Czy Janina Goss, szara eminencja PiS, zablokowała kandydaturę Andrzeja Kerna do Sejmu?

PiS ma problem z łódzką listą do Sejmu i Senatu. Problem nazywa się Andrzej Kern. Władze naczelne PiS widzą go ewentualnie jako kandydata na senatora, podczas gdy Chrześcijański Ruch Samorządowy, a właściwie jego lider, prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki, upiera się przy starcie Kerna do Sejmu. Wczoraj zarząd ChRS, który obradował z udziałem Kerna, ale bez Kropiwnickiego, podtrzymał swoje stanowisko.

- Naszym kandydatem do Sejmu jest Andrzej Kern, a do Senatu wiceprezydent Łodzi Marek Michalik - mówi twardo Grzegorz Kaźmierczak, sekretarz generalny ChRS.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu Andrzej Kern był na trzecim miejscu sejmowej listy PiS, ale w piątek władze partii dokonały zmian, przesuwając go na listę kandydatów do Senatu.

Joachim Brudziński, sekretarz generalny PiS, uchylił się wczoraj od odpowiedzi na pytanie, co w takiej sytuacji z łódzkimi listami PiS.

Sam Andrzej Kern wolałby Sejm, choć nie stawia sprawy kategorycznie.

- Tam się więcej dzieje - nie ukrywa Andrzej Kern. - Senat jest jak sąd odwoławczy w wymiarze sprawiedliwości. Mam też sygnały od ludzi, że dobrze sobie radziłem jako wicemarszałek Sejmu.

Spór jest o tyle zagadkowy, że Andrzej Kern był jednym ze współzałożycieli Porozumienia Centrum i miał dobre relacje z Jarosławem Kaczyńskim, a Jerzy Kropiwnicki sprawiał wrażenie wyjątkowo zadowolonego na konwencji PiS, która odbyła się miesiąc temu w Gdańsku. Mówi się, że kandydaturę Andrzeja Kerna na posła utrąciła Janina Goss, zaufana osoba Jarosława Kaczyńskiego i szara eminencja PiS w Łódzkiem.

Spór o Kerna trwa od ubiegłego tygodnia i powinien być już rozstrzygnięty, bo jutro o północy mija termin rejestracji list kandydatów, a trzeba jeszcze zebrać podpisy z poparciem (5 tysięcy pod listą sejmową, 3 tysiące pod kandydatem na senatora).

Lista sejmowa PiS w okręgu łódzkim jest gotowa, a pierwsza trójka to: Joanna Kluzik-Rostkowska, Piotr Krzywicki i Jarosław Jagiełło. Zebrano też podpisy pod kandydaturą Elżbiety Więcławskiej-Sauk na senatora. Oficjalnie drugim kandydatem tej partii do Senatu jest Krzysztof Dudek, szef Narodowego Centrum Kultury, który dwa lata temu był jednym z kandydatów na wojewodę łódzkiego. Nieoficjalnie - PiS wciąż trzyma drugie miejsca dla przedstawiciela ChRS. Czy Andrzej Kern ugnie się i wystartuje do Senatu? On sam nie mówi ani tak, ani nie. Jeśli Kern się nie zgodzi, może zastąpić go Marek Michalik.

Nie zostawimy tego tak!
- Premier Jarosław Kaczyński przekroczył granice paranoi - tak senator PO Stefan Niesiołowski skomentował sobotnią wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego na konwencji wyborczej PiS w Rzeszowie. Kaczyński w swoim wystąpieniu powiedział m.in., że zwycięstwo wyborcze koalicji LiD-PO "to będzie nowy 13 grudnia 1981 roku".

- Urzędujący premier mówiący takie rzeczy nie powinien sprawować swojej funkcji! To skandal! - grzmiał wczoraj Niesiołowski. - Na pewno tego tak nie zostawimy, nie przyjmiemy za dobrą monetę pokrętnych tłumaczeń premiera.

Ani Niesiołowski, ani poseł PO Mirosław Drzewiecki nie pochwalili się, co mają zamiar zrobić. Zdaniem Niesiołowskiego, Jarosław Kaczyński ma "solidny życiorys trzeciorzędnego opozycjonisty", ale wypowiadając takie zdania jak w Rzeszowie, powinien wreszcie ujawnić, co robił 13 grudnia.

- Panie premierze, niech pan wreszcie ujawni, co pan robił tej pamiętnej nocy - zaapelował Niesiołowski. - Dotychczas zachował pan godną podziwu powściągliwość, ale dosyć tej skromności. Chcemy się dowiedzieć, gdzie pan był i co robił.

Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska najpierw powiedziała, że "ubolewa" nad słowami premiera. A po chwili zapewniła, że przypilnuje, by zadośćuczyniono tym, którzy w stanie wojennym ucierpieli najbardziej. Chodzi o dziennikarzy weryfikowanych, zdaniem posłanki, bezprawnie.

- To była planowa czystka w środowisku dziennikarskim. Na dodatek bezprawna, bo w dekrecie o stanie wojennym nie było słowa na ten temat - mówiła Śledzińska-Katarasińska. - Nie chodzi o mnie. Chodzi o ludzi, którym złamano życie i do dziś nie zwrócono im czci ani honoru.

Posłanka obiecała, że jeśli wejdzie do Sejmu, dopilnuje zmian ustawowych, by weryfikację dziennikarzy uznać za zbrodnię komunistyczną.

Marszałkowi śpieszno do Senatu
Były marszałek Sejmu Marek Jurek, prezes Prawicy RP, potwierdził wczoraj w Piotrkowie, że do wyborów idzie z własnym komitetem z okręgu piotrkowskiego. Zebrał prawie 5,5 tysiąca podpisów pod swoją kandydaturą, czyli ponaddwukrotnie więcej, niż to jest wymagane do rejestracji.

- Po wyborach chciałbym powołać zespół posłów i senatorów z naszego regionu, którzy będą ze sobą współpracowali - zadeklarował Jurek przekonany, że spokojna atmosfera Senatu pozwoli na więcej ważnych inicjatyw.

Jurek skomentował także wpadkę byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w Kijowie, podkreślając, że reprezentowanie kraju jest "czym innym niż balanga". Ta wpadka będzie, zdaniem Jurka, dużym obciążeniem dla kampanii LiD, ale może być przekuta w zdobycie większego poparcia dla prawicy.

Z Samoobrony do PiS?
Czy Lidia Fido, szefowa łódzkiego PFRON i była już działaczka Samoobrony, znajdzie się na listach wyborczych... PiS? Przyznała wczoraj, że po swojej rezygnacji z działalności w partii Andrzeja Leppera, odebrała kilka "ciekawych" telefonów. Decyzję podejmie dziś, po konsultacji z rodziną.

- Rozwścieczyły mnie komentarze, że wystąpiłam z Samoobrony, bo boję się o posadę. To brednie! - mówi Fido. - Odeszłam, bo mam godność. Uczestniczyłam w manifestacjach przeciwko rządowi Leszka Millera, więc nie mogę teraz godzić się, by pan premier był liderem naszej listy wyborczej!

Lidia Fido przypomniała, że Andrzej Lepper oferował jej drugie miejsce na liście Samoobrony z Łodzi. Zrezygnowała, bo chciała poświęcić się pracy. Teraz się waha i być może zaryzykuje start w wyborach. Nie wyklucza, że z listy PiS.