MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Cracovia - ŁKS 0:0 - Tylko goście zadowoleni

Jan Hofman
Piłkarze ŁKS nadal nie mogą się pochwalić zwycięstwem w tym sezonie w ekstraklasie. Bez wątpienia remis z Cracovią łodzianie muszą traktować w kategorii sukcesu.

Piłkarze ŁKS nadal nie mogą się pochwalić zwycięstwem w tym sezonie w ekstraklasie. Bez wątpienia remis z Cracovią łodzianie muszą traktować w kategorii sukcesu. Punkt wywieziony z Krakowa to ogromna zasługa dwóch doświadczonych zawodników łódzkiej drużyny - bramkarza Bogusława Wyparły i obrońcy Tomasza Kłosa.

Łódzcy rutyniarze zaimponowali doskonałą dyspozycją. Grali niemal bezbłędnie i tylko należy żałować, że pozostali koledzy nie poszli w ich ślady.

Co paradoksalne, Cracovia miała znacznie więcej okazji do zdobycia bramki, ale to łodzianie wypracowali najklarowniejszą sytuację, po której powinni objąć prowadzenie. Mieczysław Sikora stał sześć metrów od pustej bramki, a mimo to nie zdołał umieścić piłki w siatce. Później przez kilkanaście sekund trzymał się za głowę i zastanawiał, jak mógł zmarnować taką wyborną okazję. Inna sprawa, że trudno wygrywać spotkania w ekstraklasie, kiedy oddaje się zaledwie jeden celny strzał na bramkę rywala. A właśnie tak uczynili ełkaesiacy w sobotnim spotkaniu w Krakowie.

Pierwsza część meczu to zdecydowana przewaga gospodarzy. Cracovia atakowała z pasją, a łodzianie ograniczali się jedynie do prób likwidowania dynamicznych akcji podopiecznych trenera Stefana Majewskiego. Już w 4 minucie Witkowski zagrał piłkę na ósmy metr do Moskały, ale zdołał ją wybić Wyparło. Dobijać próbował jeszcze Pawlusiński, lecz z bliskiej odległości strzelił niecelnie. W kolejnej akcji sytuacja się powtórzyła. Tym razem Nowak próbował zaskoczyć łódzkiego bramkarza, ale i tym razem Wyparło zdołał odbić piłkę, a poprawka zawodnika Cracovii nie była precyzyjna i futbolówka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Trzeba przyznać, że w tym okresie golkiper ełkaesiaków nie mógł sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. Raz po raz musiał się wykazywać kunsztem. Emocje sięgnęły zenitu w końcówce pierwszej części spotkania. Po rzucie wolnym dla Cracovii, wykonywanym z prawej strony boiska, piłka trafiła na głowę Kłusa. Na szczęście dla łodzian były ełkaesiak skierował ją w środek bra mki i padła ona łatwym łupem Wyparły.

Łodzianie natychmiast wyprowadzili szybką akcję. Piłkę w środku pola dostał Madej. Pomocnik ŁKS podciągnął kilkanaście metrów i dokładnie podał do wbiegającego z lewej strony w pole karne Roberta Szczota. Ełkaesiak potężnie uderzył, ale szczęście było po stronie gospodarzy. Piłka trafiła w słupek, potem odbiła się od ręki bramkarza Cracovii i chwilę później spadła pod nogi nadbiegającego Sikory. Pomocnik gości był na szóstym metrze i mógł piłkę skierować w dowolną część siatki. Niestety, braki techniczne sprawiły, że łodzianin nie trafił nawet w światło bramki. Szkoda, bo gdyby udało się wykorzystać tę sytuację, to do szatni łodzianie schodziliby w doskonałych humorach.

Początek drugiej części spotkania to znów seria zwycięskich pojedynków Wyparły z krakowskimi zawodnikami. Łódzki bramkarz bronił strzały Moskały i Pawlusińskiego.

Z kolei w 54 minucie szczęście uśmiechnęło się do drużyny trenera Boreckiego. Po podaniu Pawlusińskiego na uderzenie z 14 metrów zdecydował się Dudzic. Tym razem piłka wylądowała na poprzeczce, a łodzianie mogli odetchnąć u ulgą. Rozdrażnieni zawodnicy Cracovii zaatakowali z jeszcze większą furią, jednak łódzki bramkarz cały czas zachowywał czyste konto.

W 68 minucie pozostawiony bez opieki Kłus znalazł się na jedenastym metrze. Pomocnik gospodarzy popisał się sprytnym technicznym uderzeniem, ale i tym razem Bodzio W. spisał się bez zarzutu i po kapitalnej interwencji wybił piłkę na rzut rożny.

W 67 minucie do wejścia na boisko szykował się potężnie zbudowany Wiśniewski. Odpowiedź łódzkiego szkoleniowca była natychmiastowa. Borecki zmienił Trałkę, wprowadził do gry Przybyszewskiego. I to było dobre rozwiązanie, ponieważ ełkaesiak nie dał rozwinąć skrzydeł zawodnikowi Cracovii. Widać Wiśniewskiego boją się sędziowie. Krakowianin na oczach arbitra uderzył w twarz Przybyszewskiego i nie poniósł za to chamskie zachowanie żadnej kary. Sędzia jedynie pogroził mu palcem. Istna kpina.

Wreszcie kwadrans przed końcem spotkania groźniej zaatakowali łodzianie. Przy piłce znalazł się Woźniczka, jednak jego strzał nie był precyzyjny.

W 86 minucie łodzianie oddali pierwszy, ale i ostatni celny strzał na bramkę krakowskiej drużyny. Arifović niezbyt silnie uderzał z piętnastu metrów, toteż Cabaj nie miał problemów ze złapaniem piłki. Po kilkunastu sekundach znów łodzianie mieli bramkową okazję. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Kłos. Z bliska próbował główkować Cerić, jednak kompletnie niecelne.

Już w doliczonym czasie gry ełkaesiacy wyprowadzili szybki atak. Przy piłce znalazł się Madej, ale i tym razem łodzianin nie zdołał trafić w światło bramki.

Cracovia – ŁKS 0:0
Żółte kartki: Witkowski I (Cracovia), Cerić, Madej, Łakomy, Szczot, Kłos, Woźniczka, Potocki.
Sędziował Mirosław Górecki (Katowice).
Widzów 2500.
Noty ŁKS w rankingu "Złote Buty": Wyparło 6 - Łakomy 4, Kłos 6, Cerić 5, Woźniczka 4 - Sikora 4 (87, Komorowski), Trałka 4 (67, Przybyszewski 2), Dąbrowski 4, Madej 5, Szczot 4 (77, Potocki 1) - Arifović 3.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jagiellonia mistrzem Polski. Feta i kibice w centrum miasta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto