MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jarosław Wojcieszek: Dyplomatyczny skandal z notatką

Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk: Mamy dyplomatyczny skandal. Ujawniono notatkę z rozmowy polskiego urzędnika z wiceambasadorem Stanów Zjednoczonych Kennethem Hillasem, który wyraźnie sugeruje, że Roman Giertych nie jest właściwą osobą ...

Jerzy Witaszczyk: Mamy dyplomatyczny skandal. Ujawniono notatkę z rozmowy polskiego urzędnika z wiceambasadorem Stanów Zjednoczonych Kennethem Hillasem, który wyraźnie sugeruje, że Roman Giertych nie jest właściwą osobą na stanowisku wicepremiera, podobnie jak Daniel Wołowiec jako sekretarz stanu w kancelarii premiera. Jak pan ocenia taką presję na polski rząd?

Jarosław Wojcieszek, amerykanista z Uniwersytetu Łódzkiego: - Pierwszą myślą, jaka mi przyszła do głowy, kiedy dowiedziałem się o tej sprawie, była konstatacja, że pozycja Polski na arenie międzynarodowej jest słaba, a obecna polityka wcale jej nie umacnia. Mało prawdopodobne, aby urzędnik w stopniu wiceambasadora wypowiadał się w takim tonie do przedstawiciela silnego państwa.

Amerykanie mają skłonność do pouczania rządów innych państw, co jest dobre, a co złe. Ostatecznie mentorstwo można wytrzymać, ale jak ocenić próbę ingerencji w sprawy wewnętrzne?

- Chyba nie ma narodu, który chciałby żyć ze świadomością, że inne państwo wtrąca się w jego sprawy. Wiele lat temu pewien południowoamerykański dyplomata, oceniając skłonność Amerykanów do ingerencji w politykę innych państw, żartobliwie tłumaczył, dlaczego w Stanach Zjednoczonych nigdy nie było zamachu stanu. Otóż dlatego, że w Stanach Zjednoczonych nie ma ani jednej amerykańskiej ambasady.

Dlaczego notatka z rozmowy z wiceambasadorem wypłynęła dopiero teraz, dziesięć dni po fakcie?

- Może dlatego, że zostało nam kilka dni do wyborów samorządowych? Nie można więc wykluczyć, że ujawnienie tego dokumentu jest starannie zaplanowanym wyciekiem, który ma skierować uwagę opinii publicznej na jakiś ważny temat zastępczy.

Jeśli o ujawnienie tej feralnej notatki posądza pan rząd, to co miałby rząd na tym zyskać?

- Polska minister spraw zagranicznych zaprosiła ambasadora Stanów Zjednoczonych na rozmowę. Amerykanie wtrącają się w sprawy polskie, ale rząd daje im należny odpór. Władza chce sprawić wrażenie, że broni honoru Polaków i Polski oraz nie dopuszcza do uzależnienia naszej polityki wewnętrznej od zewnętrznych nacisków, nawet jeśli są one wywierane przez najważniejszego sojusznika. Komunikat ma być jasny: cenimy sobie Stany Zjednoczone jako sojusznika, ale ważniejsza dla nas jest pełna niezależność. Tak się zdobywa dodatkowe punkty u elektoratu.

Jak należy ocenić sam fakt wycieku tego dokumentu do publicznej wiadomości?

- Pomińmy obraz stosunków polsko-amerykańskich, jaki wyłania się z tej notatki. Sam fakt ujawnienia dokumentu świadczy źle o stanie polskiego korpusu urzędniczego. Taki wyciek podważa wiarygodność Polski jako partnera w dyplomacji. Jest sygnałem, że to, co się powie polskiemu urzędnikowi w zaufaniu, może szybko stać się tajemnicą publiczną.

Niestety, skuteczna polityka nie może być uprawiana przy otwartej kurtynie. Tym bardziej że rząd uprawia dwoistą politykę. Jedną dla polskiej opinii publicznej, drugą wobec administracji w Waszyngtonie, pokazując, że Polska w dalszym ciągu jest gotowa pełnić rolę najbardziej zaufanego sojusznika Ameryki. Ostatnio popularność zyskały słowa Bismarcka, że publiczność nie powinna widzieć, jak się robi kiełbasę i politykę. I to prawda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto