. - Czujemy ten mecz w nogach. Było widać, że Widzew był od nas szybszy. - powiedział Łukasz Gikiewicz - Wiedzieliśmy jak gra Widzew i do 30 minuty wszystko układało się dobrze. Później zamiast utrzymać prowadzenie, to straciliśmy dwie szybkie bramki. W drugiej połowie musieliśmy się otworzyć, ale trzeba było uważać też na kontry. - dodał napastnik ŁKS-u.

Trudno się z Gikiewiczem nie zgodzić. "Widzewiacy" lepiej - lub po prostu - przepracowali okres przygotowawczy. Do tego grają ze sobą już od ponad roku, a w pierwszym składzie gospodarzy wybiegło czterech nowych zawodników (Świerczewski, Gevorgyan, Balaż i Madejski).

Pewne prowadzenie Widzewa, ŁKS ciągle wysoko

Po zwycięstwie gracze z al. Piłsudskiego umocnili się na prowadzeniu I ligi. "Ełkaesiacy" mimo porażki spadli tylko jedno miejsce (z 3. na 4.), ale do drugiej Pogoni Szczecin tracą ledwie 2 punkty. Szanse na to, że za rok Derby będziemy oglądać w Ekstraklasie cały czas są duże. "Widzewiacy" nie powinni mieć większych problemów z utrzymaniem pozycji lidera, natomiast piłkarze ŁKS-u będą się musieli mocno napracować i uzupełnić braki treningowe. Czas jednak powinien działać na ich korzyść.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto