Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi: - Jako nieodbiegający w niczym od projektów poprzednich budżetów tworzonych przez Jerzego Kropiwnickiego. Nie ma w nim żadnej myśli przewodniej, wyznaczonych priorytetów ani wskazanych inwestycji czy wydatków, które można potraktować nieco marginalnie.
Radni SLD alarmują, że stan finansów miasta jest katastrofalny i grozi nam zapaść. To prawda?
Oczywiście! Choć przyznam, że krytyka ze strony Sojuszu mnie dziwi, bo przecież to oni - w części - tworzyli te finanse...
W ostatnim roku.
O tym właśnie mówię. Rozumiem, że krytyka jest przywilejem opozycji, ale uważam, że mam większe prawo do krytykowania tego projektu niż SLD. Były wiceprezydent z lewicy powinien przynajmniej powiedzieć dlaczego tak, a nie inaczej współskonstruował ten budżet. I uzasadnić krytykę.
Skoro budżet jest zły, to dlaczego nie skorzystała Pani z okazji i nie przesunęła prac nad nim do końca lutego? Prawo daje taką możliwość.
Cały budżet należałoby napisać od początku, w miesiąc nie da się tego zrobić. Inne, głębsze interwencje w projekt, mogą spowodować, że nie zostanie on przyjęty przez Regionalną Izbę Obrachunkową, a to z kolei grozi konsekwencjami. Poza tym uchwalony budżet oznacza blokadę środków na wydatki bieżące, co oznacza, że nie wydamy więcej niż mamy zapisane.
W Pani autopoprawce są już postulaty radnych PO i SLD?
Tak. Przekonywałam radnych Platformy, że musimy postawić na priorytety, zamiast rozdrabniać się na małe projekty. Wiem, że z punktu widzenia każdego mieszkańca chodnik przed jego domem jest najważniejszy. Ale nie tędy droga. Jeśli teraz nie zaczniemy robić inwestycji strategicznych, to te drobne rzeczy zjedzą budżet. A za kilka latnie będzie już dla kogo tworzyć czegokolwiek w mieście, bo kolejny prezydent będzie tak naprawdę likwidatorem Łodzi.
Miasto się wyludni?
O to chodzi. Młodzież wyjedzie, kolejni nie przyjadą, a Łódź będzie się starzeć, więc presja zabezpieczenia spraw socjalnych będzie coraz większa. Wtedy już nie będzie czasu na myślenie o sprawach strategicznych.
Pani priorytety w tym trudnym roku budżetowym to promocja przez sport, program 100 kamienic i drogi?
Promocja przez sport to obietnica, jaką złożyłam w kampanii klubom sportowym i kibicom. Dotrzymuję słowa, dlatego pieniędzy jest więcej niż pierwotnie zapisano. Poza tym taką formę pomocy wymyślili poprzednicy i chcę ją kontynuować. Program "100 kamienic" trzeba przygotować od strony dokumentów, zatem tylko dwa budynki wyznaczyłam do rewitalizacji w tym roku. Budownictwo komunalne jest powiązane z tym programem, bo dokądś trzeba tych ludzi - przynajmniej na czas remontu - przenieść. Inna sprawa to warunki, w jakich mieszkają łodzianie, urągające nie tylko wymogom XXI wieku, ale także ludzkiej godności.
A drogi?
Priorytetem dla mnie są projekty skomunikowania Łodzi z po-wstającą siecią autostrad. W tej kwestii także nie ma nic poza wizjami. A nie może być tak, że z Łodzi do Warszawy będziemy jechać autostradą 40 minut, ale dojazd do tej autostrady zabierze godzinę. Zatem priorytet kadencji to rozwiązania drogowe, a na ten rok - remonty nawierzchni.
W poprawkach budżetowych radnych SLD jest między innymi 6,5 mln zł na remont pływalni w SP 190 i więcej pieniędzy na drogi.
Pieniądze na remont pływalni są dostępne. Można je wziąć z dziewięciu milionów, będących w dyspozycji rad osiedli. Nie widzę przeszkód, aby z tej puli wyremontować pływalnię, myślę, że nie będzie kłopotu, żeby przekonać do tej inwestycji okoliczne rady osiedli. Na bieżące remonty dróg będzie więcej niż planowałam, a to stąd, że uda się zaoszczędzić na dokumentacjach przetargowych. Ale chcę, by te drogi robić razem z infrastrukturą. Marzy mi się, aby całe śródmieście było podłączone do sieci cieplnej. Chcę zlikwidować te piece i piecyki, mamy XXI wiek.
Nie boli Panią kwota ponad 40 milionów na dopłaty do miejskich spółek?
Bardzo mnie boli. Dlatego sukcesywnie będę prywatyzować spółki lub oddawać je w zarząd operatorom. I jeszcze jedno. Skończę z obsadzaniem stanowisk w zarządach z klucza partyjnego. Jeśli spółka będzie miejska, zatrudnię tam menedżerów.
Tańsze migawki są realne?
Tak, uważam, że tylko w ten sposób skłonimy łodzian do kupowania biletów. Migawki mamy najdroższe w Polsce. Zastanawiam się, czy nie podnieść cen biletów jednorazowych. Oczywiście, zanim podejmiemy taką decyzję, sprawdzimy jak to wygląda w innych miastach. Niedopuszczalne jest, aby mniejszy od Łodzi Poznań miał dwa razy wyższe wpływy ze sprzedaży biletów.
A ulica Piotrkowska?
Milczę na ten temat, bo moi poprzednicy dużo mówili i niewiele z tego wynikało. Chcę przyjrzeć się strategii i spojrzeć na Piotrkowską kompleksowo, bo bez najbliższych ulic ona się nie odrodzi. To nierealne. Jakoś trzeba do Piotrkowskiej dojechać, zaparkować, a później bezpiecznie do niej dojść. Dlatego stawiam nacisk na rewitalizację całego centrum, nie tylko samej ulicy Piotrkowskiej.
Więcej materiałów wideo nadzienniklodzki.pl/
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?