Choć jesienna grypa coraz bardziej daje się we znaki, większość firm i urzędów w regionie łódzkim wcale nie jest „zdziesiątkowana”. Chorzy pracownicy leczą się wieczorami w domu, w ostateczności, zamiast zwolnienia, biorą kilka dni urlopu. Byle tylko nie podpaść pracodawcy lub nie stracić finansowo.
– Z chorobowego rezygnuje ponad jedna trzecia moich pacjentów – mówi Krystyna Rutkowska z ZOZ „Clarus-Med” w Łodzi.
– Mam już stałe grono chorych, którzy regularnie odmawiają wypisania zwolnienia z obawy przed zwolnieniem z pracy.
Inni nie biorą zwolnień, bo wtedy mniej zarabiają. Spośród 250-osobowej załogi oddziału regionalnego PKO BP w Łodzi tylko nieliczni korzystają z chorobowego.
– Przeziębieni często biorą kilkudniowy urlop zamiast zwolnienia, ponieważ przy wypłacie corocznego zysku bierzemy pod uwagę efektywnie przepracowane godziny, ma więc to wymiar finansowy – mówi Jolanta Chełmińska, dyrektor oddziału.
Grażyna Bednarek, właścicielka pralni chemicznej, tuż po operacji chirurgicznej w łódzkim szpitalu im. WAM, wypisała się na własną prośbę kilka godzin po zabiegu.
– Mamy liczbę pracowników idealnie dostosowaną do potrzeb firmy – mówi Grażyna Bednarek.
– Gdy zabraknie jednej pary rąk, to robota leży. Moi pracownicy też to rozumieją i, gdy chorują, leczą się w niedzielę – dodaje Grażyna Bednarek.
Małgorzata Synowiecka, właścicielka łódzkiej firmy odzieżowej, twierdzi, że większość pracowników, których zatrudnia od ponad 30 lat, nie bierze zwolnień, bo nie chcą narażać jej na dodatkowe koszty.
– Rozumieją sytuację na rynku i starają się nie wykorzystywać zwolnień, jeśli nie są konieczne – mówi Małgorzata Synowiecka.
W łódzkiej „Albie”, która zatrudnia 600 osób, zwolnienia z powodu przeziębienia można policzyć na palcach jednej ręki. Nie chorują też, przynajmniej oficjalnie, pracownicy firmy produkcyjno-handlowej „Tomex” w Sieradzu.
– To w większości inwalidzi, ale mimo sezonu przeziębieniowego cała załoga jest w komplecie – wyjaśnia szef Tomasz Pertkiewicz.
Według lekarzy, bagatelizowanie przeziębienia może mieć fatalne skutki. – Pacjenci często starają się leczyć sami, a efekt jest taki, że po fachową pomoc zgłaszają się już z zapaleniem płuc lub oskrzeli – mówi Janusz Mazurek, internista w łódzkiej przychodni.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?