Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ile biorą lekarze

bohdan mazurek
Tak już jest, że w chorobie i cierpieniu wszyscy jesteśmy równi. Ale gdy stajemy się z dnia na dzień pacjentami zdanymi na łaskę uspołecznionej służby zdrowia, wyciągamy z kieszeni, co mamy, żeby dać, ile się komu ...

Tak już jest, że w chorobie i cierpieniu wszyscy jesteśmy równi. Ale gdy stajemy się z dnia na dzień pacjentami zdanymi na łaskę uspołecznionej służby zdrowia, wyciągamy z kieszeni, co mamy, żeby dać, ile się komu należy. Płacimy za ominięcie kolejki do łóżka w szpitalu, natychmiastową operację, specjalistyczne badanie, a nierzadko za taki drobiazg, jak otarcie potu z czoła.

Korupcja w białym kitlu

Ilu pacjentów bez szemrania daje lekarzom w łapę, jak dużo i za co? – na te i podobne pytania odpowiedziało 1000 osób, uczestników ankiety Centrum Badań Opinii Społecznej, przeprowadzonej we wrześniu i październiku ubiegłego roku.

Wyniki potwierdzają to, o czym głośno mówią łodzianie w domach, ale tylko szeptem w szpitalnych salach i w kolejkach do specjalistów. Okazuje się, że lekarze biorą, i to tak ostro, że w rankingu najbardziej skorumpowanych profesji wydźwignęli się w ciągu ostatnich dziesięciu lat na drugie miejsce (uważa tak 47 proc. Polaków) i już depczą po piętach politykom (54 proc. głosów).

Po co klucz gdy jest wytrych

Z tysiąca ankietowanych osób aż 555 przyznało, że „odwdzięczało się” lekarzom pieniędzmi, luksusowymi alkoholami, bombonierkami, a nawet sprzątaniem mieszkania.
Jednak wśród skorumpowanych lekarzy najmilej widziana jest przysłowiowa koperta – uniwersalny wytrych, który wystarczy za wszystkie klucze. Dało ją aż 74 proc. pacjentów, którzy przyznali się do wręczania „dowodów wdzięczności”.

Kwota zależała od rodzaju wyświadczonej „przysługi” medycznej i zajmowanego przez lekarza szczebla w hierarchii zawodowej. Najwyższe łapówki w gotówce od ankietowanych pacjentów dostali:

- za łóżko – 15 ordynatorów i 11 lekarzy

- za przeprowadzenie operacji – 29 ordynatorów i 22 lekarzy

- za przyspieszenie zabiegu – 16 ordynatorów i 11 lekarzy

- za „troskliwą opiekę” – 23 ordynatorów i 30 lekarzy

Ile jest wdzięczności w kopercie?

Nie były to flaszki, bombonierki, a tym bardziej niewinne kwiatki. Nikt o zdrowych zmysłach nie nazwie takich drobnych upominków łapówką. Co czwarty „dający” nie uznał za łapówkę nawet pieniędzy wręczonych po udanej operacji, czy wyciągnięciu go z choroby. Ale wyrozumiałość znika, gdy lekarz sięga po kopertę zanim zakaszea rękawy kitla i weźmie się do roboty. Tymczasem prawie 500 osób (47 proc. ankietowanych) stwierdziło, że zapłaciło przed rozpoczęciem leczenia. I to niemało...

Najkosztowniejsze jest przyjęcie do szpitala, przyspieszenie zabiegu, ominięcie kolejki do specjalisty i przeprowadzenie operacji (najczęściej od 500 do 1000 zł). W kilku przypadkach „opłata” przekroczyła 5.000 zł. Rekordowe kwoty – po 10.000 zł - zapłaciło dwóch pacjentów.

Łapówka po łódzku

Skorumpowani lekarze praktykują też w łódzkiej służbie zdrowia. Zarażają opinią łapówkarzy większość uczciwych, wybitnych fachowców, o których pacjenci wyrażają się z szacunkiem i budują im ołtarzyki w swoich sercach.

– Oni są lekarzami z prawdziwego powołania, ale giną w tym morzu moralnej zgnilizny – ubolewa Krystyna Kozakiewicz.

Pani Krystyna jest jednym z kilkudziesięciu pacjentów łódzkiej służby zdrowia, którzy odpowiedzieli na postawione w piątkowym „Expressie” pytanie: „Czy znalazłeś się w takiej sytuacji, że musiałeś dać lekarzowi łapówkę?”.

Zadzwoniła też Helena Lechańska: – Leżałam dwadzieścia siedem razy w szpitalach, między innymi w Łagiewnikach. Przeszłam cztery operacje i nigdy nie dałam ani grosza. Jeśli lekarzowi wciska ktoś pieniądze bez proszenia, to co w tym złego, że bierze? Ja też bym wzięła.

– Miałam właśnie operację w szpitalu im. Madurowicza. Nikt mi czegoś takiego nie proponował – uważa podobnie Bożena ze Zgierza.

Tymczasem o braku szczęścia do medyków z dwóch łódzkich szpitali opowiada łodzianka po kilku operacjach: – Odnoszę wrażenie, że łapownictwo najbardziej panoszy się na oddziałach neurochirurgicznych. Kto nie zapłaci, jeśli usłyszy od lekarza, że nigdy nie będzie chodził? Pacjenci z tętniakami czy krwiakami informowani są, że na początek muszą dać 1000 zł, a „potem to się zobaczy”. Ja zapłaciłam za pierwszą operację 2000 zł, za następne 400 i 500. Kiedyś zrobili mi badania i mimo złych wyników stwierdzili, że muszę wrócić do domu, bo nie ma łóżka. Znalazło się natychmiast, gdy dałam kopertę.

W innym szpitalu, do którego trafiłam, tylko o dwóch operujących lekarzach wiadomo było na pewno, że nie biorą. Jeden z przyjmujących koperty otwarcie powiedział: „Biorę, bo muszę kupić synowi stadninę koni”. I kupił!

– Dwie operacje kosztowały mnie 3000 zł – liczy wartość „dowodów wdzięczności” poważnie chora kobieta.

– Gdybym nie dała, pewno nie doczekałabym tej rozmowy... Poznałam panią, dla której cała wieś zbierała na łapówkę. Niestety, zebrali za mało i z tego co wiem, operacja się nie odbyła. System łapówek działa jak taśma. Nikogo nie obchodzi, skąd masz wziąć pieniądze. Można nie mieć na leki, jedzenie, ale na opłacenie lekarza musi się znaleźć. A oni krzyczą, że nie biorą. Owszem, nie biorą, ale... mało.

Mariola, nauczycielka z Widzewa: – Tylko raz zdarzyło mi się, że lekarz nie życzył sobie prezentu. Kiedy zachorowała córka, długo z mężem zastanawialiśmy się jak podać kopertę. Zrobiliśmy to bardzo dyskretnie. Lekarka przy nas ją otworzyła i spytała: „Co? Nauczyciele tak mało zarabiają?”

Hieronim, 78 lat: – Choruję na nerki i wiele razy dawałem łapówki. Dawali też inni pacjenci urologii. Na swojej drodze spotkałem tylko jednego lekarza, który nie chciał brać pieniędzy. To był młody internista, nazywał się Kasprzyk.

Pielęgniarka: – Leżałam w szpitalu. Musiałam zapłacić za przyjęcie i operację, choć lekarz wiedział, że jestem związana ze służbą zdrowia. W moim szpitalu biorą nawet lekarze dopiero przyjęci do pracy. Pacjent wie, że jak nie da, musi czekać. Lekarze wcale się z tym nie kryją.

Dałbym nawet jacht!

Janusz Kaczmarek, dr nauk medycznych, rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi uważa, że opowieści o łapówkach często są... wyssane z palca.

– Dlaczego tak dużo słyszy się i piszeo tym w mediach, a tak mało spraw wpływa do Izby i prokuratury? – pyta. – Kodeks karny mówi, że ten, kto daje łapówki, może być potraktowany łagodnie. Jeśli łapownictwo szerzy się rzekomo na taką skalę, powinien się już znaleźć ktoś odważny.

Tymczasem w tym roku wpłynęło do nas tylko jedno anonimowe doniesienie. Dotyczyło ordynatora z łódzkiego szpitala.

Miał żądać pieniędzy za przyjęcie na oddział. Rozmawiałem z pacjentami i ich rodzinami, z pomówionym ordynatorem, ale sugestie z donosu nie potwierdziły się.

Na pytanie: gdzie jego zdaniem kończy się wdzięczność pacjenta, a zaczyna łapówka? – rzecznik odpowiedział:

– O łapówce możemy mówić, gdy przyjęcie do szpitala lub leczenie jest uzależnione od prezentu. Tak nie powinno być i jest to złe. Ja na pewno odwdzięczyłbym się lekarzowi, który uratowałby kogoś mi bliskiego. Gdybym miał pieniądze, kupiłbym mu nawet jacht!

Doktor Kaczmarek nie wspomniał jednak, że w jego biurze zajmowano się w tym roku jeszcze jedną skargą. Złożył ją Dariusz Andryszczak na urologa ze szpitala im. Pirogowa.

– Zaproponował mi, że za 2000 zł rozkruszy bezboleśnie kamień w nerce – Andryszczak wspomina tamtą rozmowę.

– Nie miałem jednak pieniędzy na łapówkę, więc jakiś czas potem zoperował mnie tradycyjnie. Na drugi dzień po zabiegu dowiedziałem się, że usunięto mi nie tylko kamień, ale i śledzionę. Czułem się coraz gorzej, a mimo to w piątej dobie po operacji wypisano mnie do domu. Po trzech dniach wróciłem na oddział. Okazało się, że nad nerką mam naciek i trzeba ją usunąć. Po kolejnej operacji byłem w tak złym stanie, że od razu przeniesiono mnie na oddział „R”.

Chory złożył skargę na postępowanie lekarzy i próbę wymuszenia łapówki do dr Kaczmarka, rzecznika odpowiedzialności lekarskiej. Ten skargę oddalił.

„Niepomyślny przebieg pierwszej operacji usunięcia kamienia spowodowany był (...) zrostami nerki ze śledzioną. W czasie uwalniania nerki doszło do uszkodzenia śledziony z koniecznością jej wycięcia” – napisał m.in. w uzasadnieniu rzecznik. Andryszczak odwołał się do Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Łodzi. Czeka na odpowiedź.

Dr Józef Matych, ordynator oddziału urologicznego w szpitalu im. Pirogowa mówi, że zbadał sprawę.

– Po zapoznaniu się z dokumentacją pacjenta nie stwierdziłem błędu w sztuce lekarskiej. Zarzut wymuszania łapówki też mnie nie przekonuje. Odkąd tu pracuję ani jeden pacjent nie poskarżył się, że moi lekarze każą sobie płacić za leczenie. Uważam, że jeśli ktoś uzależnia leczenie od czegokolwiek, to jest to podłe i nieetyczne.

Jaki jest koń, każdy widzi

Na przekupnych lekarzy pacjenci donoszą nie tylko do Izby Lekarskiej. Kilkanaście skarg trafiło do łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Pacjentów „Primum Non Nocere”.

Każdego miesiąca o kilkunastu domniemanych próbach wymuszenia łapówki dowiaduje się także rzecznik praw pacjenta przy Łódzkiej Regionalnej Kasie Chorych. Do przyjmowania „prezentów” przyznają się także sami lekarze.

– Jaki jest koń, każdy widzi – zdobywa się na szczerość jeden z nich. A drugi, pracujący w „Koperniku”, dodaje:

– My nie nazywamy tego łapówkami, ale rekompensatą za pracę, włożony trud i ciężkie warunki pracy. Nigdy nie słyszałem, by ktoś z tych, o których krążą słuchy że biorą, mówił pacjentowi, ile musi dać. Pacjent daje taki dowód wdzięczności, na jaki go stać.

Okazuje się, że według lekarzy czarne jest białe, a kilkaset złotych to taki sam „dowód wdzięczności” jak butelka koniaku lub bukiet róż. A w ogóle to należy zająć się mizernymi (to prawda) pensjami w służbie zdrowia.

Wreszcie – podkreślają lekarze – w Kodeksie Etyki Lekarskiej napisano, że lekarz ma prawo ustalać z pacjentem wysokość honorarium przed rozpoczęciem leczenia, z wyjątkiem nagłych wypadków.

Procesy sądowe też łasym na koperty medykom na razie niegroźne. Według kodeksu karnego ten, kto daje łapówkę, jest takim samym przestępcą jak ten, który bierze. Inaczej mówiąc, pacjent, który wręczy lekarzowi łapówkę a potem nagada na niego prokuratorowi, też trafi na ławę oskarżonych. Obaj dostaliby po równo – od 6 miesięcy do 12 lat.

*****

„Cennik kopertowy”

Wysokość łapówek – na podstawie rozmów z pacjentami łódzkich placówek służby zdrowia (w złotych):

- operacja kardiochirurgiczna: od 2000 do 5000

- operacja urologiczna: od 1500 do 5000

- operacja neurologiczna: od 1000 do 4000

- operacja kamieni nerkowych: od 1000 do 3000

- natychmiastowe przyjęcie do szpitala: od 500 do 2 000

- obecność lekarza przy porodzie w znieczuleniu: od 300 do 1000

- cesarskie cięcie: 1000

- operacja wyrostka robaczkowego: od 400 do 700

- rezonans magnetyczny: od 500 do 700

- tomografia komputerowa: od 200 do 500

- znieczulenie przy porodzie: od 250 do 600

- recepta: 10 proc. ceny leków

- zwolnienie lekarskie do 31 dni: 5 zł za dzień, powyżej 31 dni – 10 zł

Wysokość łapówek najczęściej zależy od stażu pracy lekarzy i... stopnia specjalizacji „przyjmującego” pana doktora...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto