Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czekalski niewinny

Wiesław Pierzchała, (hod.)
Czuję satysfakcję, że zostałem uniewinniony - mówił po ogłoszeniu wyroku Marek Czekalski.
Czuję satysfakcję, że zostałem uniewinniony - mówił po ogłoszeniu wyroku Marek Czekalski.
Oklaskami na stojąco przyjaciele byłego prezydenta Łodzi Marka Czekalskiego przyjęli wczoraj wyrok łódzkiego Sądu Rejonowego, który oczyścił go z zarzutu korupcji. Uniewinniony też odetchnął z ulgą.

Oklaskami na stojąco przyjaciele byłego prezydenta Łodzi Marka Czekalskiego przyjęli wczoraj wyrok łódzkiego Sądu Rejonowego, który oczyścił go z zarzutu korupcji. Uniewinniony też odetchnął z ulgą.

Po rozprawie opuścił ławę oskarżenia, przebił się przez tłum fotoreporterów i... wpadł w objęcia najbliższych. Wśród nich była żona Violetta, jej syn z pierwszego małżeństwa Adam, i jego były rzecznik prasowy Witold Rosset. Wiwatom i uściskom nie było końca. - Czuję satysfakcję, że zostałem uniewinniony - mówił Czekalski. - Jednak jestem nie tylko niewinny, lecz też pokrzywdzony. W żaden sposób nie da się podsumować, ile - z powodu fałszywego oskarżenia - doznałem krzywdy i poniżenia. Przez lata nie mogłem znaleźć pracy, wiele osób odsunęło się ode mnie.
W końcu lat 90. Marek Czekalski był liderem Unii Wolności w Łodzi. Zapytany, czy wróci do polityki, zaprzeczył. Oznajmił też, że nie będzie domagał się odszkodowania za trzy tygodnie spędzone w areszcie.

Sąd uniewinnił wczoraj od zarzutu korupcji byłego prezydenta Łodzi i cztery inne osoby zamieszane w aferę, zaś na akcie oskarżenia - w sposób subtelny, ale wyraźny - nie zostawił suchej nitki.

- Brawo niezawisły i apolityczny sąd! - dało się słyszeć po wyroku wśród sympatyków Czekalskiego. Wielu z nich regularnie przychodziło na trwający od jesieni 2002 roku proces.

Sędzia Anna Starczewska podziękowała obu stronom, że nigdy nie wątpiły, iż proces jest apolityczny. Przypomnijmy, że po aresztowaniu Czekalskiego, twarzy łódzkiej Unii Wolności, można było usłyszeć głosy, że jest to zemsta jego wysoko postawionych przeciwników politycznych. Na ogłoszeniu wyroku w sądzie stawili się wczoraj oprócz Marka Czekalskiego tylko były wiceprezydent Łodzi Paweł Pawlak i udziałowiec spółki Integro Henryk Oberle.

Prokuratura oskarżyła Marka Czekalskiego i jego zastępcę Pawła Pawlaka w końcu lat 90. o przyjęcie łapówki od inwestorów budujących supermarkety. Pośrednikami mieli być trzej udziałowcy spółki Integro. Cała piątka miała dzielić się pieniędzmi, zaś osobą, która wręczyła jedną z łapówek, miał być Rudolf Skowroński, znany warszawski biznesmen, prezes firmy Inter Commerce, jeden z najbogatszych Polaków, który... zniknął dwa lata temu i jest poszukiwany przez prokuraturę. On też został oskarżony i uniewinniony. Jemu groziło do ośmiu lat więzienia, a pozostałej piątce do 12 lat.

Prezes Integro Maciej Sz. przyznał się do winy i obciążył zeznaniami pozostałych oskarżonych. Jednak jego, kluczowe dla prokuratury, zeznania - według sądu - "nie były ani logiczne, ani oparte na prawdzie". Maciej Sz. kluczył, plątał się w zeznaniach i często zmieniał ich wersje. Twierdził, że łapówkę przekazał Czekalskiemu w barze McDonald's w centrum Łodzi. Raz mówił, że prezydent był sam, a innym razem, że z... wysokim urzędnikiem magistratu. Podobnie było z billingami. Maciej Sz. zapewniał, że przed wręczeniem łapówki zadzwonił do Czekalskiego. Sąd zbadał billingi i okazało się, że w tym okresie Maciej Sz. i Czekalski nie telefonowali do siebie.

Zdaniem sądu, Maciej Sz., jako prezes Integro, wpadł w tarapaty finansowe, gdyż grał na giełdzie i przegrywał duże sumy. Dlatego - jak zauważyła sędzia Starczewska - 840 tys. zł bardzo by mu się przydało. Stąd jego proceder. Powołując się na dobre kontakty z władzami Łodzi, obiecał inwestorom pomoc przy budowie supermarketów i wyłudził od nich dwie łapówki. Pieniędzmi z nikim się nie podzielił, zaś obu prezydentów Łodzi i swoich partnerów ze spółki pogrążył, gdyż - według sądu - obawiał się surowej kary za działanie na szkodę Integro.

Jego były partner biznesowy Henryk Oberle zgadza się z taką oceną.

- Biedny, złamany przez policję człowiek - mówi o Macieju Sz. - Miał poważne kłopoty finansowe, okradał swoją spółkę i aby nie iść do więzienia, ratował się jak tylko mógł. Zapewne wiedział, jaki wyrok zapadnie, gdyż nie przyszedł na jego ogłoszenie. Nie wiem, gdzie teraz przebywa i czym się zajmuje.

Zapytany, czy od wyroku będzie złożona apelacja, prokurator Marcin Ochal odparł: - Nie wiem jeszcze. Na podjęcie decyzji mamy siedem dni.

* * * * *

Ten wyrok To lekcja dla wszystkich

Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi: - Cieszę się, że nie przyczyniłem się do ogromu cierpień niewinnego człowieka, że mu pomogłem, zatrudniając na stanowisku wicedyrektora w Muzeum Tradycji Niepodległościowych. Nie za bardzo go lubię, mam ku temu powody, ale trzeba być obiektywnym. Nikt ani jemu, ani jego rodzinie nie jest w stanie wynagrodzić krzywdy, jaką spowodowało niesłuszne oskarżenie. Jego uniewinnienie to nauka dla wszystkich, że z oceną trzeba poczekać do wyroku.

Marek Edelman, który poręczył przed sądem za Czekalskiego: - Jestem szczęśliwy. Taki obrót sprawy budzi w nas nadzieję, że jednak jest sprawiedliwość, że rzeczywiście istnieją niezawisłe, bezstronne sądy. "Afera" była prowokacją polityczną. Chodziło o śmierć polityczną Czekalskiego, który chciał ubiegać się o powtórną prezydenturę.

Witold Rosset, przewodniczący Partii Demokratycznej w Łódzkiem: - Wszyscy, którzy dobrze znali Marka, przez sześć lat procesu byli takiego wyroku absolutnie pewni. Chociaż niesprawiedliwe oskarżenia zniszczyły mu zdrowie i karierę, dobrze, że mógł wreszcie odzyskać godność i honor. Z przerażeniem patrzę natomiast, jak instytucje przeznaczone do ścigania przestępców stają się instrumentem w rękach rządzących do zwalczania politycznych konkurentów.

Prof. Stefan Niesiołowski, senator Platformy Obywatelskiej: - Szczerze mówiąc, spodziewałem się innego wyroku, niemniej jednak gratuluję panu Czekalskiemu, bo gratulować należy każdemu, komu przed polskim demokratycznym sądem uda się udowodnić swoją niewinność. Cieszy fakt, że polskie sądy nie zachowują się jak peerelowskie, dla których o wyroku nie decydowała wina, tylko zapotrzebowanie partii, zainteresowanej pokazowymi procesami.

Krzysztof Jagiełło, były prezydent Łodzi, działacz SLD: - Niechaj ci, którzy używają pomówień i oszczerstw, uderzą się w piersi. Niech zrobią to ci, którzy donoszą na innych, bo widzą w tym swój interes. Jestem głęboko przekonany, że identycznie skończy się sprawa wywołana przez braci Gałkiewiczów, którzy oskarżyli o przyjmowanie łapówek wiele osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto