- Jak pan ocenia występy w PZU Polfy Pabianice w Eurolidze?
Henryk Langierowicz, wieloletni trener pabianickiej drużyny, legenda polskiej koszykówki: – Przed startem rozgrywek sądziłem, że nasze dziewczyny będą mogły podjąć skuteczną walkę z Pool Como czy UMMC Jekaterinburg o czwartą lokatę w tabeli.
- Dlaczego zatem tak się nie stało?
– Uważam, że zmiany w składzie, jakie przed rozgrywkami poczynili działacze Polfy, były delikatnie mówiąc niefortunne.
- Nie obawia się pan, że po takich słowach wielu ludzi w klubie obrazi się?
– Nic na to nie poradzę. Taka jest rzeczywistość. Przecież Koryzna była lepsza od Polakovej. Pechova wcale nie jest lepsza od Tomy. Odprawiono również bardzo dobrą zawodniczkę Veselovski nie wspominając już o uzdolnionej młodej koszykarce Pałce. Jak się chce grać w Eurolidze, to nie można wystawiać drużyny bez centra mierzącego przynajmniej 195 cm. Taki jest standard.
- A Elżbieta Trześniewska?
– Ma tylko naciągane 190 cm. Ale akurat do niej i Sylwii Wlaźlak nie można mieć większych pretensji. Sądzę, że można mieć pretensje nie tylko do zestawienia kadry, ale także do przygotowań drużyny.
- Dlaczego?
– No bo jak ocenić sytuację, kiedy na początku sezonu zespół gra lepiej niż pół roku później. Trzeba było rozegrać odpowiednią liczbę spotkań. Nie mogę zrozumieć, gdy trener mówi, że jego zespół zagrał w przerwie świątecznej zbyt mało pojedynków. Zastanawiam się do kogo te pretensje.W tym wypadku wnioski nasuwają się same.
- Działacze nie widzą tego?
– Nie mnie to oceniać. Przynajmniej ostatnio nikt nie zwracał się do mnie o radę. Chcę tylko przypomnieć, że w czasie wakacji zwracałem uwagę, że Euroligi nie zwojuje się ośmioma zawodniczkami. Do tego potrzeba przynajmniej dwanaście dobrych zawodniczek. Dlatego uważam, że błędy kadrowe są poważne.
- Wspomniał pan o Veselovski. Ponoć publicznie krytykowała trenera i dlatego odeszła...
– Moim zdaniem na zawodniczkę się nie można obrażać. To jest tak jakby się ktoś obraził na konia, że się potknął na torze. Koszykarka ma sumiennie pracować na treningowych zajęciach. Jak jej się coś nie podoba, to ma prawo się odezwać. Zamiast obrażać się, trzeba się uśmiechnąć. Skoro jest przydatna w zespole, to nie warto robić z tego żadnej sprawy.
- Euroliga miała być doskonałą promocją Pabianic. Zgadza się pan z takim twierdzeniem?
– Nie bardzo. Prezes klubu przed sezonem mówił, że celem jest awans do czwórki najlepszych drużyn w Europie. Jak na razie postawa zespołu wzbudza raczej politowanie niż uznanie. Wydaje mi się, że nie jest to promocja, ale może się mylę. Ponadto nie można przystępować do rozgrywek z nastawieniem, że się wygra jeden mecz, albo jedną kwartę. To jest zbyt droga zabawa, aby się uczyć na europejskich boiskach. Tam już trzeba się pokazać z pewnymi możliwościami.
- Na ostatnim meczu nie było kompletu na widowni. Wydaje się to potwierdzać pańskie słowa...
– Też byłem tym zaskoczony. Widać z tego, że miasto nie żyje takimi spotkaniami.Bez przesady można mówić o rozczarowaniu postawą drużyny. Z drugiej jednak strony jak kupuję syrenkę, to mogę liczyć na sukcesy w Rajdzie Monte Carlo?
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?