E-nabór po gimnazjum

Gmina chce wprowadzić w tym roku elektroniczny system rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych. Dla szkół oznaczałoby to mniejszy bałagan, uczniowie jednak musieliby wcześniej zadeklarować, na której szkole najbardziej im zależy. Na uruchomienie systemu potrzebna jest jeszcze zgoda kuratora oświaty.

Od dwóch lat rekrutacja kojarzy się większości gimnazjalistów z bieganiem od szkoły do szkoły, szukaniem wolnych miejsc, zaś szkołom z niekończącym się korygowaniem list przyjętych. Winny zamieszania jest system zezwalający kandydatom na ubieganie się o przyjęcie do trzech szkół jednocześnie. Efekt jest taki, że część uczniów dostaje się do trzech placówek, a część nigdzie. Wprawdzie kandydaci powinni jak najszybciej określać, którą ze szkół wybierają – ale większość tego nie robi i blokuje miejsca.

Poznań i Warszawa już w ubiegłym roku zastosowały elektroniczny system rekrutacji z pełnym powodzeniem. Tam na bieżąco było wiadomo, gdzie są jeszcze wolne miejsca. Można było to wyczytać w Internecie.

Są jednak pewne ograniczenia. Kandydat musi, jeszcze przed rekrutacją, określić, na której ze szkół najbardziej mu zależy, a na której najmniej. Jeśli się dostaną do jednej lub więcej, system sam „skreśli” ich z list w pozostałych placówkach. Nie będzie można – jak obecnie – w nieskończoność zastanawiać się, w której ze szkół kandydat chce się uczyć.

– Znajdzie się niewielki odsetek osób, które nie dostaną się nigdzie, ale będzie można łatwiej wskazać im wolne miejsca – tłumaczy Jacek Człapiński, wicedyrektor wydziału edukacji Urzędu Miasta Łodzi.

Kuratorium na razie nie wyraziło zgody na zastosowanie systemu w Łodzi. Wicekurator Ewa Ziółkowska powiedziała nam wczoraj, że analizowane jest to rozwiązanie. Koszt przeprowadzenia elektronicznej rekrutacji – około 100 tysięcy złotych.