Fiskus każe dopłacać

Około 100 mln złotych dopłacili łodzianie w urzędach skarbowych, rozliczając zeznania podatkowe za ubiegły rok. Ta kwota może się jeszcze zwiększyć, gdyż niektóre sprawy są w toku.

Fiskus nikomu nie darował nawet złotówki. Co do grosza musieli oddać ci, którzy pomylili się w rachunkach i byli winni skarbówce drobne kwoty. W 15 – 25 proc. zeznań były błędy.

– Wielu podatników nie zna zasad korzystania z ulg – mówi Alina Sylwestrzak, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego Łódź-Polesie. – Najwięcej jest nieprawidłowości przy odliczeniach budowlanych. Są też pomyłki przy zwrocie kosztów leczenia w prywatnych gabinetach lekarskich i wydatkach na ubezpieczenie społeczne. Nie wszyscy wiedzą np., że w przypadku remontów, by wystąpić o zwrot kosztów, trzeba wydać co najmniej 462 złote.

Często w zeznaniach podatkowych pojawiały się pomyłki na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Byli też tacy, którzy odliczali od podatku koszt robionych na zamówienie mebli.

Pod lupą urzędników skarbowych znalazły się również darowizny, które wynoszą od 20 do 100 tysięcy złotych. W każdym urzędzie jest co najmniej kilkadziesiąt takich spraw.

– W kilku przypadkach sprawdzamy, czy pieniądze rzeczywiście zostały przekazane na rzecz kościołów – mówi Ryszard Taraszewski, zastępca naczelnika urzędu skarbowego na Widzewie. – To samo dotyczy odliczeń kosztów zakupu mieszkań.

Ujawniono również kilka przypadków odliczenia rent umownych, wypłacanych babci przez wnuka, mimo że nie było już takiej możliwości.

Do każdego z urzędów skarbowych wpłynęło po kilkanaście milionów, na przykład na Górnej i Widzewie po 12 mln złotych. Najwięcej, bo 549 tysięcy złotych dopłaciło fiskusowi małżeństwo z Widzewa, które kieruje ogólnopolską firmą. Natomiast 333 tysiące złotych oddał skarbówce właściciel firmy z Górnej.

Mimo że zakończyło się już tegoroczne rozliczanie podatków, urzędy skarbowe mają 5 pięć lat na dokładne sprawdzenie wszystkich dokumentów i rachunków przedstawionych przez podatników.