Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy na spotkaniu w dawnej "Golonce" ważyły się losy zadłużonych szpitali?

(Mariusz Goss, Lucyna Krysiak, Paweł Spodenkiewicz
Łódzka siedziba firmy Magellan nie rzuca się w oczy. Na starej kamienicy przy Wólczańskiej nie ma nawet tablicy - fot. Paweł Nowak
Łódzka siedziba firmy Magellan nie rzuca się w oczy. Na starej kamienicy przy Wólczańskiej nie ma nawet tablicy - fot. Paweł Nowak
Jak na osoby, które zwykły spotykać się w Sheratonie, wybrali lokal, łagodnie mówiąc, skromny. Na bankiecie w łódzkiej restauracji "Wschodnia", czyli w dawnej "Golonce", spotkali się między innymi trzej wiceprezesi ...

Jak na osoby, które zwykły spotykać się w Sheratonie, wybrali lokal, łagodnie mówiąc, skromny. Na bankiecie w łódzkiej restauracji "Wschodnia", czyli w dawnej "Golonce", spotkali się między innymi trzej wiceprezesi Narodowego Funduszu Zdrowia, wiceszef łódzkiego NFZ oraz dyrektorzy kilku szpitali. Był też przedstawiciel firmy Magellan, skupującej szpitalne długi oraz Andrzej Kleszczewski, prezes Polfy Tarchomin, który sprawiał wrażenie gospodarza bankietu.

Prawo farmaceutyczne zabrania producentom leków organizowania spotkań dla ludzi, którzy są odbiorcami medykamentów. Krzysztof Panas, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, zwrócił więc swoim podwładnym uwagę na "niestosowność udziału pracowników Funduszu w spotkaniach z przedstawicielami firm farmaceutycznych i medycznych".

W biurze rzecznika NFZ poinformowano nas, że spotkanie miało charakter towarzyski: żegnano Marka Kondrackiego, wiceprezesa NFZ do spraw służb mundurowych, w związku z jego odejściem z Funduszu. Skład bankietującego towarzystwa może jednak sugerować, że celem spotkania było omówienie problemów finansowych szpitali i rysującej się na horyzoncie prywatyzacji placówek służby zdrowia.

Szpitale do wzięcia?

W Sejmie trwają prace nad projektem przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego, która może otworzyć drogę do ich przejmowania za długi. Na razie mówi się o maksimum 25 procentach udziałów dla wierzycieli, w przyszłości ten odsetek może się zwiększyć.

Tego właśnie obawiają się związkowcy ze służby zdrowia. Są przekonani, że doprowadziłoby to do dzikiej prywatyzacji, zajmowania za bezcen sprzętu medycznego, budynków i gruntów. Uważają, że ustawa nie spowoduje poprawy opieki zdrowotnej nad chorym, będzie jedynie sprzyjać interesom grup zainteresowanych zyskami, a więc wierzycielom i firmom farmaceutycznym.

- Cały czas mydli się społeczeństwu oczy, że szpitalne długi to skutek złego zarządzania, a tak nie jest. W tej ustawie nie chodzi o pacjenta, ale o realizację celów określonej grupy ludzi, związanych z polityką i biznesem - uważa Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Projekt ustawy został oprotestowany przez środowisko medyczne, związki zawodowe, samorząd lekarski i opozycję polityczną. Mimo to przedarł się do podkomisji sejmowej. Wielkim zwolennikiem ustawy jest minister zdrowia Leszek Sikorski i Jerzy Hausner, minister finansów.

- Na ręce marszałka Marka Borowskiego został złożony wniosek o wycofanie z Sejmu projektu tej ustawy, ale rząd ten wniosek odrzucił - mówi posłanka Elżbieta Radziszewska.

Nie wiadomo tylko, czy Sejm zdąży uchwalić tę ustawę przed 1 maja, czyli naszym wejściem do Unii Europejskiej. Potem nie będzie wolno umarzać zobowiązań wobec państwa i samorządów, co przewiduje projektowana ustawa. Niezależnie od tego, prywatyzacja szpitali i wymuszone przez nią bankructwo najsłabszych placówek wydaje się nieuchronne.

Wszyscy są zadowoleni

Właściwie trudno się dziwić, że prezes Polfy Tarchomin spotykał się w "Golonce" z przedstawicielami Narodowego Funduszu Zdrowia i dyrektorami szpitali. Ten producent antybiotyków ma wielkie kłopoty z odebraniem należności za dostarczane leki. W styczniu wstrzymał dostawy leków do prawie dwustu szpitali, na siedemset działających w Polsce. Polfa Tarchomin tworzy też dodatkowe, milionowe rezerwy z powodu nagromadzenia przeterminowanych należności od placówek, którym dostarczyła leki.

Także szpitale naszego regionu toną w długach - ich zadłużenie wynosi już około 900 mln zł i wciąż rośnie. Niektóre działają na granicy utraty płynności finansowej. To konsekwencja kontraktów, zawieranych wcześniej przez kasę chorych, a dziś przez Narodowy Fundusz Zdrowia, których wartość jest znacznie niższa niż faktyczne koszty leczenia. W tej sytuacji placówki powinny dawno zbankrutować. Ponieważ jednak są państwowe i na razie nie mogą upaść, jedynie brną w długi.

Problem szpitali polega teraz na tym, że producenci leków i hurtownie żądają gotówki, a banki nie chcą już pożyczać pieniędzy.

I tu z pomocą przychodzą spółki dokonujące restrukturyzacji długów, na przykład Magellan z Łodzi, której przedstawiciel też był na spotkaniu w "Golonce".

Właścicielem 51 procent akcji Magellana jest fundusz Enterprise Investors. Resztę udziałów posiada była modelka Mariola Błaszkowska. Prezesem zarządu i dyrektorem spółki jest jej mąż Marek Błaszkowski, adwokat, swego czasu związany z łódzkim AWS, były prezes Łódzkiego Zakładu Energetycznego.

Firma ta przedstawia na swych stronach internetowych kilka referencji ze szpitali. Dyrektorzy tych placówek piszą, że Magellan zaproponował im rozłożenie należności na raty i częściowe umorzenie odsetek. Dzięki temu szpitale, nie posiadające już zdolności kredytowej, mogły kontynuować działalność.

Schemat jest prosty. Najpierw firma kupuje długi szpitala, na przykład od producenta leków, u którego negocjuje jak najniższą ich cenę. Przedsiębiorcy, którzy mają kłopoty z powodu nieściągniętych należności, przyjmują ofertę Magellana z pocałowaniem ręki i chętnie rezygnują co najmniej z odsetek.

By Magellan wyszedł z taką ofertą, musi mieć pewność, że szpital czy ZOZ uregulują w końcu swoje należności. Tu potrzebna jest pomoc Narodowego Funduszu Zdrowia, który podpisuje ze szpitalem umowę pięcioletnią, zapewniając wpływy nie mniejsze niż dotychczas. Magellan dokonuje więc restrukturyzacji zadłużenia, zamieniając zobowiązania krótkoterminowe na długoterminowe, na przykład pięcioletnie.

Każda ze stron transakcji jest zadowolona. Szpital zyskuje płynność finansową, NFZ odsuwa od siebie problem zadłużenia o pięć lat, Magellan zarabia na różnicy między oprocentowaniem kredytu, który wziął z banku, a poziomem karnych odsetek, który zapłaci szpital.

Brakujące ogniwo

Wiele osób z branży medycznej przypuszcza, że skupowanie wierzytelności przez Magellana to wstęp do operacji przejmowania przez tę spółkę zadłużonych szpitali po przekształceniu ich w spółki prawa handlowego. Magellan ma potężne zaplecze finansowe w postaci funduszu Enterprise Investors, który od marca 2003 roku jest jego większościowym udziałowcem. EI, kierowana przez Jacka Siwickiego, byłego sekretarza Jana Krzysztofa Bieleckiego, posiada prawie 30 spółek branży medycznej, usługowej i dóbr konsumpcyjnych, między innymi sieć Apteki Polskie i sieć przychodni Medycyna Rodzinna. Uzupełnienie tej kolekcji o sieć prywatnych szpitali dałoby funduszowi bardzo korzystną pozycję na rynku usług medycznych.

Władze Enterprise Investors dementują jednak te pogłoski. - Kiedy kupowaliśmy udziały w Magellanie, nie było jeszcze projektu prywatyzacji szpitali. Istotą działania tej spółki jest rozwiązywanie problemów z płynnością finansową placówek służby zdrowia. Dość sceptycznie oceniamy rentowność szpitali w obecnym systemie. Wiele nierentownych placówek powinno upaść. Inwestowanie w nie obecnie byłoby zdecydowanie przedwczesne - mówi Dariusz Prończuk, partner zarządzający w Enterprise Investors.

Sęk w tym, że takie spotkania jak to w "Golonce" stawiają te zapewnienia pod znakiem zapytania.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy na spotkaniu w dawnej "Golonce" ważyły się losy zadłużonych szpitali? - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto