Rosyjskie służby weterynaryjne rozpoczęły wczoraj kontrole polskich zakładów mięsnych. Od ich wyników ma zależeć wznowienie eksportu polskiego mięsa do Rosji. Na wizytę inspektorów czekają m.in. zakłady Food Service z Rawy Mazowieckiej. Termin wizytacji owiany jest tajemnicą.
- Zależy nam na poddaniu się tej kontroli - mówi Jan Trzepanowski, jeden ze współwłaścicieli rawskiego Food Service. - Inspektorzy sprawdzą zakłady, które przed zamknięciem granic miały pozwolenie na eksport mięsa do Rosji. Jesteśmy przygotowani, choć z napięciem czekamy na informacje, jak wypadły pierwsze kontrole w innych przedsiębiorstwach.
Aby przygotować zakład na kontrole, pracownicy zostawali po godzinach i sprzątali firmę. Właściciele studiowali rosyjskie przepisy i porównywali je z obowiązującymi w krajach Unii.
- Rosjanie chcą na przykład, aby mięso pakować w kartony już na rozbieralni - przytacza jeden z przepisów Jan Trzepanowski. - W Unii pakowanie odbywa się w innym pomieszczeniu, ale klient nasz pan. Takie oczekiwania możemy spełnić.
Rawski Food Service zatrudnia prawie 250 osób, a dzienny ubój wynosi 1.500 sztuk świń. Eksport na Ukrainę i do Rosji, przed zamknięciem granic, stanowił 10 procent produkcji. Trzepanowski liczy na rychłe wznowienie eksportu na Ukrainę.
- Delegacja z Ukrainy była zadowolona z naszego stanu sanitarnego i dostaliśmy ustnie zapewnienie o dopuszczeniu do eksportu - dodaje szef Food Service. - Czekamy na potwierdzenie tej decyzji na piśmie. Jesteśmy gotowi do eksportu mięsa. Mamy ku temu warunki technologiczne i nadwyżki mięsa w kraju. Potrzebne są tylko otwarte granice i rozsądne cła na mięso importowane przez Rosję i Ukrainę.
Żeby uniknąć niespodzianek podczas rosyjskich kontroli w ubiegłym tygodniu na własną prośbę kontroli Wojewódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej poddały się m. in. zakłady drobiarskie w Kutnie "Exdrob" i Tomaszowie "Poldrob", a także zakłady mięsne "Marco" w Walichnowych. Kontrole nigdzie nie wykazały uchybień w przestrzeganiu unijnych norm weterynaryjnych i sanitarnych.
- Te firmy to znani eksporterzy produktów żywnościowych na rynki Federacji Rosyjskiej. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, tym razem rosyjscy inspektorzy tam jednak nie trafią - mówi Marek Adamczyk, wojewódzki lekarz weterynarii.
Nieoficjalnie wiadomo, że rosyjską inspekcję weterynaryjną tym razem interesować będą przede wszystkim nie zakłady przetwórcze, które Rosjanom są dobrze znane, lecz warunki i szczelność kontroli weterynaryjnej na przejściach granicznych oraz w bazach magazynowych, a także warunki transportu żywności.
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?