Cool Kids OF Death przygotowują nową płytę

Czwartkowy koncert Cool Kids Of Death w łódzkim klubie "Dekompresja" potwierdził, że rock to bardzo prosta muzyka. Jednak, żeby jej magia zadziałała muszą być spełnione pewne warunki. Przekaz powinien być szczery, bardzo dynamiczny i buntowniczy. Łódzki zespół spełnia te warunki z nawiązką.

Grupę założyli w 2001 roku Krzysztof Ostrowski, Kuba Wandachowicz, Marcin Kowalski i Kamil Łazikowski. Już w następnym roku CKOD wypłynęli na szerokie wody. Debiutancka płyta z takimi utworami jak "Butelki z benzyną i kamienie", "Niech wszystko spłonie" czy "Generacja nic" została uznana za jedno z wydarzeń na krajowej scenie (nominacje do Fryderyka w kategoriach: nowa twarz fonografii i płyta alternatywna). Tych kawałków oczywiście nie zabrakło w "Dekompresji". A na dodatek chłopaki wykonali po raz pierwszy na koncercie w Łodzi dwa nowe numery przygotowywane na drugi album: "Armia Zbawienia" i "P...y świat". Wszystkie piosenki zostały wykrzyczane w punkowej manierze, a jazgotliwe gitary i dudniąca perkusja nadały im prawie metalowego wymiaru. CKOD prezentują się na scenie jak niegrzeczni chłopcy. Nie mizdrzą się do publiczności, nikomu się nie podlizują. Śpiewają o tym co ich wkurza i słuchacze to kupują. Na koncercie te utwory nabierają mocy. I jeszcze mocniejsza od debiutanckiej płyty ma być następna, która powinna ukazać się w czerwcu.

- Dokładnie w ostatni dzień szkoły. To taki prezencik na świadectwo - mówią gitarzyści Wojtek Michalec i Kamil Łazikowski. - Chcemy, żeby całość brzmiała bardziej żywo niż w przypadku pierwszej płyty. Utwory aranżujemy i przerabiamy na próbach, a nie w domu, jak to robiliśmy poprzednio. Zespół samodzielnie nagrywa nowy materiał. Muzycy twierdzą, iż o wszystkim chcą decydować sami. Oglądając ich podczas koncertu można dojść do wniosku, że mają rację.