Mija trzynaście lat od wycofania się z rozgrywek ligi hokejowej drużyny seniorów ŁKS. Zaawansowane są prace nad jej powrotem na sportową mapę Polski. Ewentualny sukces będzie mógł służyć przykładem, jak wiele łódzkich sekcji powinno funkcjonować w najbliższych latach.
– W 1991 roku hokeiści zrobili psikusa działaczom stowarzyszenia ŁKS – powiedział Wojciech Filipiak, ostatni kierownik ligowego zespołu ŁKS. – W barażach o utrzymanie się w ekstraklasie przegrali pierwszy mecz w Sosnowcu i niespodziewanie wygrali rewanż. Trzecie decydujące spotkanie było wyznaczone dopiero za miesiąc. Trzeba więc było dalej płacić zawodnikom... Łodzianie niestety przegrali finałową konfrontację 6:10 po dogrywce.
Agregat do masarni
Ówczesnym prezesem ŁKS był Ireneusz Mintus, a dyrektorem Andrzej Byczkowski. Na zebraniu zarządu przegłosowano zawieszenie sekcji. – Mieliśmy nadzieję, że uda się uratować sekcję, ale zlikwidowano lodowisko w Hali Sportowej – wyjaśnił Wojciech Filipiak. – Wojewoda Waldemar Bogdanowicz obiecywał nam, że powstanie nowoczesny obiekt na Retkini.
Dziś hala przy ul. Balonowej jest symbolem nieudacznictwa urzędników. Wydano miliony złotych na budowę niewymiarowego lodowiska i hali bez jednej ściany, zegara i trybun. Na jej otwarciu jeździli na lodzie ówczesny szef łódzkiego sportu Ryszard Kaliński i wiceprezydent Elżbieta Hibner.
Po zawieszeniu sekcji część hokeistów ŁKS przeniosła się do Boruty Zgierz. Wzmocniony zespół zajął pierwsze miejsce w drugiej lidze, najwyższe w historii klubu. Drużyna przegrała baraże i... nie przystąpiła do rozgrywek w następnym sezonie. W zgierskiej hali też zlikwidowano lodowisko. Anegdota głosi, że pod miastem budowano masarnię i potrzebny był agregat do chłodni.
Wielu nie pogodziło się z upadkiem istniejącej od 1929 roku sekcji. Łodzianie nigdy nie zdobyli mistrzostwa Polski, ale sześciokrotnie stawali na podium. Aż siedmiu zawodników sekcji było uczestnikami olimpiad, wśród nich bramkarz Walery Kosyl i obrońca Adam Kopczyński. Kosyl, ulubieniec Hali Sportowej w latach siedemdziesiątych, był w grupie założycielskiej Łódzkiego Klubu Hokejowego i dziś szkoli w nim młodzież. Kopczyński jest trenerem i działaczem drużyny seniorów ŁKH, która od przyszłego sezonu ma występować pod nazwą ŁKS w pierwszej lidze.
Walka o bandy i lód
– Ówczesny wiceprezydent Janusz Michaluk pomógł, aby w Bombonierce zamontowano bandy – opowiada Andrzej Pastuszyński, pierwszy dyrektor klubu ŁKH. – Cały czas problemem była mała liczba godzin przeznaczona na treningi klubowej młodzieży w Bombonierce. Do tego w trakcie sezonu rozmrażano lód, bo obiekt potrzebny był na targowe wystawy. Dlatego chętnie zgodziłem się na przeprowadzkę na Retkinię.
Obecnie w klubie ćwiczy ponad stu młodych hokeistów. Za lód i trenerów płaci Urząd Miasta (120 złotych za godzinę). Hokej nie jest tanim sportem. Wyekwipowanie młodzieńca kosztuje rodziców ponad tysiąc złotych rocznie, do tego dochodzi 40-złotowa miesięczna składka. Rodzice partycypują też w kosztach wyjazdów na mecze i obozy.
Klub dochował się pierwszej grupy wychowanków. Szansę na występy w pierwszej lidze mają m.in.: Świątczak, Czerkawski, Zawadzki, Krasuski, Kozioł, Wach, Wdowiak i Morawski. W Sosnowcu grają Świerczewski i Głowacki.
W Sosnowcu istnieje hokejowa Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Jej roczne utrzymanie kosztuje ponad półtora miliona złotych. – Mamy nadzieję, że przynajmniej kilku absolwentów SMS, którzy w tym roku zdadzą maturę, uda się ściągnąć do Łodzi – wyznał Ryszard Głowacki, działacz ŁKH. – Muszą jednak dostać się na Wydział Wychowania Fizycznego i Sportu Uniwersytetu Łódzkiego.
Polityka na bok
Wielomilionową modernizację Bombonierki rozpoczęto, kiedy łódzkim sportem rządził Sylwester Pawłowski z SLD, ale pieniądze z ministerstwa sportu ,,załatwił’’ jego prawicowy następca Mieczysław Nowicki. Nie uniknięto niedociągnięć, lód blisko band topi się... Najważniejsze jednak, że hala spełnia wszystkie wymogi do rozgrywania ligowych meczów.
– Mieczysław Nowicki i szef MOSiR Łódź Marek Jakubowski zaangażowali się w odbudowę hokeja – podkreśla Adam Kopczyński.
– Od września zespół seniorów będzie mógł trenować w Bombonierce i rozgrywać w niej ligowe konfrontacje.
Na przychylność łódzkich władz liczy też Szczepan Golec, właściciel firmy usługowej ,,Gosz’’ i ośrodka wypoczynkowego w Węgierskiej Górce. Były działacz Zagłębia Sosnowiec chce sponsorować łódzką drużynę, to jest przede wszystkim pokryć koszty organizacji meczów i wyjazdów.
– To fanatyk hokeja – mówi Leszek Lejczyk, szef wyszkolenia Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, w przeszłości hokeista i trener ŁKS oraz reprezentacji Polski. – Takich ludzi trzeba szanować i troszkę wykorzystać, wykorzystać oczywiście w cudzysłowie. W Sosnowcu mu nie wyszło, nie znalazł wspólnego języka z innymi działaczami.
Amatorski zespół
Bombonierka jest na utrzymaniu Urzędu Miasta. Ligowy zespół, jeżeli taki powstanie, będzie złożony z amatorów.
Jego fundamentem są byli hokeiści ŁKS lub Boruty: mający ponad 40 lat Sikora i Ludwig oraz Żmudziński, Siódemski, Rybowski, Kurowski, Bednarek i Ojrzyński.
Wciąż występuje w polskiej lidze Piotr Zdunek, ale aby powrócił do Łodzi, klub musiałby znaleźć mu pracę. Poza nastolatkami wszyscy pracują, łącznie z działaczami. Jeden sprzedaje papierosy na targu, drugi reklamuje gazetę, następny jest kierownikiem w sklepie jubilerskim...
Za sprzęt płacą sami. – Trzeba kupić łyżwy, ochraniacze, strój, kask, rękawice i dużo kijów – wylicza Głowacki. – To wydatek około 2–2,5 tysiąca złotych rocznie.
Według Lejczyka, roczny budżet klubów mających możnych sponsorów: mistrza kraju Unii Oświęcim to około 2,5 miliona złotych, a wicemistrza Podhala Nowy Targ – ponad milion. Najlepsi w lidze zawodnicy zarabiają od 6 do 10 tysięcy złotych miesięcznie. Jednak w pierwszej lidze, zawodnicy większości zespołów to co najwyżej półamatorzy. Aby grać w pierwszej lidze, zdaniem Lejczyka, łódzki zespół potrzebuje 17 hokeistów.
Na razie wszyscy wykwalifikowani w ŁKH deklarują chęć występów w pierwszej lidze. Pierwsza liga gra w sobotę i niedzielę, to dziesięć weekendów (dwadzieścia spotkań) poza Łodzią.
Kibice mają nadzieję
ŁKH jest członkiem PZHL. Drużyna występująca w lidze będzie się nazywała ŁKS, jeżeli wyrazi na to zgodę zarząd klubu z al. Unii, a nie powinno być z tym problemów. Zespół pozostanie więc niezależny od ŁKS, ale też nie obciąży długami klubu w przypadku niepowodzenia.
W teorii Urząd Miasta będzie dbał o bazę i opłacał trenerów młodzieżowych (oprócz Kosyla zajęcia prowadzą Andrzej Krysiński i Sławomir Siódemski); Uniwersytet Łódzki pomoże w ściągnięciu utalentowanych młodych hokeistów; zawodnicy będą zarabiać tyle, ile działaczom uda się pozyskać od sponsorów.
Kibice liczą, że wszyscy wymienieni mają wspólny cel – odbudowę ligowego zespołu ŁKS. Tak jak w hokejowym meczu: kijów jest wiele, ale krążek jeden.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?