Łodzianie po piętnastu kolejkach rundy jesiennej pierwszej ligi zdołali już wypracować solidną przewagę nad grupą pościgową, której także marzy się ekstraklasa. Trzeci w tabeli Piast Gliwice traci do ŁKS osiem punktów. To doprawdy spora zaliczka, która pozwala na spokojną pracę, bo nawet jedno czy drugie niepowodzenie nie stanie się przyczyną paniki w klubie.
Dlatego dziwią informacje podawana przez niektórych, że w ŁKS może wkrótce dojść do zmiany na stanowisku szkoleniowca. Być może takie wieści obliczone są na wprowadzanie zamieszania w szeregach ełkaesiaków. Działaczy, którzy zmieniliby w tym momencie trenera, należałoby uznać za szalonych, działających na szkodę własnego klubu. Sytuacji nie zmieniłby nawet fakt, że nowy opiekun zespołu miałby być bliskim przyjacielem jednego z decydentów piłkarskiej spółki z al. Unii.
Andrzej Pyrdoł wykonał kawał dobrej roboty w drużynie, toteż nawet puszczanie balonów próbnych wydaje się nie na miejscu i zakrawa na próbę sabotażu.
Wszak nie wolno zapominać, że ełkaesiacy mają na swoim koncie dziewięć zwycięstw z rzędu. Trener dał w poniedziałek swoim podopiecznym wolne. W sobotę łodzianie grać będą przed własną publicznością z KSZO. Drużyna z Ostrowca Świętokrzyskiego zamyka pierwszoligową stawkę i wskazanie faworyta tego meczu nie powinno sprawiać żadnych trudności. W zespole najbliższego rywala ŁKS znajduje się wielu zawodników z łódzką przeszłością. Kluczowymi piłkarzami drużyny prowadzonej przez trenera Czesława Jakołcewicza są byli ełkaesiacy Radosław Kardas, Jakub Cieciura, Janusz Wolański i Damian Nawrocik oraz ekswidzewiak Jarosław Białek.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?